To nie był zwykły mecz, który Borussia niespodziewanie wygrała 2;1. W bramce rywala stał Iker Casillas - od lat najlepszy na tej pozycji na świecie. Ale co z tego - Robert Lewandowski pokonał go. Na skrzydle w Realu grał Cristiano Ronaldo, absolutna gwiazda. Ale to nie był jego mecz. Głównie dlatego, że świetnie powstrzymywał go Łukasz Piszczek. Polacy nic sobie nie robili z wielkiego rywala. Wystąpili w rolach głównych. Czy teraz mogą realnie myśleć o grze w najlepszych klubach świata?
Nikomu nieznany Piotr Matys pokonał kiedyś piętą Fabiena Bartheza. Marek Citko strzelił legendarną bramkę na Wembley, a w Lidze Mistrzów bramkarza Atletico pokonał strzałem z połowy boiska. Potem uznano go w Polsce za sportowca roku. Wygrał z Renatą Mauer. Piłka nożna zna przykłady zawodników, którzy jednym golem, w meczu z wielkim rywalem, przechodzą do historii. Stają się bardziej znani, są łakomym kąskiem dla większych zespołów.
Tyle, że z Lewandowskim i Piszczkiem jest nieco inaczej. Dla nich to nie było być albo nie być. O zaistnieć lub nie zaistnieć w futbolu. Nie było jak u Eminema, który śpiewa w "Lose yourself": "You only get one shot, do not miss your chance to blow, this opportunity comes once in a lifetime". Nie było tak, bo nasi piłkarze już zaistnieli.
Fantastyczny gol Citki w Lidze Mistrzów:
Piszczek pokazał swoje zalety i wady
Paweł Machitko prowadzi serwis Transfery.info, największy o tej tematyce w Polsce. W rozmowie z naTemat mówi, żeby nie przesadzać, nie mitologizować specjalnie środowego meczu. - Oni są już takimi piłkarzami, że jeden pojedynczy występ, nawet taki jak ten, jakoś nagle znacząco nie zmieni ich wartości rynkowej. To mogłoby się zdarzyć, gdyby na dużej imprezie z dobrej strony pokazali się w reprezentacji, ale tą szansę na Euro 2012 stracili. Co innego, gdyby Borussia wyszła z grupy i zrobiła furorę w tej Lidze Mistrzów. Wtedy takie coś już by się zdarzyło - mówi.
Zaraz po meczu rozmawiałem wczoraj z Krzysztofem Przepiórą, redaktorem naczelnym serwisu borussia.com.pl. Stwierdził, że Robert Lewandowski zagrał dobrze, ale nic więcej. Że nie było to w jego wykonaniu jakieś wybitne spotkanie. Chwilę później dodał, że zachwycił go Piszczek. Bo w meczu z wielkim rywalem pokazał klasę światową. - Moim zdaniem Piszczek pokazał w tym meczu wszystkie swoje zalety i wady. Świetnie podłączał się do akcji ofensywnych, ale też kilka razy nie wracał w porę za akcją rywala. Szczerze mówiąc, nie jestem przekonany, czy on pasowałby do Realu Madryt. Tam raczej jest teraz taka tendencja, by szukać piłkarzy na rynku francuskim - analizuje Machitko.
"El crack" Lewandowski
O Realu mówi ze względu na informacje, które pojawiały się w hiszpańskiej prasie. Ta już od dawna informowała, że Piszczek znalazł się na liście życzeń Jose Mourinho. Podobne spekulacje znów zaczęły się pojawiać na kilka dni przed meczem. W Polsce je obśmiewano, taki klub w kontekście Polaka wydawał się opcją niemożliwą. Nierealną. Teraz to się pewnie zmieni, bo Real wcale nie zdominował Borussii, był na boisku słabszy, a Piszczek zaprezentował się lepiej od bocznych obrońców rywala.
Przejrzałem dziś rano hiszpańską prasę. O Piszczku stosunkowo niewiele. Kilka pochlebnych zdań. Dużo natomiast pochwał zebrał Lewandowski. Został nazwany "el crack" - to duży komplement, hiszpańskie określenie piłkarza, który zaimponował. Takiego kozaka. Madrycki dziennik "AS" zauważa wszechstronność Polaka, pisząc: "Nie dziwne, że koledzy tak mu ufają. Lewandowski to ktoś więcej niż sprinter. Ma dużo zalet - potrafi czekać na piłkę, pobiec do przodu, wie, kiedy to robić. Świetnie pokazuje się na pozycję, ma dobry strzał i właściwą ocenę sytuacji. Szeroki repertuar zagrań".
Tu zobaczysz bramkę Roberta Lewandowskiego:
Machitko, gdy czytam mu, co piszą w "Asie": - Brakuje mi tutaj jeszcze jednego elementu. Robert ma co prawda w tej chwili lekki problem ze skutecznością, brakuje mu trochę goli, ale z Realem pokazał, że świetnie się zastawia. Jak zagrasz mu piłkę, to on jej nie straci. Potrafi też się przepchnąć. W środę świetnie sobie radził z obrońcami i nie rozumiem, dlaczego parę razy sędzia odgwizdywał mu faul. W lidze angielskiej grę by puszczono. A Robert coraz bardziej to tej właśnie ligi zaczyna pasować.
Dobrze, że wkrótce rewanż
Właśnie, liga angielska. Mówi się, że wraz z hiszpańską są najlepsze na świecie. Tymczasem Borussia, z Polakami w składzie, w meczach z mistrzami tych krajów zdobyła aż cztery punkty. Najpierw był pechowy wyjazdowy remis z Manchesterem City, a teraz bez punktów wyjeżdża z Dortmundu Real. Wiele wskazuje na to, że jedna z tych wielkich drużyn, pewnie jednak Manchester, udział w Lidze Mistrzów zakończy na fazie grupowej.
Jak się pokazywać całemu światu, to właśnie w tych rozgrywkach. A kolejna okazja już bardzo niedługo. - Świetnie się składa, że w następnej kolejce będzie rewanż w Madrycie. Hiszpańska prasa, która dotąd o Polakach tylko wspominała, teraz z całą pewnością poświęci im dużo więcej miejsca - tłumaczy Machitko. Dodaje, że z punktu widzenia Borussii obaj Polacy raczej nie są na sprzedaż.
Gdy pytam go o aktualną wartość naszych piłkarzy, chwilę się zastanawia, w końcu mówi: - Lewandowski jakieś 25 milionów euro, Piszczek około 12. Nie wierzę, by Borussia puściła ich za takie pieniądze, ale mniej więcej tyle są warci. Pamiętaj też, że Piszczek niedawno podpisał nowy kontrakt. Do 2017 roku. Robert jeszcze tego nie zrobił, niemniej żeby ich kupić, trzeba by na pewno wyłożyć w tej chwili więcej.
O poziomie, do jakiego doszli polscy piłkarze, może świadczyć opinia, którą gdzieś przeczytałem. Głosiła, że Piszczek to jeden z pięciu najlepszych bocznych obrońców na świecie, a Robert - jeden z dziesięciu najlepszych napastników.