Już 4. lutego ruszają Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Impreza czterolecia dla każdego sportowca oraz kibica związanego ze sportowym szaleństwem w zimowym wydaniu. W czwartek 16. grudnia minęło równo 50. dni do startu imprezy. Na ilu reprezentantek/ów Polski możemy liczyć w Chinach?
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
To będzie pierwszy taki przypadek w historii igrzysk olimpijskich, kiedy jedno miasto będzie organizatorem zarówno letniej, jak i zimowej odsłony najważniejszego wydarzenia sportowego na świecie. Pekin dostąpił zaszczytu organizacji w 2008 roku, a teraz, ponownie sprawdzi się na oczach kibiców z całego globu.
Polska nigdy nie była potęgą sportów zimowych, zatem trudno też przewidywać, żeby Biało-Czerwoni do kraju wrócili z workiem medali. Z pewnością będzie kilka nazwisk, na które polski kibiców powinien mocno liczyć w perspektywie podium - ale trudno mówić o jakichkolwiek pewniakach.
Zacznijmy jednak od tego, ile tak naprawdę reprezentantek i reprezentantów pojedzie do Pekinu z Polski. Wydaje się, że będzie to liczba nieco ponad 50. sportowców. W porównaniu z poprzednimi imprezami tej rangi, Biało-Czerwoni do Pekinu wybiorą się w podobnych rozmiarach delegacji.
Dla porównania, na igrzyskach w Pjongczangu (2018) było 62. sportowców. To była liczba, której w Pekinie polska drużyna z pewnością nie pobije. Ale i tak powinno być całkiem nieźle, patrząc na osobowe możliwości reprezentacji Polski.
W niektórych dyscyplinach kwalifikacje olimpijskie są już rozstrzygnięte. Biało-Czerwoni nie pojawią się na torze bobslejowym, zabraknie również naszych reprezentantów w hokeju czy curlingu.
Mocna będzie nasza kadra w skokach narciarskich. Poza piątką męską dwa miejsca będą również należeć do pań. Za to w biathlonie tendencja będzie odwrotna, mianowicie cztery kobiety i jeden mężczyzna. Narciarstwo alpejskie to trzy panie i jeden pan. Na czwórkę może liczyć saneczkarstwo.
W biegach narciarskich Biało-Czerwoni będą mogli wystawić trójkę zawodników i czwórkę zawodniczek. Kombinacja norweska da nam kolejną dwójkę przedstawicieli w Tokio, w obu przypadku mowa o męskich reprezentantach.
Dla lubiących łyżwiarstwo figurowe mamy dobre wieści o tyle, że będzie można obejrzeć naszych jakichkolwiek olimpijczyków. Będzie to para Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew oraz solistka Jekaterina Kurakowa. Pozostając w tematach łyżwiarskich, w przypadku łyżwiarstwa szybkiego Biało-Czerwoni wystawią aż dziesięcioosobową kadrę. Za to w snowboardzie wystąpią trzy nasze reprezentantki i dwóch reprezentantów.
Duże nadzieje wiążemy również z łyżwiarstwem szybkim na krótkim torze, czyli tzw. short trackiem. Mocną kandydaturą nawet do walki o medale będzie z pewnością Natalia Maliszewska. Łącznie kadra w tej dyscyplinie ma liczyć cztery zawodniczki oraz dwóch zawodników.
Jak zatem widać, emocji z udziałem Biało-Czerwonych nie powinno zabraknąć. Co prawda nie mamy już na listach startowych tak wielkich postaci, jak Justyna Kowalczyk czy Adam Małysz, ale to będzie też czas na nowe - miejmy nadzieje - wielkie historie.
Dodatkowo nadal "w grze" są przecież mistrzowie olimpijscy - Kamil Stoch czy Zbigniew Bródka. Nic tylko wypatrywać nowego roku. Igrzyska w Pekinie potrwają od 4. do 20. lutego.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut