
Uwaga, kometa pędzi w kierunku Ziemi. Mamy więcej niż sześć miesięcy, ale ciągle czasu nie jest dużo. Głośny film Netflixa "Nie patrz w górę" miał być metaforą nadchodzącej katastrofy klimatycznej. Pokazuje też, jak są traktowani naukowcy i w jakich realiach muszą pracować. Czy teraz będziemy słuchać tych, którzy wiedzą od nas lepiej?
A czy jest to kwestia wiary, że asteroida jest na kursie kolizyjnym z Ziemią?
No właśnie. Czasem mnie pytano, czy wierzę w zmianę klimatu. To jest to samo pytanie, jak: Czy wierzysz w elektrony? Czy wierzysz w prawo Maxwella? Czy asteroida jest na kursie kolizyjnym z Ziemią, to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy naukowej i obserwacji. Nawet pani zapytała o wiarę – czy ludzie uwierzyliby. Zwykły Kowalski nie prowadzi badań naukowych, nie bada orbit, asteroid, nie bada stężeń gazu cieplarnianego w atmosferze, trochę bierze to na wiarę. Nie wszyscy sobie uświadamiają, że za tą "wiarą" stoją badania, literatura recenzowana, weryfikacja tego wszystkiego, cały proces i metoda naukowa, czyli w sumie najlepsze narzędzie do wyjaśnienia, jak funkcjonuje świat. W nauce to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy.
To już jest kwestia psychologiczna, czy te wyniki badań naukowych zaakceptujemy, a nie będziemy wypierać. To zależy często od interesów. Nie oczekujemy zrozumienia od osób, które mają interes, żeby nie zrozumieć. Mamy na przykład problem ze szczepionkami, dlaczego ludzie negują, że szczepionki działają? To są często kwestie psychologiczne i socjologiczno-tożsamościowe. Bardzo często tez polityczne. Ludzie na różne sposoby budują swoją opinię o tym, jak działa świat. Podręcznikowo są cztery teorie budowania postaw wobec świata.
To zależy dla kogo. Dla części pewnie tak, bo komu mamy wierzyć w kwestiach badań naukowych? Politykom? Dziennikarzom? Najlepiej dać wiarę środowisku naukowemu, nawet nie samym naukowcom, bo pojedynczy naukowiec też jest człowiekiem, może gadać głupoty, może fałszować badania. Lepiej zebrać to, co mówią różni naukowcy i zobaczyć, jaki obraz całościowy się z tego rysuje.
To jest uwarunkowane światopoglądowo i ideologicznie. Nie jest mi blisko do tych osób.
Jako ludzie jesteśmy racjonalizujący. Lubimy uzasadniać sobie to, co mamy w głowach, trudno nam przyswoić informacje, które burzą porządek świata, który mamy w głowie. I bardzo skutecznie go bronimy. Oczywiście możemy natrafić w internecie na wszelkie możliwe informacje, na bełkot, a nawet na pięknie zrobione filmiki, które dezawuują szczepionki czy zmiany klimatu.
Naukowcy mają z tym problem, ale też wiele się nauczyli. To jest świetnie pokazane w filmie, gdy bohater grany przez Leonardo DiCaprio, zaczyna mówić kompletnym bełkotem naukowym, który do nikogo nie trafia. Mówi o liczeniu czegoś jakąś metodą, zanim dobitnie pokazać, o co chodzi. Klimatolodzy mieli podobny problem na początku. Zanim nauczyli się mówić medialnie, minęło trochę czasu. Jak się mówi do ludzi, dziennikarzy czy polityków to trzeba mówić językiem dostosowanym do percepcji normalnego człowieka, który niekoniecznie ma doktorat z mechaniki kwantowej.
Trzeba mieć też świadomość, że do różnych ludzi trafia się w różny sposób. Inaczej trafi się do osoby o lewicowych poglądach, która jest wrażliwa na cierpienie ludzi, a inaczej do prawdziwego polskiego patrioty. Do tych drugich warto mówić o imporcie ropy z Rosji, o dziesiątkach miliardów, które co roku trafiają do kremlowskich oligarchów i uzależnieniu od Putina. Trzeba pamiętać, że budujemy narrację do bardzo różnych osób. Ja na sali mam lewaków, prawaków, liberałów i konserwatystów. Muszę przekonać ich wszystkich.
Z tego, co obserwuję, nie jest to łatwe. Formalizmy związane z pewnymi reformami są naprawdę upiorne. Obecnie jestem bardziej edukatorem, jak oceniam to z dystansu, to nie żałuję, że wymiksowałem się z tego zamieszania na uczelni. Nie jestem aktywnym naukowcem, który siedzi zanurzony w tym wszystkim, raczej jestem osobą, która zbiera wiedzę i ją przetwarza.
Tak, jak było w filmie. Co jest ważne? To, że asteroida walnie w Ziemię, czy że jacyś tam celebryci się rozeszli. Co jest ważniejsze, zagłada czy życie celebrytów?
Do polityki nie idą ludzie najmądrzejsi, najbardziej utalentowani, tylko zazwyczaj ci, którzy bardzo chcą rządzić. Realizują interesy nie zawsze społeczeństwa i wyborców, ale przede wszystkim swoje i własnych elit. To nie jest zero-jedynkowe. Takie postępowania są wszędzie, gdy popatrzymy na Wschód, to one są powszechne. Elity trzymają wszystko w garści, szczególnie to widać w krajach surowcowych, gdzie przepływ złóż ropy czy gazu jest bardzo skoncentrowany i elity mogą go przejąć. Na Zachodzie jest to bardziej uporządkowane, jest zdecydowanie mniejsza tolerancja. Trochę jak ze ściąganiem, możesz to robić, ale jak cię złapią, to wylatujesz.
Marcin Popkiewicz – polski popularyzator nauki specjalizujący się w klimatologii, energetyce i analizach megatrendów. Autor bestsellerów “Świat na rozdrożu” i “Rewolucja energetyczna. Ale po co?” oraz główny autor książki “Nauka o klimacie”. Redaktor portali ziemianarozdrozu.pl oraz naukaoklimacie.pl. Laureat głównej nagrody "Dziennikarze dla klimatu 2015", "Economicus 2016" za najlepszą książkę szerzącą wiedzę ekonomiczną oraz "Promotor Energetyki Odnawialnej 2016". Wraz z zespołem redakcji "Nauka o klimacie” laureat przyznawanej przez MNiSW oraz PAP nagrody "Popularyzator Nauki 2017". Absolwent Wydziału Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim.
