Gdyby brać pod uwagę tylko pierwszą połowę roku 2021, występy polskich skoczków narciarskich były godne głównie pochwał i oklasków. Mieszając to jednak z głębokim kryzysem już w sezonie 2021/22, ostateczna ocena minionych dwunastu miesięcy jest bardziej w kratkę. Zebraliśmy siedem ważnych akcentów prosto ze skoczni.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Złoty Orzeł dla Kamila Stocha
Rok 2021 dla polskich skoczków zaczął się najlepiej jak tylko mógł. Zgodnie z tradycją, na przełomie starego i nowego cyklu 12. miesięcy rozgrywany jest Turniej Czterech Skoczni. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat tylko raz zdarzyło się, żeby wygrał ktoś inny niż reprezentant Biało-Czerwonych. Inaczej nie było na starcie 2021 roku, gdzie po sukces sięgnął Kamil Stoch.
Poza trzykrotnym mistrzem olimpijskim kibice polskich skoczków mogli też emocjonować się świetnym rezultatami pozostałych reprezentantów. Dawid Kubacki w łącznej klasyfikacji był trzeci, Piotr Żyła piąty, natomiast na szóstym miejscu zakończył rywalizację Andrzej Stękała.
W czołowej dziesiątce nikt nie mógł się pochwalić większą liczbą reprezentantów niż Biało-Czerwoni. Na czele z trzykrotnym triumfatorem, Stochem, który na mecie TSC wyprzedził Niemca Karla Geigera.
Czwarty do polskiego brydża?
Przez lata utarło się w polskiej kadrze skoczków, że w głównej mierze można liczyć na trzy nazwiska: Stoch, Kubacki i Żyła. Na początku 2021 roku coraz mocniej do bram światowej czołówki zaczął jednak pukać Andrzej Stękała.
Pochodzący z Zakopanego skoczek nie jest małolatem, bo ma 26 lat, ale długo nie mógł się przebić do walki o najwyższe cele. Sztab szkoleniowy na czele z trenerem Michalem Doleżalem, potrafił jednak obudzić w nim potencjał. Efekt? Poza wspomnianym, świetnym występem na TCS, Stękała dołożył też pierwszym podium w Pucharze Świata.
I to u siebie, w konkursie w Zakopanem. Wygrał wówczas Ryoyu Kobayashi, a Stękale do zwycięzcy zabrakło zaledwie... 0,3 punktu.
Mistrzowski konkurs Piotra Żyły
Największy sukces polskich skoków w 2021 roku. W niemieckim Oberstdorfie po miano najlepszego skoczka na świecie sięgnął Piotr Żyła. Stając się najstarszym w historii dyscypliny mistrzem świata, mając 34 lata. Spośród Biało-Czerwonych Żyła został czwartym złotym medalistą MŚ. Wcześniej po taki triumf sięgali: Adam Małysz, Stoch i Kubacki.
Żyła wygrywając złoto MŚ potwierdził, że kadra Doleżala złapała świetną formę i można było liczyć nie tylko na Stocha, ale też innych, równie dobrych skoczków. Co z pewnością dawało szereg możliwości dla sztabu szkoleniowego. Chociażby w kwestii selekcji i odpowiedniego zaakcentowania formy poszczególnych zawodników.
Żyła wyprzedził Geigera i Słoweńca Anże Laniszka. Co ciekawe, dla Żyły nie był to pierwszy medal MŚ w karierze. Cztery lata wcześniej wywalczył brąz w Lahti (Finlandia) na dużej skoczni.
Biało-Czerwoni na medal MŚ
Po zwycięstwie Żyły polska kadra poszła za ciosem. Coś, co za czasów Małysza wydawało się nieosiągalne, stało się faktem. Biało-Czerwoni stanęli na podium MŚ w konkursie drużynowym. Skończyło się na brązowym medalu, w składzie: Stoch, Żyła, Kubacki, Stękała.
Co warte podkreślenia, do samego końca Polacy liczyli się w walce o tytuł mistrzowski. Niestety, ostatni skok popsuł Kubacki, grzebiąc szansę Biało-Czerwonych na triumf.
Polacy czwarty raz w historii stanęli na podium konkursu drużynowego MŚ. W Lahti w 2017 roku byli najlepsi, a trzecie miejsce zajmowali jeszcze w Val di Fiemme (2013) i Falun (2015).
80. podium lidera reprezentacji
Sezon 2021/22 nie zaczął się dla Biało-Czerwonych zbyt dobrze. Promykiem nadziei był występ Kamila Stocha w Klingenthal. Polski mistrz zakończył konkurs na trzecim miejscu. Dla Stocha było to jubileuszowe, imponujące 80. podium w karierze .
Przed Polakiem w historii miejsc na pudle w PŚ są już tylko takie legendy jak: Simon Ammann (tyle samo co Stoch), Gregor Schlierenzauer (88), Adam Małysz (88) i Janne Ahonen (108). Wydaje się, że Stoch może wkrótce pobić wynik najlepszego w tym rankingu Polaka. Choć wyzwanie nie będzie łatwe.
Fatalny koniec roku Polaków
O ile początek roku i generalnie, sezon 2020/21 można dla polskiej kadry zaliczyć na plus, zupełnie inaczej jest z kolejną odsłoną. Biało-Czerwoni mocno rozczarowują i trudno jest znaleźć właściwe przyczyny takiego stanu rzeczy. A kompromitacja goni kompromitację.
Jednym z najbrutalniejszych zderzeń ostatnich kilku lat było otwarcie 70. TCS w Oberstdorfie. Polacy zaprezentowali się fatalnie, grzebiąc jakiekolwiek nadzieje na sukces już po pierwszym konkursie. Wspomniani Stoch i Żyła nawet nie zameldowali się w serii finałowej. Stękała? Nie przebrnął choćby przez kwalifikacje...
A najgorsze jest to, że sztab szkoleniowy nie potrafi udzielić jasnej odpowiedzi, co tak naprawdę jest nie tak z formą Polaków. Eksperci obserwujący dyspozycję Biało-Czerwonych wprost wskazują na błędy w przygotowaniach pod względem fizycznym.
Olimpijskie "niespodzianki"?
Start sezonu 2021/22 to też coraz bardziej jasny podział sił, co do zbliżającej się - imprezy czterolecia. Igrzyska olimpijskie w Pekinie mogą uratować fatalne otwarcie Biało-Czerwonych w cyklu PŚ. Jednak poza Stochem, trudno jest szukać jakiegoś optymizmu co do szans Polaków na kolejne medale w olimpijskiej rywalizacji.
Wygląda na to, że sukces któregokolwiek z kadrowiczów w Pekinie będzie brany w kategoriach niespodzianki. Historia trzykrotnego mistrza Stocha aż prosi się o piękną puentę w stolicy Chin. Ale czy tego się faktycznie doczekamy? Można mieć uzasadnione wątpliwości...
Na szczęście z drugiej strony jest też wspomnienie tego, co działo się - wcale nie tak dawno. Kiedy Polacy faktycznie potrafili sięgać po medal na MŚ, indywidualnie mieć swojego mistrza, a w PŚ zadziwiać, zgarniając regularnie punkty. Zatem kto wie, może w Pekinie dojdzie do przebudzenia - w tym najważniejszym momencie.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut