Hiszpański europoseł znalazł się pod ostrzałem prawicy. To on pokieruje misją PE ws. Pegasusa
Wioleta Wasylów
24 stycznia 2022, 10:16·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 stycznia 2022, 10:16
– Nie chcemy atakować Polski, tylko skłonić polskie władze do przestrzegania demokratycznych wartości oraz rządów prawa – zapowiedział europoseł Esteban González Pons, który będzie przewodniczył misji obserwacyjnej PE w Polsce ws. zbadania informacji nt. inwigilowania Pegasusem opozycji. Hiszpański polityk zapowiedział, że jeśli doniesienia się potwierdzą, to "będzie to miało konsekwencje finansowe".
Reklama.
Na początku lutego do Polski uda się delegacja Parlamentu Europejskiego z misją obserwacyjną.
Jak powiedział jej przewodniczący, eurodeputowany Esteban González Pons, misja ma na celu zbadanie, czy polskie władze używały oprogramowania Pegasus do inwigilowania opozycji.
González Pons tłumaczył w wywiadzie dla euroactiv.pl, że sprawę trzeba dokładnie wyjaśnić, szczególnie, że dotyczyła wyborów parlamentarnych.
Przypomnijmy, że na początku lutego do Polski ma przybyć delegacja składająca się z deputowanych Parlamentu Europejskiego z misją obserwacyjną. Będzie miała ona za zadanie zbadać "przypadki nielegalnej inwigilacji opozycji przy użyciu systemu Pegasus" w naszym kraju.
Na czele delegatów PE stanie Esteban González Pons, hiszpański europoseł i członek Europejskiej Partii Ludowej. W wywiadzie dla portalu euroactiv.pl odniósł się kilkukrotnie do afery wokół Pegasusa i misji obserwacyjnej.
Esteban González Pons o misji obserwacyjnej dot. Pegasusa
Pons przyznał, że to "nie pierwszy raz, gdy Parlament Europejski jest zaniepokojony kwestią praworządności oraz przestrzeganiem praw człowieka w Polsce", jednak teraz sprawa jest bardziej poważna, gdyż ma związek z wyborami, również do europarlamentu, w 2019 roku. – Chodzi wszak o podstawowe w demokracji prawo do uczciwej rywalizacji wyborczej – podkreślił.
– Celem misji jest sprawdzenie czy rząd w Polsce wykorzystał nabyty w ten sposób program przeciwko prawom i wolnościom swoich obywateli – tłumaczył. – Nie wiemy jeszcze czy w trakcie kampanii poprzedzających wybory doszło do szpiegowania, ale naszym celem jest sprawdzenie czy politycy w Europie stali się ofiarami nielegalnego inwigilowania – dodał.
Hiszpański europarlamentarzysta przyznał, że jeśli doniesienia te się potwierdzą, to "działania polskiego rządu wymierzone w wolności i prawa będą miały konsekwencje finansowe".
Zaznaczył jednocześnie, że celem PE nie jest uderzanie w polskich obywateli. – Nie chcemy tego dla Polski. Naszym celem jest, aby polskie władze respektowały rządy prawa i wolności obywatelskie (…). Chcemy bronić wartości demokratycznych, praw człowieka, praworządności, ale jednocześnie mam świadomość konieczności wyjaśnienia naszych intencji. Naszym celem nie jest atakowanie Polski, a skłonienie polskich władz do przestrzegania demokratycznych wartości oraz rządów prawa – podkreślał Pons.
Zasygnalizował też swój negatywny stosunek wobec działań polskiego rządu. – To, co dzieje się na forum Unii Europejskiej w związku z działaniami polskich władz nie jest wymierzone w Polskę i jej społeczeństwo, ale dlatego, że tamtejsze władze łamią wspólne zasady. Zrobimy, to co w naszej mocy, ale nie możemy zrobić wszystkiego (...). Spróbujemy pomóc polskiemu społeczeństwu zmienić władze, które wydają się nie być dobre dla Polski – przyznał.
Deputowany o dalszych działaniach w sprawie wyjaśnienia afery wokół Pegasusa
Hiszpan dodał, że po misji w PE odbędzie się debata nad kwestią wykorzystywania Pegasusa, a na następnym posiedzeniu być może uda się przegłosować rezolucję dotyczącą powołania komisji śledczej w tej sprawie.
– Kierowana przeze mnie misja nie będzie jedyną w tej sprawie. W lutym w Polsce pojawią się też wysłannicy Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE), która w PE odpowiedzialna jest za prawa człowieka. Chcemy wykorzystać wszystkie nasze kompetencje do ustalenia co się wydarzyło ws. inwigilowania opozycji – zakończył.
Prawica o wypowiedzi hiszpańskiego europosła
Słowa eurodeputowanego Ponsa wywołały oburzenie wśród polityków prawicy i ich zwolenników.
"Słyszałem, ze jakiś Gonzales Pons, który przyjedzie do Polski w misji PE, chce zmienić władzę w naszym kraju. To dobry przykład rozzuchwalenia byle jakich elit europejskich" – napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
"Esteban González Pons należy do partii, której liderem jest Donald Tusk. Jasna i klarowna odpowiedź, skąd pozatraktatowe ataki na Polskę, czy wstrzymywanie wypłat funduszy unijnych" – taki wpis ukazał się na profilu Ośrodka Monitorowania Antypolonizmu.
Wypowiedź Hiszpana dostrzegła też była posłanka PiS, obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz.
Napisała tak: "GONZÁLEZ PONS ,z-ca D.TUSKA w PE w EPP, za akt wrogi Polsce,państwu -członkows.UE i drastyczne złamanie prawa międzynarodow.,tj za antydemokratyczne wypowiedzi w spr PL - DO DYMISJI ! Sr G.PONS - A RENUNCIAR ! Mr G. PONS - MUST BE DISMISSED !".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut