Wściekłość? Złość? Oburzenie? Co mogli odczuwać politycy PiS, słuchając środowego wystąpienia Łukasza Mejzy? – Myślę, że to była mieszanka wszystkiego. W kuluarach raczej jest przekonanie, że powinien odejść – reaguje jeden z posłów. – Po ludzku wygląda to słabo – wtóruje kolejny. Tak w szeregach PiS oceniają jego wystąpienie i całą sprawę. – Wydaje mi się, że pan poseł Mejza trochę się tu pogubił – komentuje poseł PiS Piotr Kaleta.
Konferencja prasowa Łukasza Mejzy była niemałym zaskoczeniem. Niektórzy politycy i przeciętni obserwatorzy sceny politycznej mogli spodziewać się, że wiceminister sportu ogłosi swoją dymisję, ale – jak wiemy – nic takiego nie nastąpiło. W zamian było spektakularne odpieranie ataku na jego osobę.
– Pan minister ma niesamowite zdolności. Spodziewałem się, że może do czegoś takiego dojść, ale nie że aż tak. Ma prawo się bronić i na pewno ma rację, że na nim jak w soczewce wszystko się teraz skupia. Ale po ludzku wygląda to słabo. Ja nic dobrego na obronę posła Mejzy nie potrafię dziś znaleźć. Nawarzył sobie piwa, teraz musi je wypić. Jest z nami na pokładzie dziś, ale czy będzie jutro? – reaguje jeden z polityków PiS.
– Gdyby pani była Jarosławem Kaczyńskim, zostawiłaby pani Łukasza Mejzę w rządzie, czy nie? Raczej nie. On jest dziś dla nas obciążeniem, to wygląda źle. Jak on sobie wyobraża dalej być ministrem? Gdziekolwiek nie pojedzie, dziennikarze będą go o to pytać. Jego misja ministerialna będzie stała pod dużym znakiem zapytania – sam sobie odpowiada na swoje pytanie.
Mejza: największy atak od 1989 roku
Przypomnijmy, Mejza oświadczył, że atak na niego to największy atak polityczny po 1989 roku. – Nagonka na mnie ma na celu zniszczenie mnie psychiczne, abym zrezygnował z polityki, z bycia posłem. Jeżeli oddam mandat – to na moje miejsce wejdzie poseł opozycji. Opozycja przejmie władzę i obali rząd – mówił.
Konferencja wywołała lawinę komentarzy. Również w szeregach PiS. Wokół Mejzy gotuje się coraz bardziej.
– Oczekujemy aż zawiesi swoją czynność, czy swój udział w pracach ministerstwa do czasu wyjaśnienia sprawy — powiedział dziennikarzom w Sejmie wicemarszałek Ryszard Terlecki.
Głosów, że powinien ustąpić, przeprosić, że upokarza PiS, źle wpływa na wizerunek rządu i jest dla niego obciążeniem, w partii Kaczyńskiego nie brakuje.
– Nikt nie odbiera mu prawa do obrony. To nie jest człowiek, który jest postawiony w stan oskarżenia, czy ma jakieś zarzuty. Ale człowiek honorowy powinien postąpić w następujący sposób: "Składam rezygnację z funkcji wiceministra sportu i dochodzę swoich praw jako poseł". To jest dla mnie oczywiste. Jeśli wartości Zjednoczonej Prawicy są dla niego ważne, a często to podkreślał, również podczas tej konferencji, to tak powinno się zrobić – komentuje w rozmowie z naTemat Piotr Kaleta, poseł PiS.
– Zdaję sobie sprawę, że on jest teraz osaczony ze wszystkich stron. I może się okazać, że jest niewinny. Bardzo bym chciał, żeby pan minister Mejza był osobą niewinną. Żeby te rzeczy, które są w tej chwili w przestrzeni medialnej, były wyolbrzymieniem sprawy. Jeżeli okaże się, że pan minister Mejza jest osobą niewinną, że media niesłusznie go oskarżyły, wtedy rusza lawina pozwów. Ale dla oczyszczenia atmosfery, dobrego powietrza w Zjednoczonej Prawicy, jako człowiek honorowy, powinien zrezygnować z funkcji wiceministra – podkreśla.
Co czuł, słuchając jego wystąpienia? – Wydaje mi się, że pan poseł Mejza trochę się tu pogubił. Młody człowiek, który wchodzi do Sejmu i niemal z marszu zostaje wiceministrem polskiego rządu, powinien być trochę bardziej pokorny. Tej pokory tu brakuje – uważa Kaleta.
Politycy PiS o reakcji Mejzy
Łukasz Mejza zorganizował konferencję 15 dni po publikacji Wirtualnej Polski, z której wynika, że miał namawiać ciężko chorych na korzystanie z drogiej, niesprawdzonej i potencjalnie niebezpiecznej terapii. Spółka Vinci Neoclinic miała wykorzystywać pacjentów z Parkinsonem, autyzmem czy też nowotworami.
Wiceminister zdementował te doniesienia, zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.
– Są rzeczy w naszej kulturze, które są nie do zaakceptowania. A dowiedzieliśmy się, że Łukasz miał uczestniczyć w procederze, który społecznie jest nieakceptowalny. Dziś raczej nikt z Łukaszem Mejzą afiszować się nie chce. Jest trochę z boku. Atmosfera wokół niego jest albo życzliwie negatywna, albo otwarcie negatywna – twierdzi w rozmowie z naTemat jeden z posłów.
W rozmowie z Wp niektórzy politycy PiS komentowali: "Obrzydliwe zachowanie, ohydna konferencja. Mejza nie upokarza tylko siebie, on upokarza PiS".
W rozmowie z naTemat część polityków PiS reaguje jednak bardzo asekuracyjnie. Większość zarzeka się, że nie słyszała wystąpienia Mejzy, nie oglądała konferencji.
– Z tym największym atakiem to trochę przesadził. Ale każdy ma prawo do obrony i wyjaśnień. Jeżeli doszło do nadużycia, to należy przeprosić. Ale nas to nie dotyczy, to dotyczy jego – reaguje jeden z polityków PiS.
– Proszę mi wybaczyć, ale w ogóle tego nie oglądałem, cały dzień byłem zajęty. Ale jeżeli wszystko się potwierdzi, to oczywiście sprawa jest jednoznaczna. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Są pewne rzeczy, które nie uchodzą. Rozumiem, że jest kwestia potwierdzenia faktów, o których donoszą media. Mam nadzieję, że to będzie pilnie zweryfikowane – mówi inny z posłów.
Kolejny jakby szukał usprawiedliwienia: – Zastanawia mnie sam fakt, że kiedy pan Mejza był kandydatem PSL, potem posłem, nikt w stosunku do niego nie wyciągał jakichkolwiek spraw, które mogły bulwersować opinię publiczną albo być niezgodne z prawem. Na dzień dzisiejszy dziwię się, bo to wygląda tak, jakby ktoś trzymał haki i wypuszczał je, gdy czuje jakieś zagrożenie, bo stara się zmienić optykę polityczną w kraju. Dziwię się, że próbowano dyskredytować Mejzę w momencie, gdy został ministrem. Nie wiem, z czego to wynika.
Poseł Kaleta również mocno podkreśla, że Łukasz Mejza nie jest członkiem PiS, bardzo brakuje mu głosu przede wszystkim jego kolegów z Partii Republikańskiej i oczekiwałby przerwania przez nich milczenia.
Przypomina, że Mejza nie wziął się w polityce dzięki PiS, ale dzięki PSL. – Jeżeli ta wiedza była znana temu ugrupowaniu, a wówczas nie przeszkadzało to, by wziąć go na listę, to też słabo to wygląda – mówi.
"Wyjaśnienia nam się należą"
Na konferencji wiceministra sportu wystąpił też Tomasz Guzowski, z którym Mejza założył firmę medyczną. Mężczyzna opisał, że choruje na nieuleczalną chorobę genetyczną i skorzystał z terapii, która, jak twierdził, przyniosła efekty. W pewnym momencie wstał z wózka inwalidzkiego i oświadczył:
– Wiem, że jest wielu lekarzy, albo wszyscy co mają wątpliwości. Wszystko, co teraz mówię, powiedziałem i powiem, to nie jest reklama czegokolwiek. Moją jedyną intencją jest pomaganie. Jeżeli ktoś czuje się albo uważa, że go oszukałem, skrzywdziłem, a może chciałem naciągnąć, powiedzcie mi to w twarz.
– Z całego serca życzę panu Tomaszowi zdrowia. Ale jeżeli jest to prawda, że doświadczamy zarabiania na krzywdzie drugiego człowieka, jest to wysoce nieetyczne, niemoralne, godne potępienia – komentuje Piotr Kaleta.
Mówi, że w PiS jest dziś atmosfera pewnego wyczekiwania:
– Takie wyjaśnienia najzwyczajniej w świecie po prostu by się nam należały. Bardzo bym chciał, by nagonka medialna, która się na niego toczy, była tylko nagonką. Ale do tego potrzeba nam dobrego obrazu ze strony samego pana ministra – dodaje poseł.
W kuluarach nie widujemy pana posła Mejzy. Nawet jeśli jest niewinny, to można by było poprosić pana marszałka Terleckiego, że chciałby wystąpić przed klubem, powiedzieć, co się dzieje, że jestem absolutnie skrzywdzony, poprosić o wsparcie, być może przedstawić nam jakieś dokumenty. Przecież można powiedzieć, że jesteśmy jego "kolegami z pracy.