Łukasz Mejza dwa lata temu uczestniczył w politycznych negocjacjach z Mateuszem Morawieckim. Na spotkaniu zorganizowanym przez premiera byli też szef KPRM Michał Dworczyk, ówczesny wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka, a także Robert Gwiazdowski – ustaliła Wirtualna Polska.
Z kolei Robert Gwiazdowski, komentator ekonomiczny i biznesmen, zapowiedział start w wyborach do Parlamentu Europejskiego nowego ruchu – Polska Fair Play. Łukasz Mejza przekonywał wówczas, że Gwiazdowski byłby idealnym premierem.
WP skontaktowała się z działaczami Bezpartyjnych Samorządowców, byłymi współpracowikami Roberta Gwiazdowskiego oraz z politykami PiS. Z rozmów wynika, że Morawiecki zaprosił swoich gości do willi rządowej w kompleksie przy ulicy Parkowej. O kogo chodzi?
Na spotkaniu było przynamniej siedem osób. Mateusz Morawiecki, Michał Dworczyk, wicemarszałek Sejmu z Kukiz’15 Stanisław Tyszka, Robert Gwiazdowski, jego współpracownik Jerzy Karwelis, socjolog polityki i ekspert ds. geografii wyborczej w Polsce Marcin Palade oraz Łukasz Mejza.
Współpracownik Tyszki w rozmowie z WP potwierdził fakt spotkania u Morawieckiego. Stwierdził, że Mejzę na spotkanie przyprowadził Gwiazdowski. Mejza nie za wiele odzywał się podczas spotkania. Po co w ogóle zostało ono zorganizowane?
– To wyglądało, jakby Dworczykowi i Morawieckiemu zależało, żeby nas wcisnąć w objęcia Gwiazdowskiego – mówił współpracownik Tyszki. Ze spotkania podobno nic nie wynikło, a Gwiazdowski skonsternował jego uczestników, bo stwierdził, że musi iść na wykład na uczelni. Ostatecznie w wyborach do PE postanowił wystartować sam, co skończyło się niepowodzeniem.
Co powiedział Mejza na konferencji prasowej?
Przypomnijmy, że w środę 8 grudnia wiceminister sportu Łukasz Mejza po raz pierwszy odniósł się do bulwersujących doniesień medialnych na swój temat.
Wirtualna Polska napisała pod koniec listopada, że Łukasz Mejza w przeszłości założył firmę medyczną, która miała specjalizować się w kosztownym leczeniu chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona.
Łukasz Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanej przez firmę terapii, które jednak w Polsce i na świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. WP twierdzi, że interes Mejzy okazał się klęską. Firma pozostawiła jednak po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
Mejza odniósł się w środę do sprawy na "konferencji prasowej", na której nie odpowiadał na żadne pytania dziennikarzy. – Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość rządową – przekonywał polityk Partii Republikańskiej.
Na konferencji wystąpił także Tomasz Guzowski, który wspólnie z Mejzą założył firmę medyczną. Opisał, że choruje na nieuleczalną chorobę genetyczną i skorzystał z terapii, która, jak twierdził, przyniosła efekty. W pewnym momencie wstał z wózka inwalidzkiego i oświadczył:
"Wiem, że jest wielu lekarzy, albo wszyscy co mają wątpliwości. Wszystko co teraz mówię, powiedziałem i powiem, to nie jest reklama czegokolwiek. Moją jedyną intencją jest pomaganie. Jeżeli ktoś czuje się albo uważa, że go oszukałem, skrzywdziłem, a może chciałem naciągnąć, powiedzcie mi to w twarz" – powiedział Guzowski.
Guzowski przedstawił wówczas dziennikarzom WP kompletnie inne spojrzenie na sprawę niż miało to miejsce na środowej konferencji prasowej. "Łukasz Mejza nie miał nic wspólnego z moją terapią, nie pomógł mi. Gdy wszedł w politykę, powiedziałem, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego" – przekonywał.
Konferencję Mejzy dosadnie komentują politycy różnych opcji. "Czy to pokaz jakiegoś znachora?" – pytał na Twiitterze Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej. O "bezwstydzie" pisała Barbara Nowacka. Z kolei Ryszard Terlecki z PiS zauważył w kontekście Mejzy, że "życie jest brutalne", a do Sejmu trafiają różni posłowie.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut