Reklama.
Nowy film twórcy "Psów" - "Pokłosie" podjął temat relacji polsko-żydowskich w czasie II Wojny Światowej. Reżyser osadził go jednak we współczesnych realiach ukazując konflikt dwóch braci usiłujących rozwikłać tajemnicę sprzed lat i mieszkańców wioski, w której te wydarzenia miały miejsce. Sam Pasikowski przyznawał, że film ma być "rachunkiem sumienia" dzisiejszych Polaków. Konflikt, który obserwujemy na ekranie przeniósł się do mediów i od kilku dni możemy obserwować prawdziwą medialną burzę wokół "Pokłosia". Okazuje się, że Pasikowski mógł mieć rację rezygnując z historycznego kostiumu i osadzając film w dzisiejszej rzeczywistości, bowiem okazuje się, że temat który poruszył jest jak najbardziej współczesny i namacalny.
Film wszedł do kin tuż przed Świętem Niepodległości. Ta data idealnie wpisuje się w kontekst filmu, bowiem od kilku lat to właśnie święto zamieniło się w batalię (i to nie tylko na poglądy) pomiędzy obozami, dla których tamten czas, a zwłaszcza relacje polsko-żydowskie stanowi wciąż jedną z głównych płaszczyzn dyskusji i determinuje przynależność do danej grupy. Pasikowski i jego film został od razu zaatakowany za postawę antynarodowościową, mimo że sam mówił, że pokazywanie prawdy nawet tej najbardziej bolesnej jest według niego zachowaniem propolskim.
Ogromne emocje wzbudził także odtwórca głównej roli w filmie - Maciej Stuhr, który w odpowiedzi na krytykę zaryzykował stwierdzenie, że we współczesnej Polsce łatwiej powiedzieć, że się jest gejem, niż Żydem. Z czego bierze się ten historyczny kompleks? Dlaczego temat polskich Żydów wciąż jest tak ważny w kraju, w którym mniejszość żydowska jest dzisiaj tak niewielka?
Okazuje się jednak, że "Pokłosie" jest tematem dyskusji nie tylko dla dwóch tradycyjnie zwalczających się grup, które spotykają się 11 listopada po dwóch stronach bardykady. Wczoraj Czesław Bielecki, architekt i polityk, który otwarcie mówi o swoim żydowskim pochodzeniu powiedział na antenie radia Tok Fm, że czuje się filmem Pasikowskiego urażony. Uznał, że "Pokłosie" pokazuje "wyselekcjonowany fragment rzeczywistości". Stwierdził ponadto: "Stosunki polsko-żydowskie w III Rzeczypospolitej cechuje zrozumienie, ciekawość i pozytywne myślenie. Uważam, że różnej maści lewacy traktują to jako bardzo dobry, chodliwy towar propagandowy. Wolę dialog, który jest bardziej pogłębiony, wtedy jest uczciwszy i wobec Polaków, i wobec Żydów. A ani Polacy, ani Żydzi niewiniątkami nie są."
Jeśli zgodzić się z Bieleckim, to dlaczego "Pokłosie" wywołało tak negatywne emocje, które zauważył Maciej Stuhr, a także setki komentarzy w internecie pod artykułami dotyczącymi filmu Pasikowskiego? Dlaczego żywsze emocje wzbudza film, który dotyka wątków sprzed prawie 70 lat, niż te które pokazują współczesną Polskę? Dlaczego emocje związane z relacjami polsko-żydowskimi są wciąż tak gwałtowne? Jakie jest Wasze zdanie?