Do tragicznego wypadku doszło w Michałowie pod Kutnem. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym samochód osobowy wjechał pod pociąg. Zginęła 39-letnia kobieta, a dwoje jej dzieci jest rannych. Zostały przetransportowane śmigłowcami LPR do szpitala.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Tragiczny wypadek w Michałowie pod Kutnem. Służby informują, że na niestrzeżonym przejeździe kolejowym samochód osobowy wjechał pod pociąg.
Zginęła jedna osoba – 39-letnia kobieta, rannych jest dwoje dzieci.
Nie jest znany stan zdrowia dzieci, które ucierpiały w wypadku.
Do tragicznego wypadku doszło w Michałowie pod Kutnem (woj. łódzkie) we wtorek po południu.
Na miejsce przyjechały służby – policja, pogotowie i straż pożarna. "39-letnia kierująca volkswagenem, zderzyła się z pociągiem Intercity Katowice-Gdynia" – podała policja w komunikacie w sprawie wypadku.
Dwoje dzieci zostało rannych
Mł. bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy łódzkich strażaków, cytowany przez Polsat News poinformował, że w samochodzie podróżowały trzy osoby: kobieta i dwoje dzieci. Niestety 39-latka w wyniku odniesionych obrażeń podniosła śmierć na miejscu.
Ranne dzieci mają osiem i dziewięć lat. Na razie nie ma informacji odnośnie ich stanu zdrowia. Do szpitala zabrały ich dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Na miejscu nadal pracują służby. Występują utrudnienia w kursowaniu pociągów.
Podobny wypadek wydarzył się też koło Tarczyna
Przypomnijmy, że podobny wypadek w połowie grudnia zdarzył się koło Tarczyna w miejscowości Many (woj. mazowieckie). Samochód osobowy wpadł tam pod pociąg.
– Pociąg towarowy uderzył w samochód osobowy, którym podróżowały trzy osoby: dwoje dorosłych i dziecko. Pogotowie ratunkowe przekazało, że kobieta, która uczestniczyła w tym zdarzeniu, nie przeżyła. Trwają działania ratownicze w stosunku do dziecka i mężczyzny. Dziecko jest reanimowane, natomiast mężczyzna ma widoczne obrażenia, ale nie wymaga reanimacji – informował wówczas TVN Warszawa Łukasz Darmofalski z piaseczyńskiej straży pożarnej.
Konsekwencje wypadku były tragiczne. Dziecko w wieku około dwóch lat również nie przeżyło tego zdarzenia. Wypadkiem zajęła się prokuratura.