Nie milkną echa afery związanej z podsłuchami za pomocą Pegasusa. Jednak obóz rządzący wdaje się bagatelizować sprawę. – Ja nie mam nic do ukrycia i gdybym była podsłuchiwana, lub w jakikolwiek sposób inwigilowana, jako osoba publiczna, jako wiceminister, również radna Warszawy, nie miałabym z tym żadnego problemu – stwierdziła wiceminister rozwoju Olga Semeniuk.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Przypomnijmy, że według najnowszych ustaleń amerykańskiej agencji Associated Press doszło do aż 33 potwierdzonych włamań Pegasusem podczas poprzedniej parlamentarnej kampanii wyborczej na dwa telefony senatora z Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Ofiarą podsłuchów był także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Semeniuk nie ma nic przeciwko byciu podsłuchiwaną
Sprawę afery z Pegasusem skomentowała też w rozmowie z Radiem Zet wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. – Działania operacyjne służb i organów, które są związane ze służbami, nie mają charakteru jawnego. PO bardzo często szuka tematu zastępczego do tematów ważnych – stwierdziła Semeniuk.
– Strona polska wydała w tym temacie oświadczenie, pan rzecznik Stanisław Żaryn wydał oświadczenie, że absolutnie potrzeba zgody sądowej, jak i prokuratora generalnego, aby w jakikolwiek sposób operacyjny móc weryfikować daną osobę publiczną. My żeśmy się w tym temacie wypowiedzieli – tłumaczyła dalej swoje stanowisko.
Jak podkreśliła, nie "mamy absolutnie żadnej wiedzy, sprawa była komentowana przez odpowiednie organy operacyjne". – Nie mamy wiedzy jakie systemy są wykorzystywane, nie mamy potwierdzenia, że system Pegasus był wykorzystywany – wskazała.
Jej zdaniem, powinniśmy zajmować się sprawami, o których mamy kompletną i pełną wiedzę, a odpowiednie służby są od tego, żeby to komentować. – Ja nie mam nic do ukrycia i gdybym była podsłuchiwana, lub w jakikolwiek sposób inwigilowana, jako osoba publiczna, jako wiceminister, również radna Warszawy, nie miałabym z tym żadnego problemu, ponieważ nie mam nic do ukrycia – uznała na koniec wiceminister.
Dodajmy, że już wcześniej przedstawiciele obozu rządzącego komentowali tę sprawę. – Zdecydowanie bardziej ufam polskim służbom i temu, co mówią polskie służby, a służby jednoznacznie mówią o tym, że system Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić, inwigilować kogokolwiek w naszym kraju – oznajmił w piątek na antenie radiowej Trójki wiceszef MON, Wojciech Skurkiewicz.
Dodał, że tego typu działania są działaniami nielegalnymi i podkreślił, że że ufa "temu, co robią polskie służby wywiadowcze, jak i kontrwywiadowcze, służby również te, które są służbami cywilnymi podległymi panu premierowi".
Przypomnijmy, że Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością.
"Jest to program stworzony przez izraelską spółkę informatyczną NSO Group pozwalający na włamanie do dowolnego telefonu komórkowego. Program ten obchodzi wszelkie zabezpieczenia i bez wiedzy użytkownika ma wgląd we wszystkie SMS-y, dane dotyczące połączeń, wiadomości z komunikatorów, odwiedzane strony internetowe. Może mieć także dostęp do kamery i mikrofonu" – tłumaczył na łamach naTemat Adam Bodnar. "Pegasus nie służy masowemu szpiegowaniu dużych grup ludności. Pozwala raczej na inwigilację konkretnych osób" – pisał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut