Rada Unii Europejskiej przyjęła kolejny pakiet sankcji na Białoruś w związku z kryzysem migracyjnym na granicy. Nowe restrykcje polegają na zakazie wjazdu na obszar wspólnoty, podjęto też decyzję o zamrożeniu aktywów białoruskiego reżimu.
Wprowadzone przez Radę Unii Europejskiej restrykcje dotyczą 17 osób i 11 podmiotów gospodarczych zaangażowanych w przemyt migrantów i sztuczne wywołanie kryzysu migracyjnego na granicy wspólnoty z Białorusią.
Sankcje polegają na zakazie wjazdu na teren Unii Europejskiej oraz zamrożeniu aktywów. Decyzja prawdopodobnie jeszcze w czwartek zostanie opublikowana w dzienniku urzędowym UE, co będzie równoważne z jej wejściem w życie.
Wcześniej informowano nieoficjalnie, że ograniczenia obejmują około 30 osób i podmiotów "zaangażowanych w represje wobec społeczeństwa obywatelskiego i sprowadzanie migrantów na Białoruś". Dotyczyć mają m.in. linii lotniczych Belavia (białoruskiego przewoźnika).
– Zgodnie z zapowiedzią podjęliśmy jednomyślnie decyzję o pociągnięciu do odpowiedzialności osób i przedsiębiorstw zaangażowanych w hybrydowy atak na granice Polski i UE oraz za prześladowanie społeczeństwa obywatelskiego, w tym Polaków na Białorusi i mediów – mówił dzień wcześniej na posiedzeniu w Brukseli ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś.
– Na liście sankcyjnej są linie lotnicze Belavia. Te sankcje to dopiero początek, już dzisiaj intensywnie pracujemy nad kolejnym, znacznie szerszym pakietem sankcyjnym, na którym znajdą się wszyscy funkcjonariusze reżimu odpowiedzialni za ataki na Polskę, a także przedsiębiorstwa, podmioty wspierające reżim – dodał dyplomata.
Łukaszenka o sankcjach nakładanych przez UE
Jaki informowaliśmy w naTemat.pl w połowie listopada Aleksandr Łukaszenka zabrał głos podczas narady poświęconej planowanej na Białorusi reformie konstytucyjnej. Podczas swojego wystąpienia odniósł się także do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. – Nie chcemy konfliktu na granicy, jest to dla nas absolutnie niekorzystne – powiedział.
Jednocześnie białoruski lider zarzucił Polsce, że to jej "potrzebny jest konflikt". Zapowiedział też stanowczą odpowiedź na ewentualne sankcje UE. – Straszą nas sankcjami. Oni myślą, że ja będę żartować, że coś palnąłem i już. Nic podobnego. Będziemy się bronić – zapewniał wówczas białoruski przywódca.
Przekonywał, że Białoruś "nie zajmowała się i nie zajmuje" organizowaniem nielegalnej migracji, a oskarżenia wobec jego kraju to "kompletna głupota". Co więcej, twierdził, że białoruskie władze proponowały migrantom powrót do domów, ale oni są "uparci" i odmawiają. Dodał, że to z ich strony na granicę dostarczana jest pomoc humanitarna.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut