Trzy i pół miliona mieszkańców, około 42 tys. zarejestrowanych piłkarzy, dwa tytuły Mistrza Świata, 15 zwycięstw w Copa America, 11. miejsce w rankingu FIFA i opinia zespołu, który może wygrać z każdym. Urugwaj, bo o nim mowa, dziś zagra w Gdańsku z reprezentacją Polski.
Jak na tle wymienionych powyżej statystyk przedstawia się zespół "Biało-czerwonych"? Marnie. Dwa brązowe medale MŚ i kilkunastu wybitnych zawodników. To nasz wkład w historię futbolu. A przecież wydawałoby się, że potencjał mamy zdecydowanie wyższy niż "Urusi".
– Liczba ludności to żaden wyznacznik. Bo jeżeli w ten sposób chcielibyśmy analizować potencjał piłkarski, to Indie, czy Chiny miałyby największy. Liczy się przede wszystkim kultura, a ta w Urugwaju jest taka, że prawie wszyscy tam grają w piłkę. Ludzie w Ameryce Południowej większość wolnego czasu spędzają na świeżym powietrzu, a to zazwyczaj równa się temu, że uprawiają sport. W przypadku "Urusów" prawie zawsze jest to futbol – mówi w rozmowie z naTemat Bartłomiej Rabij, komentator SportKlubu.
Urugwaj był swojego rodzaju pionierem jeśli chodzi o profesjonalne szkolenie zawodników. Podczas gdy w Brazylii, Argentynie czy Europie nikt jeszcze na poważnie nie brał pod uwagę pracy z dziećmi i młodzieżą, to w tym małym południowoamerykańskim kraju już wiedzieli, że ta droga może przynieść niesamowity efekt. – Urugwajczycy bardzo szybko wprowadzili podwaliny pod profesjonalizację sportu. Nie przez przypadek to oni jako pierwsi wygrali Mistrzostwo Świata, czy jako pierwsza reprezentacja wygrali Igrzyska Olimpijskie dwa razy z rzędu. To były plony świetnej organizacji i szkolenia, które rzeczywiście w tym kraju ruszyło bardzo szybko – kontynuuje Rabij.
Kiedy sześć lat temu Tabarez przejmował kadrę Urugwaju nikt nie spodziewał się, że jest w stanie, w tak krótkim czasie, wynieść ją na najwyższy światowy poziom. Dziś z Urugwajem muszą liczyć się wszystkie reprezentacje na świecie. Bez wyjątku. Rabij uważa, że największą siłą "Urusów" jest kolektyw. Komentator SportKlubu podkreśla, że reprezentacja prowadzona przez Tabareza to przede wszystkim drużyna, a nie zlepek indywidualności. Próżno szukać w szeregach naszego dzisiejszego rywala wybitnych dryblerów, którzy potrafią w każdym meczu przeprowadzić pięć, sześć indywidualnych akcji, które mogą odmienić losy meczu.
Największe pole manewru Tabarez ma w linii ataku. Cavani, Suarez, Forlan. To jedna z najmocniejszych formacji ofensywnych na świecie, jeśli nie najmocniejsza. Forlan – wiadomo – najlepszy piłkarz Mundialu w RPA. Zawodnik, który od lat utrzymuje świetną formę i jest najlepszym strzelcem w historii swojej reprezentacji. W Gdańsku niestety nie zagra, bo selekcjoner "Urusów" chce dać mu odpocząć. Nie oznacza to jednak, że Tabarez traktuje mecz z Polską ulgowo.
Poza wspomnianym Forlanem na PGE Arenie zobaczymy większość najlepszych piłkarzy aktualnego mistrza Ameryki Południowej. Wspomniani wcześniej Cavani i Suarez to gwiazdy światowego formatu. Obaj panowie przewodzą obecnie klasyfikacji najlepszych strzelców w swoich ligach. A przecież nie grają byle gdzie, tylko w znaczących europejskich ligach, odpowiednio włoskiej Serie A i angielskiej Premiership.
Oprócz ofensywnego tercetu warto wspomnieć jeszcze o kilku innych piłkarzach, którzy, może nie są aż tak znani, ale na pewno zasługują na szacunek. I co ważniejsze, na pewno mieliby pewny plac w składzie naszej reprezentacji.
Fernando Muslera, to jeden z lepszych bramkarzy na świecie. Specjalista od bronienia rzutów karnych, który miał ogromny wkład w zwycięstwo Urugwaju na Copa America w 2011 roku. Martin Caceres, Diego Lugano i Diego Godin trzymają defensywę w ryzach i na pewno Robert Lewandowski nie będzie miał z nimi łatwo.
Najsłabiej prezentuje się chyba linia pomocy naszych rywali. Ale to wcale nie oznacza, że Tabarez ma tam problem z wybraniem pięciu równorzędnych zawodników, którzy będą w stanie zapewnić jego drużynie odpowiednią jakość. Cristian Rodriguez, Alvaro Gonzalez czy Walter Gargano to, dla wielu piłkarskich kibiców, nie są postacie anonimowe.
– Musimy pamiętać, że Urugwaj to nie tylko Suarez, Forlan i Cavani. Dajmy na to taki Lugano, czy Caceres. To przecież są świetni zawodnicy, którzy grają na naprawdę wysokim poziomie i poradziliby sobie w każdym europejskim klubie. Ich największą wadą jest porywczy charakter, który wpędza ich w kłopoty. Piłkarsko nie odstają od czołowych zawodników na świecie – przekonuje Rabij.
Tabarez odmienił grę Urugwaju. To on sprawił, że zamiast pokazu boiskowej kopaniny "Urusi" prezentują przyjemny dla oka, techniczny futbol. Obecny selekcjoner Urugwaju jest uważany za jednego z najlepszych taktyków we współczesnym futbolu. Ale to nie jest jedyny powód, dla którego uważa się go za głównego reformatora urugwajskiej piłki ostatnich lat. – Tabarez to jest legenda reprezentacji Urugwaju. Teraz chce wprowadzić program szkolenia młodzieży wzorowany na szkółce FC Barcelony, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy mu się to uda. Głównie ze względów finansowych, bo nie ma się co oszukiwać, pieniędzy na sport w tym kraju jest znacznie mniej niż w Europie. Wydaje mi się, że nawet kluby z polskiej ekstraklasy mogłyby zatrudnić właściwie każdego urugwajskiego trenera – uważa komentator SportKlubu.
Ostatnio Urugwaj zawodzi. Dotkliwe porażki z Boliwią 1:4 i 0:3 w prestiżowym spotkaniu z Argentyną, w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Brazylii, to duża rysa na wizerunku reprezentacji prowadzonej przez Tabareza. Dlatego też "Urusi" na pewno nie zlekceważą podopiecznych Waldemara Fornalika i będą chcieli w Gdańsku wygrać.