Jakiś czas temu całą Polską wstrząsnęła śmierć 30-letniej Izabeli z Pszczyny, której lekarze odmówili wykonania aborcji. Niestety podobnych sytuacji jest coraz więcej, o czym opowiedziała Kamila Ferenc ze stowarzyszenia Federa. Najnowsza sprawa dotyczy 32-letniej kobiety z Małopolski, której kazano czekać, mimo pęknięcia pęcherza.
Przypomnijmy, że na początku listopada media informowały o śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Ciężarna kobieta w połowie września trafiła do szpitala w Pszczynie z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży.
Wszystko wskazuje na to, że medycy czekali na obumarcie płodu, żeby nie robić aborcji, a w tym czasie u Izabeli rozwinęła się śmiertelna sepsa.
Pojawiają się już historie kolejnych kobiet, które cierpią z powodu braku dostępu do aborcji oraz zwłoki lekarzy. Jakiś czas temu w naTemat.pl. informowaliby o przypadku 26-latki, której odmówiono przerwania ciąży, mimo że płód miał wadę letalną (tzw. arkanię), a kobieta doznała ciężkich urazów psychicznych.
Teraz Kamila Ferenc, która jest prawniczką stowarzyszenia Federa pomagającym kobietom w takiej sytuacji, opowiedziała portalowi Gazeta.pl o kolejnym niepokojącym przypadku.
32-letnia kobieta z Małopolski zgłosiła się do organizacji, ponieważ lekarze kazali jej obserwować ruchy płodu, mimo że pękł jej pęcherz i odeszły wody płodowe. "Znalazłam wasz telefon na internecie. Pomożecie? Już nie mam siły. Dzieci od tygodnia u mojej siostry. Chcą wracać do domu. To małe dzieci: 4 i 5 lat" – pisała kobieta.
Organizacja skierowała kobietę na specjalistyczne badania, które zostały przeprowadzone w szpitalu wskazanym przez Federę. "Wyniki pokazały, że płód obciążony był licznymi wadami letalnymi i w każdej chwili mogło dojść do jego obumarcia. Lekarze nie czekali. Widzieli zagrożenie dla jej życia" – podaje Federa.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut