
Nie milkną echa afery związanej z podsłuchami za pomocą Pegasusa. Jednak obóz rządzący wdaje się bagatelizować sprawę. – Ja nie mam nic do ukrycia i gdybym była podsłuchiwana, lub w jakikolwiek sposób inwigilowana, jako osoba publiczna, jako wiceminister, również radna Warszawy, nie miałabym z tym żadnego problemu – stwierdziła wiceminister rozwoju Olga Semeniuk.
REKLAMA
Przypomnijmy, że według najnowszych ustaleń amerykańskiej agencji Associated Press doszło do aż 33 potwierdzonych włamań Pegasusem podczas poprzedniej parlamentarnej kampanii wyborczej na dwa telefony senatora z Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Ofiarą podsłuchów był także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Semeniuk nie ma nic przeciwko byciu podsłuchiwaną
Sprawę afery z Pegasusem skomentowała też w rozmowie z Radiem Zet wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. – Działania operacyjne służb i organów, które są związane ze służbami, nie mają charakteru jawnego. PO bardzo często szuka tematu zastępczego do tematów ważnych – stwierdziła Semeniuk.– Strona polska wydała w tym temacie oświadczenie, pan rzecznik Stanisław Żaryn wydał oświadczenie, że absolutnie potrzeba zgody sądowej, jak i prokuratora generalnego, aby w jakikolwiek sposób operacyjny móc weryfikować daną osobę publiczną. My żeśmy się w tym temacie wypowiedzieli – tłumaczyła dalej swoje stanowisko.
Jak podkreśliła, nie "mamy absolutnie żadnej wiedzy, sprawa była komentowana przez odpowiednie organy operacyjne". – Nie mamy wiedzy jakie systemy są wykorzystywane, nie mamy potwierdzenia, że system Pegasus był wykorzystywany – wskazała.
Jej zdaniem, powinniśmy zajmować się sprawami, o których mamy kompletną i pełną wiedzę, a odpowiednie służby są od tego, żeby to komentować. – Ja nie mam nic do ukrycia i gdybym była podsłuchiwana, lub w jakikolwiek sposób inwigilowana, jako osoba publiczna, jako wiceminister, również radna Warszawy, nie miałabym z tym żadnego problemu, ponieważ nie mam nic do ukrycia – uznała na koniec wiceminister.
Dodajmy, że już wcześniej przedstawiciele obozu rządzącego komentowali tę sprawę. – Zdecydowanie bardziej ufam polskim służbom i temu, co mówią polskie służby, a służby jednoznacznie mówią o tym, że system Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić, inwigilować kogokolwiek w naszym kraju – oznajmił w piątek na antenie radiowej Trójki wiceszef MON, Wojciech Skurkiewicz.
Czytaj też: Morawiecki komentuje aferę z Pegasusem i Giertychem. "Fake news można stworzyć bardzo łatwo"
Rządzący ufają polskim służbom
Dodał, że tego typu działania są działaniami nielegalnymi i podkreślił, że że ufa "temu, co robią polskie służby wywiadowcze, jak i kontrwywiadowcze, służby również te, które są służbami cywilnymi podległymi panu premierowi".Przypomnijmy, że Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością.
"Jest to program stworzony przez izraelską spółkę informatyczną NSO Group pozwalający na włamanie do dowolnego telefonu komórkowego. Program ten obchodzi wszelkie zabezpieczenia i bez wiedzy użytkownika ma wgląd we wszystkie SMS-y, dane dotyczące połączeń, wiadomości z komunikatorów, odwiedzane strony internetowe. Może mieć także dostęp do kamery i mikrofonu" – tłumaczył na łamach naTemat Adam Bodnar. "Pegasus nie służy masowemu szpiegowaniu dużych grup ludności. Pozwala raczej na inwigilację konkretnych osób" – pisał.
Czytaj także: