Triumf Lewandowskiego nie wszystkim przypadł do gustu. Wstydzimy się ludzi, których boli jego sukces
Krzysztof Gaweł
09 stycznia 2022, 12:20·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 stycznia 2022, 12:20
Robert Lewandowski drugi w plebiscycie "France Football"? Skandal i żenada. Robert Lewandowski najlepszy w plebiscycie "Przeglądu Sportowego"? Krzywdząca i niesprawiedliwa decyzja. Czasami wydaje się, że sportowego kibica w Polsce nie da się zadowolić, a organizowanie wszelkich plebiscytów i głosowań jest bez sensu. A przecież sport powinien nas łączyć i integrować, a nie wprowadzać bezsensowne podziały.
Reklama.
Czy Robert Lewandowski był najlepszym sportowcem roku 2021 w Polsce? Czy w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" zasłużył na główną nagrodę bardziej, niż Anita Włodarczyk, Dawid Tomala czy inni wybitni sportowcy, którzy byli nominowani w głosowaniu? A czy można porównać wysiłek i drogę na szczyt każdego z naszych sportowców? Być może to zadanie karkołomne, ale jednak możliwe. Ale kompletnie bez sensu.
Robert Lewandowski trenuje między godziną x oraz y, później jedzie do domu, na mecz, leci do innego miasta, na drugi koniec świata. Tam wychodzi na stadion pełen ludzi (a ostatnio zupełnie pusty), stara się z całych sił i walczy za dwóch. Musi sobie radzić z oczekiwaniami, presją, a przede wszystkim własnymi ambicjami, dzięki którym jest na szczycie.
Anita Włodarczyk trenuje między godziną x oraz y, rzuca młotem raz po raz, spędza długie godziny na siłowni, szlifuje technikę i formę. Wychodzi na stadion pełen ludzi (a ostatnio zupełnie pusty), stara się z całych sił i walczy za dwie. Musi sobie radzić z oczekiwaniami, presją, a przede wszystkim własnymi ambicjami, dzięki którym jest na szczycie.
Bartosz Zmarzlik trenuje między godziną x oraz y. Sprawdza motocykl, zmienia ustawienia, pracuje z mechanikami. Do tego trenuje poza torem, żeby być w znakomitej formie. Wychodzi na stadion pełen ludzi (a ostatnio zupełnie pusty), stara się z całych sił i walczy za dwóch. Musi sobie radzić z oczekiwaniami, presją, a przede wszystkim własnymi ambicjami, dzięki którym jest na szczycie.
Jak porównać sportowców z tak różnych światów? Jak znaleźć punkt wspólny i wybrać lepszą/lepszego w danym roku? To pytanie od lat pozostaje bez odpowiedzi, być może tej w ogóle nie ma. Głosują eksperci, dziennikarze i przede wszystkim kibice. A u każdego z nich akcenty rozkładają się inaczej. Serca jednych biją w rytm kolejnych rzutów młota, innych szprycy na torze żużlowym, albo bramek i wygranych w Lidze Mistrzów. A nie brak takich, dla których każdy z tych momentów ma wyjątkowy smak.
Porównać możemy z kliniczną precyzją na dwóch płaszczyznach. Finansowej i popularności wśród kibiców. Robert Lewandowski na obu bije wszystkich polskich sportowców na głowę, a jego sukcesy stawiają go w zupełnie innym świecie pod względem zarobków, rozpoznawalności na świecie czy mitycznych zasięgów w świecie social mediów oraz internetu. Ale przecież nie o to chodzi w plebiscycie, prawda?
Głosowanie daje szansę sportowcom z mniej popularnych dyscyplin, by rzucić wyzwanie gigantom i czasem znaleźć się przed nimi. Złoty medal olimpijski Anity Włodarczyk ma zupełnie inną wagę, niż triumfy "Lewego" i wcale nie ma w tym nic złego. Tak zbudowany jest świat, tak działa globalny sport i tego nie zmienimy, czy się nam to podoba, czy nie.
Paweł Fajdek, kolega mistrzyni z Tokio po fachu, bardzo mocno liczył na triumf lekkoatletki, więc po gali napisał zawiedziony na Twitterze: "Wstyd... Nie pozdrawiam". Cóż, emocje emocjami, ale czego wstydzi się nasz mistrz? Że ludzie głosujący w plebiscycie mają swoje zdanie? Że globalna sportowa gwiazda zyskała większe uznanie, niż nasza wybitna lekkoatletka?
Przecież nie o to chodzi. Sport winien nas łączyć, integrować, dawać nadzieję i radość. Także z sukcesów koleżanek i kolegów po fachu, bo na nadmiar tych nie narzekamy, prawda? Znakomicie ujął to sam Robert Lewandowski, który odbierając nagrodę mówił na scenie o tym, jak bardzo inspirują go inni nasi sportowcy i że trzyma za nich kciuki. To jest sens sportowej rywalizacji, to jest jej duch. A nie zawiść i wytykanie palcem.
Polski sport, wbrew temu co się nam czasami wydaje, potęgą nie jest. Wciąż wymaga zmian, inwestycji, ewolucji i poprawek, które ułatwią zadanie naszym bohaterkom i bohaterom. Każdy, kto zetknął się z absurdami, jakie napotykają nasi sportowcy, wie jak ważne jest wsparcie i solidarność. Jak widać, tej czasami brakuje nawet wśród sportowców. Choćby z powodu tak błahego, jak plebiscyt i głosowanie na tego najlepszego.
Nie zapominajmy o tym, że szacunek i wsparcie dla drugiej osoby mają fundamentalne znaczenie i że współpraca zawsze daje lepsze efekty, niż rywalizacja, wytykanie palcem czy wzajemne złośliwości. Takiego sportowca i człowieka jak Robert Lewandowski nasz sport nie miał nigdy i być może jego brak za kilka lat będzie odczuwalny bardzo dotkliwie. Cieszmy się z tego, co mamy i kto zdobywa dla nas medale. I nie wstydźmy się, bo przecież mamy powody do dumy i radości. Na wstyd przyjdzie jeszcze czas.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut