Jego polityczne projekty nie przetrwały na scenie politycznej. On sam w gruncie rzeczy nigdy nie zrobił oszałamiającej kariery. Dlaczego więc, za każdym razem, gdy pojawia się w mediach, pod jego wypowiedziami mnożą się komentarze: "Władku, wracaj"?
Choć z list wyborczych zniknął lata temu, wciąż zapraszany jest jako komentator bieżącej polityki. Zawsze mówi dosadnie i wprost. Jak 11 listopada, kiedy na antenie Polsat News ocenił, że Polacy nie wychodzą na ulice, bo "zapier…". Lub gdy Jarosławowi Kaczyńskiemu, wspominającemu w stoczni, że "stoi tam, gdzie wtedy", a oni "tam, gdzie ZOMO", powiedział: Jarek, nie "pier…".
Niemal każde wystąpienie Frasyniuka, obojętnie, czy dotyczy Amber Gold, sytuacji polskich przedsiębiorców, czy polityki, spotyka się z podobnym przyjęciem: "Władek ma rację!", "popieram, co mówi", "Władku, wróć!".
Dlaczego wciąż tak bardzo liczymy się z człowiekiem, który nigdy nie zrobił oszałamiającej kariery politycznej, nigdy nie rządził, a dziś zajmuje się spedycją, logistyką i transportem?
Legenda "Solidarności"
– Frasyniuk jest legendą i osobowością. Mimo że w latach 80. byliśmy przeciwnikami, dziś doceniam jego działalność i charakter – nie ma wątpliwości prof. Kazimierz Kik, politolog. – Władysław Frasyniuk zawsze miał tak samo krytyczną osobowość, zawsze potrafił pójść pod prąd. To dlatego pozostał w pewnym sensie politycznym outsiderem – mówi.
Henryk Wujec, który z Władysławem Frasyniukiem działał w opozycji, a później spotkał się z nim także w Unii Wolności, przytacza z kolei jego listę zasług: – W latach 80. był liderem Dolnego Śląska, dużego, znaczącego regionu "Solidarności", należał także do Tymczasowego Komitetu Koordynacyjnego. Jeszcze przed stanem wojennym był jednym z wykonawców słynnej akcji z wyczyszczeniem konta "Solidarności" ze składek. W stanie wojennym nie siedział cicho, nie zapadł się pod ziemię. Cały czas mówił to, co myśli. Nawet w więzieniu pozostał buntownikiem, nie poddawał się. Cały czas było głośno o jego konfliktach – wspomina Wujec. – W wolnej Polsce walczył o etos "Solidarności", zakładał Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna, Unię Demokratyczną, potem działał w Unii Wolności. Na każdym z tych etapów wybijał się niezależnością i zdecydowanymi wypowiedziami – dodaje.
Jak przypomina prof. Kik, Frasyniuk zawsze był bardziej po lewej stronie tradycyjnego politycznego podziału. – Dlatego, kiedy Unia Wolności zaczęła się liberalizować, wolał pozostać wierny swoim poglądom i założył razem z Jerzym Hausnerem i Tadeuszem Mazowieckim Partię Demokratyczną – demokraci.pl.
Frasyniuk projektem kierował przez rok. W tym czasie ugrupowaniu nie udało się wejść do parlamentu. Demokraci.pl wystawili kandydatkę na prezydenta w wyborach w 2005 roku, została nią Henryka Bochniarz, ale nie uzyskała znaczącego wyniku – poparło ją 1,26 proc. głosujących. Na skutek tych niepowodzeń, Frasyniuk wycofał się z kierowania partią. Później, po nieudanym romansie ugrupowania z SLD w ramach Lewicy i Demokratów, odszedł.
– Nigdy nie stracił swojej niezależności. Cokolwiek się nie działo, nie dostosowywał się do reguł poprawności politycznej – ocenia Henryk Wujec.
– Nigdy nie wpisał się do żadnego dworu – mówi prof. Kik.
Polityka i biznes
Władysław Frasyniuk był posłem przez trzy kadencje Sejmu. W ramach działalności politycznej, zajmował się przede wszystkim gospodarką. W I kadencji należał do Komisji Systemu Gospodarczego i Przemysłu, w III pracował w Komisji Skarbu Państwa, Uwłaszczenia i Prywatyzacji. Od 1993 roku były opozycjonista jest udziałowcem w firmie zajmującej się transportem, logistyką i spedycją. I to z tej perspektywy dziś ocenia polską rzeczywistość.
Do rządu Donalda Tuska ma pretensje, że polscy przedsiębiorcy nie mają tu warunków do prowadzenia biznesu. "Chcę dać dobremu kierowcy 500 zł ekstra premii, ale po ozusowaniu i opodatkowaniu dostaje 200 zł. Mnie jest wstyd, że ja mu takiepieniądze daję, bo państwo zabiera haracz i dodatkowo tworzy mechanizm, który skłania do myślenia, jak by to państwo oszukać" – mówił w rozmowie z "Dużym Formatem". "Tusk zmusza mnie, bym lawirował, brał kancelarie, płacił za szukanie luk prawnych. To z całą pewnością nie jest kraj dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy - o ile pamiętam - tworzą najwięcej miejsc pracy"
W tym samym wywiadzie skarżył się, że starał się kierować etosem solidarnościowca nawet w biznesie, ale państwo tego nie ułatwia. "Jak się policzy, wychodzi, że patriotyzm to koszt 100 tys. złotych, bo kupując i rejestrując auto na niemiecką firmę, tyle zaoszczędziłem" – mówił w tym samym wywiadzie.
Frasyniuk jest zdeklarowanym przeciwnikiem działalności Instytutu Pamięci Narodowej. "Ja bym powiedział, że Instytut Pamięci Narodowej jest czyrakiem dla tylnej części ciała, na której się najczęściej siedzi i to bardzo utrudnia siedzenie. Nie ma się co przerzucać obraźliwymi i wymyślnymi słowami, tylko trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że to jest także problem rządzących. Ja mam pretensję do Donalda Tuska, że zbyt późno zareagował na to co się dzieje w IPN. I nie należy mówić, tylko należy robić" – powiedział w rozmowie z RMF FM.
Krytyka IPN i poparcie udzielone rządowi Marka Belki sprawiły, że Frasyniuk naraził się konserwatywnym politykom i publicystom. "Trudnym do zniesienia zabiegiem PD jest też całkowita instrumentalizacja przeszłości" – pisał w 2005 roku Piotr Semka, zarzucając Frasyniukowi, że w stosunku do siebie i swojego środowiska używa "immunitetu z racji heroizmu w przeszłości".
Będzie powrót?
Dla prof. Kika o instrumentalnym podejściu nie ma mowy, bo – jego zdaniem – Frasyniuk po prostu trzyma się swoich poglądów. – Zawsze jest taki sam – mówi.
Czy Frasyniuk wróci do bieżącej polityki? Zdaniem profesora Kazimierza Kika, wszystko zależy od tego, jak ukształtuje się przyszłość Platformy Obywatelskiej.
– Moim zdaniem PO spełniła już swoją misję bycia anty-PiS i za jakiś czas będzie musiała się podzielić, bo w jej obrębie działają już de facto trzy partie. Przyszłość Władysława Frasyniuka może więc zależeć od linii podziału – mówi politolog. – To jest człowiek, który nie zgodzi się jednak na miejsce w drugim szeregu. Albo weźmie pierwsze, albo żadne.
Henryk Wujec ocenia jednak, że powrót byłego lidera Demokratów.pl jest raczej mało prawdopodobny. – Przyszłość jest oczywiście nieprzewidywalna, ale wydaje mi się, że Władysław Frasyniuk wybrał drogę niezależności. Polityka skłania do kompromisów, biorąc w niej udział trzeba niejednokrotnie schować poglądy do kieszeni. Uważam, że tego w stanie zrobić nie będzie. Dlatego zachowa status zewnętrznego komentatora.
Reklama.
Władysław Frasyniuk
wypowiedź dla "Zwierciadła"
Marzyłem, żeby dołączyć do floty międzynarodowej PKS-u i jeździć za granicą. To była wolność! Papiery złożyłem w roku 1980. Tuż po strajkach w sierpniu, gdzieś w okolicach 10 września, dostałem pismo, że mnie przyjęli. Zastanawiałem się, co zrobić, i myślałem, żeby się jednak zmyć ze związków i wziąć tę robotę. Paręnaście dni później dostałem sprostowanie, że jednak mnie nie przyjmą. Dostali informacje, że to ten Frasyniuk, co strajki organizował, dziękują bardzo.[...]
Zresztą nie zapomnę, jak podczas moich pierwszych przesłuchań na SB kapitan, który je prowadził, powiedział mi w niewybrednych słowach: „Frasyniuk, ja p……., co myśmy zrobili! Gdybyśmy cię przyjęli do tego p………. PKS-u, mielibyśmy teraz z tobą spokój!”. CZYTAJ WIĘCEJ
Władysław Frasyniuk
o kandydatce na prezydenta Henryce Bochniarz
Zaproponowaliśmy Henrykę Bochniarz, która jest kompletnie nie z tej bajki. Nie jest spoconym facetem w dzisiejszym Parlamencie, który zastanawia się jak radykalnie powiedzieć i jak ciekawiej zainteresować społeczeństwo dekomunizacją, lustracją i Bóg wie jeszcze czym.
Władysław Frasyniuk
wypowiedź dla "Zwierciadła"
Miałem 26 lat, gdy zostałem przewodniczącym związku na Dolnym Śląsku, związku liczącego już wtedy milion osób. [...]
Wpadam do zajezdni, słyszę, na hali rozpoczyna się zebranie. Zadaję pytanie: „chłopaki, a komitet strajkowy jest?”.
„Nie ma”. „No to trzeba powołać”. „Słusznie!” – krzyczy mój kolega. To już nas było dwóch w komitecie strajkowym. Dalej poszło samo. CZYTAJ WIĘCEJ