Polowania w strefie przygranicznej wzbudzają poważne obawy o zdrowie i życie ukrywających się w tamtych lasach migrantów.
Polowania w strefie przygranicznej wzbudzają poważne obawy o zdrowie i życie ukrywających się w tamtych lasach migrantów. Fot. Mateusz Grochocki / East News
Reklama.
  • Wciąż nie został zażegnany konflikt na granicy polsko-białoruskiej. W przygranicznych lasach mogą ukrywać się migranci, którzy nie zostali wpuszczeni na teren Unii Europejskiej, ani nie zdołali wrócić z Mińska do domu
  • Pomimo tego, koła łowieckie dostały pozwolenie na zorganizowanie zbiorowych polowań na dziki
  • Aktywiści obawiają się z tego powodu o bezpieczeństwo migrantów

  • Jak poinformowały władze gminy Narewka w województwie podlaskim, koło łowieckie "Orzeł" zgłosiło dwa polowania na dziki. Zbiorowe polowanie ma mieć miejsce m.in. na terenie obwodu łowieckiego nr 245 w niedzielę 12 grudnia.
    Oficjalnym powodem odstrzału dzików jest przeciwdziałanie szerzeniu się afrykańskiego pomoru świń, który powoduje wirus ASF. Sęk w tym, że lasy, w których polowania mają mieć miejsce, znajdują się w strefie przygranicznej z Białorusią. A przecież kryzys migracyjny jeszcze nie został rozwiązany.

    Polowania na dziki w lasach, gdzie ukrywają się migranci

    Pomysł na odstrzał zwierząt w lasach przy granicy z Białorusią w takim momencie aktywiści uważają za szalony i bardzo niebezpieczny dla migrantów. – Te polowania mają być w obwodach łowieckich, w których spotykaliśmy migrantów – podkreślała w rozmowie z TVN 24 Maria Złonkiewicz z Inicjatywy "Chlebem i Solą". – Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu – wtórował jej tłumacz i wolontariusz Grupy Granica, Jakub Sypiański.
    O skomentowanie sprawy magazyn "Polska i Świat" poprosił Jarosława Stockiego z koła łowieckiego "Orzeł" w Narewce. Dziennikarze zapytali: "Myśli pan, że to jest dobry pomysł teraz?". On odparł, by przyszli za tydzień. Gdy ci zapytali dlaczego, on wciąż powtarzał swoją odpowiedź. Stocki zakończył rozmowę, gdy reporterzy zaczęli podkreślać, że w lasach są ludzie.

    "Oni przecież uciekają przed wojną"

    Jak zaznacza Maria Złonkiewicz z Inicjatywy "Chlebem i Solą”, obawy aktywistów o to, że któryś z migrantów, który przebywa w lesie, zostanie postrzelony, a nawet zastrzelony, są jak najbardziej uzasadnione. – Proszę wziąć pod uwagę, że to są ludzie, którzy często uciekają przed wojną, i którzy na odgłos strzałów będą się chować i nie będą wiedzieć, co się dzieje – powiedziała TVN 24.
    Już od kilku dni trwają też polowania zbiorowe na innych terenach przylegających do strefy przygranicznej, które organizuje koło łowieckie "Puszcza" w Białowieży. Jej przedstawiciel Marek Glad oznajmił, że na razie nie zostaną zawieszone.
    – Uważam, że na tą chwilę nie ma żadnego zagrożenia. I że jeżeli spotkamy ludzi, albo krótko mówiąc: uchodźców, to my w tej chwili przerwiemy to polowanie – stwierdził w rozmowie z TVN24.
    Tymczasem portal nieoficjalnie informuje, że władze gminy Narewki zastanawiały się nad cofnięciem pozwolenia na odstrzał dzików. Wójt miał już przedyskutować tę sprawę z kołem łowieckim „Orzeł”, a decyzje powinny zapaść w najbliższym czasie.

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut