Najpierw msza święta, potem Jarosław Kaczyński w żałobie, a na koniec wymowne przemówienie polityczne – to wszystko możemy oglądać za sprawą TVP podczas uroczystości upamiętniających śmierć Jadwigi Kaczyńskiej. Kamery towarzyszą prezesowi PiS w momencie przeżywania żałoby już od kilku lat i nie wydaje się, aby polityk miał co do tego jakiekolwiek zastrzeżenia. – On żyje w swoim świecie i prawdopodobnie sam się już w tym świecie pogubił – komentował w rozmowie z naTemat.pl dr Oczkoś.
Czy w geście Telewizji Publicznej jest transmitowanie kolejnej rocznicy śmierci Jadwigi Kaczyńskiej? Między innymi na to pytanie odpowiedział w rozmowie z naTemat.pl dr Mirosław Oczkoś
Zdaniem eksperta od wizerunku Jarosław Kaczyński "wykorzystuje śmierć najbliższych do uprawiania polityki", a przy tym żyje we własnym świecie, w którym nie zastanawia się, czy coś wypada czy nie
16 stycznia, jak co roku, prezes PiS pojechał do Starachowic na mszę świętą, upamiętniającą jego matkę Jadwigę Kaczyńską. To z pewnością ważny dla Jarosława Kaczyńskiego dzień, który powinien zostać poświęcony pamięci i kontemplacji, ale... Prezes PiS od kilku już lat zdaje się budować politykę na żałobie, dlatego też uroczystościom w Starachowicach towarzyszyły kamery TVP.
I tak jak w przypadku nabożeństw związanych z upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej, tak i w przypadku rocznicy śmierci Jadwigi Kaczyńskiej, cała Polska mogła oglądać wicepremiera ds. bezpieczeństwa w niezwykle osobistej sytuacji.
Czy w geście Telewizji Publicznej jest transmitowanie tego typu uroczystości? Jaki cel ma coroczne relacjonowanie tej mszy?
– Tu się nakładają dwie rzeczy. Pierwsza to fakt, że Jacek Kurski podlizuje się prezesowi PiS na niemalże każdym kroku. A druga to ewidentne przyzwolenie Jarosława Kaczyńskiego, który stawia się ponad prawem. To chyba nie zdarza się w żadnym demokratycznym kraju, żeby w telewizji publicznej transmitować msze po śmierci członka rodziny polityka. Członka rodziny, który nie pełnił wcześniej funkcji publicznych – skomentował w rozmowie z naTemat.pl dr Mirosław Oczkoś.
Doradca i mentor wizerunkowy ludzi biznesu oraz polityki wskazał, że podczas tych "publiczno-prywatnych" uroczystości Kaczyński pokazuje symptomy pewnego zjawiska. – Pokazuje, że władza odrywa ludzi od rzeczywistości. On po prostu żyje w swoim świecie i moim zdaniem sam się już w tym świecie pogubił. On nie zastanawia się nad tym, czy coś wypada czy nie – ocenił dr Oczkoś.
A przypomnijmy, że uroczystości w Starachowicach są też zwyczajowo okazją dla Kaczyńskiego do wygłoszenia politycznego przemówienia. W tym roku prezes PiS mówił między innymi o związkach Kościoła z polskością. Z kolei rok wcześniej wspominał o aferze Amber Gold i "złu, które atakuje Polskę".
Można by więc się zastanawiać, czy zamiast transmisji prywatnej żałoby, nie mamy do czynienia z transmisją wydarzenia politycznego. Jak na to spogląda specjalista od wizerunku?
– Świat Kaczyńskiego z zewnątrz czasami wygląda śmiesznie, a czasami wręcz przerażająco. Bo w przypadku żałoby widzimy zamknięcie prezesa PiS pomiędzy jedną śmiercią a drugą. A jak publiczne ukazywanie żałoby wygląda wizerunkowo? Wygląda tak, że Kaczyński wykorzystuje śmierć najbliższych do uprawiania polityki – wskazał dr Oczkoś.
– Przecież to ośmiesza całą tę sytuację, to ośmiesza być może wielki ból tego człowieka. A wystarczy jeszcze kilka takich uroczystości, jeszcze kilka takich transmisji i część ludzi będzie się po prostu śmiało Kaczyńskiemu w twarz – przewiduje dr Oczkoś.
Zdaniem eksperta Jarosław Kaczyński ma obecnie taką władzę, że "przestał już kontrolować to, jaki niektóre z jego decyzji mają wydźwięk społeczny". – Wszystkie osobiste rzeczy stawia na pierwszym miejscu, nie oglądając się na innych. Po prostu ma być i koniec. Czasem mają tak rozkapryszone dzieci. Chce i już. Prezes PiS żyje niestety w innej rzeczywistości – wymownie podsumował specjalista od wizerunku.
Takie rzeczy dzieją się w dyktaturach. Żałoba jest bardzo indywidualną sprawą. No bo jaki jest powód, żeby cały naród obchodził kolejną rocznicę śmierci matki wicepremiera ds. bezpieczeństwa? Przecież jak to się powie na głos, to brzmi po prostu jak groteska. To jest absurd.