Obserwowano ich z niedowierzaniem, że tak można. Cała Europa zamykała się na początku pandemii, a w Szwecji wszystko było otwarte, dzieci chodziły do szkoły, rząd nie wprowadzał żadnych ograniczeń. Dziś czasem można mieć wrażanie, że takie niedowierzanie za granicą tym razem bardziej wzbudza Polska. Jak zatem Szwecja radzi sobie z czwartą falą koronawirusa?
Ostatnia wiadomość jest taka, że od 21 grudnia wszystkie osoby wjeżdżające do Szwecji z państw UE i spoza, w tym z innych krajów nordyckich, muszą na granicy przedstawić zaświadczenie o szczepieniu, wynik negatywnego testu na koronawirusa wykonany nie wcześniej niż 72 godziny przed podróżą lub dokument potwierdzający, że chorowały w ciągu ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
"Szwecja stoi w obliczu pogarszającej się sytuacji, rośnie liczba zakażeń, służby medyczne sygnalizują niepokojące obciążenie. Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego zwróciła się z prośbą, aby przy wjeździe do Szwecji ze wszystkich krajów UE oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego wymagany był certyfikat COVID" – podało w komunikacie szwedzkie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Jak sytuacja w Szwecji
Do tej pory w Szwecji potwierdzono 84 przypadki nowego wariantu koronawirusa Omikron. – Trudno przewidzieć, jak sprawy się potoczą. W Szwecji jesteśmy w stosunkowo lepszej sytuacji, ale nawet tutaj infekcje i obciążenie dla systemu opieki zdrowotnej wzrasta – powiedziała minister zdrowia Lena Hallengren.
Jak wygląda sytuacja? W ostatnich dniach Szwedzi obserwują najwięcej dobowych zakażeń od wiosny, gdy – wbrew ograniczeniom stosowanym w Europie – tu nie wprowadzono żadnego lockdownu.
Na dziś nIe są to bardzo duże liczby, które znamy z Polski, czy innych krajów, na co sami Szwedzi zwracają uwagę. "Liczba hospitalizacji jest obecnie niska w porównaniu z wcześniejszymi szczytami zachorowań i danymi z wielu innych krajów europejskich. Ale rośnie szybko, a Krajowa Rada Zdrowia i Opieki Społecznej przewiduje, że obciążenie systemu zwiększy się w okresie Bożego Narodzenia i Sylwestra" – podaje portal TheLocal.se.
Ale wydaje się, że Szwedzi mają plan, co dalej. "Rośnie liczba osób przyjmowanych do szpitali prawie w całym kraju. Jeśli ten wzrost się utrzyma, mogą pojawić się nowe ograniczenia" – ostrzegła kilka dni temu Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego. Zapowiedź wprowadzenia restrykcji ogłosiła także premier Magdalena Andersson.
Jakich? Na początku grudnia media przekazały, że mogą to być paszporty covidowe w restauracjach, centrach handlowych, ośrodkach wypoczynkowych czy środkach publicznej komunikacji dalekobieżnej. Szwedzki rząd przedstawił taką propozycję, jednak – jak informują media – to poszczególne lokalne, czy instytucje, same miałyby decydować, czy wymagać paszportów od swoich klientów lub gości, czy nie.
"Jeśli lokale zdecydują się na to, będą zwolnione z innych restrykcji, np. stosowania limitów dotyczących liczby odwiedzających" – podaje portal TheLocal.se.
Z kolei minister finansów Mikael Damberg zapowiedział, że pierwszy dzień zwolnienia lekarskiego, który normalnie jest bezpłatny, będzie płatny. To miałoby zachęcić ludzi do pozostania w domach, jeśli mają pierwsze objawy koronawirusa.
Jakie restrykcje w Szwecji
Szwecja we wrześniu zniosła ograniczenia. 1 grudnia wprowadziła nowe, choć w porównaniu z resztą Europy, bardzo łagodne. Od tego dnia obowiązują paszporty covidowe, ale tylko w przypadku publicznych zgromadzeń i wydarzeń z udziałem ponad 100 osób w pomieszczeniach zamkniętych.
Od 8 grudnia zalecono maski w transporcie publicznym, a także by pracodawcy umożliwili pracownikom pracę z domu, by zachowywano dystans w miejscach publicznych, by w restauracjach unikano tłoku.
Niska liczba zgonów
Zaciekawienie w mediach społecznościowych wzbudza bardzo niska liczba zgonów w Szwecji. Na Twitterze można znaleźć wiele grafik porównujących sytuację do innych krajów.
W ostatnich dniach notowano tu po kilka zgonów dziennie. Na przykład 15 grudnia były 2, a dzień wcześniej 3.
W Szwecji zaszczepiło się ponad 70 proc. społeczeństwa.