
Marco Bonitta nie jest już trenerem Indykpolu AZS Olsztyn, rewelacji sezonu w PlusLidze. Włoski trener dał się drużynie we znaki, według "Gazety Olsztyńskiej" wszyscy mieli go dość, bo swoich współpracowników "traktował jak g***o". Władze klubu pożegnały go z klasą, choć szkoleniowiec nie do końca na to zapracował. W Polsce nikt już chyba nie odważy się skorzystać z jego usług.
REKLAMA
"Piłka Siatkowa AZS UWM SA w Olsztynie oraz Marco Bonitta, z powodów osobistych postanowili w drodze porozumienia zakończyć współpracę z dniem 10 grudnia 2021 roku. Władze klubu składają trenerowi Marco Bonicie podziękowania za dobrą współpracę i wyniki sportowe, życząc sukcesów w dalszej karierze trenerskiej. Funkcję pierwszego trenera w najbliższych meczach będzie pełnił Marcin Mierzejewski".
Tej treści komunikat pojawił się w piątek w oficjalnych kanałach Indykpolu AZS Olsztyn, rewelacji sezonu PlusLigi, obecnie czwartej ekipy w tabeli, która wygrała siedem z dziesięciu rozegranych meczów. I nagle, tuż przed starciem z liderującą w rozgrywkach Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle okazuje się, że zespół został bez włoskiego trenera.
Szok? Z pewnością. Ale w Olsztynie nikt za Marco Bonittą płakać nie będzie i nie wystarczy, że prezes Tomasz Jankowski, który podpisał się pod powyższym oświadczeniem, będzie unikał dziennikarzy. W szatni Akademików wybuchła bomba, której nikt nie potrafił rozbroić od dłuższego czasu. Przed sezonem 2021/2022 zdecydowano się zatrudnić włoskiego szkoleniowca, który wszak pracował już w naszym kraju.
Marco Bonitta był trenerem kadry siatkarek w latach 2007-2008. Dał się zapamiętać jako znakomity fachowiec, który z Biało-Czerwonymi awansował na igrzyska. A także jako tyran, nie liczący się z niczyim zdaniem i nie szanujący naszych siatkarek, które miały selekcjonera po nieudanym turnieju w Pekinie serdecznie dość. Nikt wówczas za Włochem nie płakał.
W Olsztynie nikt nie chciał o tym pamiętać, skończyło się katastrofą. "Bonitta szanuje tylko tych, którzy mu płacą i są wyżej od niego, natomiast pozostałych traktuje jak g***o" – czytamy w "Gazecie Olsztyńskiej". Jak się okazuje, napięcia między trenerem i zawodnikami rosły od dłuższego czasu. Włoski zamordysta nie zamierzał się ugiąć, na jednym z treningów doszło do awantury, pojawiają się nawet pogłoski o rękoczynach.
Tę wersję zdaje się potwierdzać "Przegląd Sportowy", który również dotarł do informacji wewnątrz klubu. Wiemy też, że Marco Bonitta jest już w ojczyźnie po zerwaniu współpracy z Indykpolem AZS i zapewne w Polsce jest już spalony. Cóż, jego charakter i brak szacunku do współpracowników musiały się w końcu skończyć skandalem.
– Najpoważniejsza zmiana to pewność siebie. Znamy i rozumiemy siebie coraz bardziej. Mam nadzieję, że widać, iż na boisku jesteśmy drużyną – mówił jeszcze miesiąc temu szkoleniowiec. Cóż, chyba to nie do końca prawda. Duże słowa uznania w tej całej sytuacji należą się władzom Akademików, że zdecydowały się pożegnać szkoleniowca z klasą.
Czytaj także: