Konflikt, na razie dyplomatyczny, pomiędzy Ukrainą a Rosją nie słabnie. Po stronie Kijowa stanęły m.in. USA, co nie podoba się Rosjanom. Prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział nawet, że rosyjskie banki nie będą w stanie wykonywać transakcji z użyciem dolarów, jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę. Tego stanowiska bez odpowiedzi nie pozostawił Kreml. – Oświadczenie Joe Bidena może sprowokować wybuch wojny domowej na Ukrainie – uznał rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
– Takie stwierdzenia mogą przyczynić się do destabilizacji Ukrainy. Niektórzy przedstawiciele władzy na Ukrainie mogą zdecydować się na rozpoczęcie nowej wojny domowej w kraju i spróbować siłą rozwiązać problemy na południowym wschodzie. Boimy się, że tak się stanie – przekazał mediom rzecznik Kremla, komentując słowa prezydenta USA o problemach w transakcjach w dolarach, jeśli dojdzie do wojny na Ukrainie.
Rosjanie krytykują słowa Bidena
Pieskow stwierdził także, że groźby i ostrzeżenia, iż "Rosja zapłaci wysoką cenę za hipotetyczne działania są formułowane codziennie", a wygłaszane są od poziomu "ekspertów średniego szczebla do poziomu głów państwa". To też była uwaga do słów prezydenta USA, który tak mówił podczas środowej konferencji w Białym Domu.
Joe Biden uważa, iż Rosja wkroczy na Ukrainę. Jak stwierdził, Putin "będzie żałował, że to zrobił." Zapowiedział też, że jeśli tak się stanie, to do Polski i Rumunii przyjedzie więcej amerykańskiego wojska.
Biden podczas konferencji podkreślał także, że atak przeciwko Ukrainie będzie największym kryzysem od czasu II wojny światowej i pociągnie za sobą ogromne konsekwencje.
Rosyjskie MSZ mówi o prowokacjach ze strony Zachodu
Podobnie jak rzecznik Kremla, w sprawie Ukrainy, wypowiedziała się rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. Jej zdaniem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Zachód jednak przygotowuje prowokacje w tym kraju. W tym kontekście przypomniała, że Wielka Brytania dostarcza obecnie broń na Ukrainę. Zacharowa twierdzi, że to może być argument, że tak właśnie jest.
– Wielka Brytania od kilku dni dostarcza broń swoimi wojskowymi samolotami transportowymi Air Force na Ukrainę. Zorganizowano co najmniej sześć lotów, a każdy samolot może zabrać na swój pokład do 77,5 tony ładunku, czyli w sumie około 460 ton uzbrojenia – tłumaczyła rzeczniczka, cytowana przez agencję TASS.
Przypomnijmy, że zdaniem władz Ukrainy Kreml "próbuje podzielić i osłabić Unię Europejską i NATO" oraz zależy mu "na ograniczeniu zdolności Stanów Zjednoczonych do zapewnienia bezpieczeństwa na kontynencie europejskim".
Rząd w Kijowie przestrzega, że Rosjanie zgromadzili już blisko 130 tys. żołnierzy przy granicy z ich krajem i są niemal gotowi do inwazji.
Kraje zachodnie próbują podejmować działania dyplomatyczne w celu uniknięcia konfliktu zbrojnego między Rosją i Ukrainą, jednak ostrzegają Moskwę przed dotkliwymi konsekwencjami, jeśli zdecyduje się na naruszyć integralność terytorialną i suwerenność Ukrainy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut