Pierwszy taki mecz Lewandowskiego w tym roku. Pomógł efektownie rozbić rywala
Krzysztof Gaweł
23 stycznia 2022, 19:34·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 stycznia 2022, 19:34
Robert Lewandowski próbował w niedzielę niemal wszystkiego, ale gola dla Bayernu Monachium nie strzelił i stało się to po raz pierwszy w 2022 roku. Mistrzowie Niemiec rozbili 4:1 (2:0) Starą Damę na jej terenie, a nasz snajper miał swój udział przy trzech golach dla zwycięzców. Przed przerwą mógł strzelić efektowną bramkę piętą, ale bramkarz intuicyjnie odbił piłkę.
Reklama.
Monachijski Bayern na początku 2022 roku musi mocno pracować mecz po meczu w Bundeslidze, bo Borussia Dortmund ściga go uparcie na czele ligowej stawki. W sobotę BVB ograła na wyjeździe TSG 1899 Hoffenheim (3:2), w niedzielę mistrzowie Niemiec w Berlinie mierzyli się z Herthą. I mieli prosty plan, by wygrać piąty z rzędu mecz z ekipą Starej Damy i odbudować przewagę w walce o tytuł.
Mając w składzie Roberta Lewandowskiego Bayern nie musi się troskać o wyniki, przecież najlepszy piłkarz świata w 2021 roku według FIFA w 2022 roku strzelił już cztery gole w dwóch występach i w Berlinie chciał poprawić swój rekord. Przed przerwą wyręczyli go jednak koledzy z ekipy Die Roten. Już w 3. minucie wynik otworzył Corentin Tolisso, ale po analizie VAR sędzia nie uznał bramki Francuza.
W 20. minucie "Lewy" miał pierwszą groźną okazję, wrzucił mu piłkę tuż przed bramkę Tolisso, a Polak efektownie piętą chciał zdobyć bramkę. Sascha Schwolow instynktownie odbił piłkę, ratując Starą Damę przed stratą gola. Ta sztuka nie udała mu się pięć minut później, gdy piłkę świetnie wrzucił przed bramkę Kingsley Coman, a Corentin Tolisso tym razem bez żadnych przeszkód wpisał się na listę strzelców.
Drugi cios Bawarczycy zadali tuż przed przerwą, znów nie za sprawą naszego snajpera, który dwa razy próbował zaskoczyć bramkarza miejscowych, ale tym razem bezskutecznie. Trafił za to Thomas Müller, który po rzucie wolnym dla gości zastąpił tuż przed bramką Polaka i wykorzystał podanie Joshuy Kimmicha. Nasz as zrobił defensywę rywali na szaro, a jego kolega został sam i pewnie zdobył gola.
Po zmianie stron Bayern Monachium kontrolował grę, a trener Tayfun Korkut przestawił zespół, uszczelnił defensywę i dokonał trzech zmian, by rozruszać swoich piłkarzy i powalczyć, choć o remis. Hertha nie miała jednak sposobu na Bawarczyków, którzy czekali przyczajeni na okazje do kontr i do zgarnięcia jeszcze wyższego zwycięstwa. Czekał też Robert Lewandowski.
Nasz snajper atakował w 74. minucie bramkarza miejscowych, a Sascha Schwolow tak fatalnie podał piłkę do defensora po presją Polaka, że dopadł do niej Leroy Sane i ze spokojem podwyższył do pustej bramki na 3:0. Bawarczycy nakręcili się, zaatakowali i kilka minut później było już 4:0. Serge Gnabry wpadł w pole karne, mógł podawać do "Lewego", ale sam trafił z ostrego kąta.
Hertha odpowiedziała raz, w 81. minucie fatalnie zagapił się Dayot Upamecano, a Juergen Ekkelenkamp trafił na otarcie łez dla Die Roten. Szkolny błąd Francuza to kolejny kamyk do jego ogródka, no i nie pierwszyzna w tym sezonie. Bayern raz jeszcze ruszył do ofensywy, Leroy Sane w 89. minucie kapitalnie uderzył z dystansu, ale VAR wszedł do akcji i pozbawił go trafienia. A po chwili mecz dobiegł końca.
Bayern Monachium znów ma sześć "oczek" zapasu nad Borussią Dortmund i jest liderem Bundesligi, a Robert Lewandowski jest liderem strzelców i ma na koncie 23 bramki. Kolejny mecz Die Roten rozegrają w lidze w sobotę 5 lutego, a ich rywalem na Allianz Arenie będzie ekipa RB Lipsk.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut