
Wściekłość? Złość? Oburzenie? Co mogli odczuwać politycy PiS, słuchając środowego wystąpienia Łukasza Mejzy? – Myślę, że to była mieszanka wszystkiego. W kuluarach raczej jest przekonanie, że powinien odejść – reaguje jeden z posłów. – Po ludzku wygląda to słabo – wtóruje kolejny. Tak w szeregach PiS oceniają jego wystąpienie i całą sprawę. – Wydaje mi się, że pan poseł Mejza trochę się tu pogubił – komentuje poseł PiS Piotr Kaleta.
Mejza: największy atak od 1989 roku
Przypomnijmy, Mejza oświadczył, że atak na niego to największy atak polityczny po 1989 roku. – Nagonka na mnie ma na celu zniszczenie mnie psychiczne, abym zrezygnował z polityki, z bycia posłem. Jeżeli oddam mandat – to na moje miejsce wejdzie poseł opozycji. Opozycja przejmie władzę i obali rząd – mówił.Politycy PiS o reakcji Mejzy
Łukasz Mejza zorganizował konferencję 15 dni po publikacji Wirtualnej Polski, z której wynika, że miał namawiać ciężko chorych na korzystanie z drogiej, niesprawdzonej i potencjalnie niebezpiecznej terapii. Spółka Vinci Neoclinic miała wykorzystywać pacjentów z Parkinsonem, autyzmem czy też nowotworami."Wyjaśnienia nam się należą"
Na konferencji wiceministra sportu wystąpił też Tomasz Guzowski, z którym Mejza założył firmę medyczną. Mężczyzna opisał, że choruje na nieuleczalną chorobę genetyczną i skorzystał z terapii, która, jak twierdził, przyniosła efekty. W pewnym momencie wstał z wózka inwalidzkiego i oświadczył:W kuluarach nie widujemy pana posła Mejzy. Nawet jeśli jest niewinny, to można by było poprosić pana marszałka Terleckiego, że chciałby wystąpić przed klubem, powiedzieć, co się dzieje, że jestem absolutnie skrzywdzony, poprosić o wsparcie, być może przedstawić nam jakieś dokumenty. Przecież można powiedzieć, że jesteśmy jego "kolegami z pracy.
