Państwa Zachodu obawiają się, że lada moment Rosja może zaatakować Ukrainę. Te obawy podziela również Polska, która rozważa, co zrobić, jeśli tak się stanie. Andrzej Duda ma wziąć udział wideokonferencji z przywódcami m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Francji oraz Niemiec. Na razie Polska nie planuje wysłać wojska na Ukrainę. Informował o tym w poniedziałek szef BBN Paweł Soloch.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
– Przypominam, że działamy w wymiarze sojuszniczym, staramy się wszelkie nasze działania uzgadniać z naszymi sojusznikami. Tak się dzieje od samego początku konfliktu i zakładam, że tak będzie, aż do mam nadzieję deeskalacji – tłumaczył Paweł Soloch takie stanowisko.
Polskie wojsko na razie nie pojedzie na Ukrainę
Zastrzegł jednocześnie, że na razie nie ma mowy o obecności naszych wojsk na Ukrainie. Dodał przy tym, że Ukraińcy zresztą o to nie proszą i takie jest także stanowisko NATO.
– Na tym etapie istotne są działania w wymiarze politycznym, budowanie jednolitego przekazu, również ze strony państw zachodnich, który miałby wymiar odstraszający dla Rosji – wskazał Soloch. Jego zdaniem najważniejsza w tej chwili jest koordynacja sojusznicza, koordynacja z naszymi partnerami z UE.
Szef BBN przekazał również, że w sprawie sytuacji na Ukrainie regularnie odbywają się konsultacje polsko-amerykańskie, a prezydent Andrzej Duda jest także w kontakcie z prezydentem Ukrainy.
Wieczorem Andrzej Duda ma wziąć udział w wideokonferencji z przywódcami USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Sekretarzem Generalnym NATO oraz przewodniczącymi Komisji i Rady UE. Konsultacje związane są oczywiście z groźbą rosyjskiej agresji na Ukrainę.
USA w razie konfliktu mają wysłać wojsko na wschód NATO
Przypomnijmy, że w poniedziałek telewizja CNN podała, że administracja prezydenta Joe Bidena znajduje się w "końcowej fazie" wskazywania konkretnych jednostek wojskowych, które miałyby być wysłane do państw wschodniej flanki NATO. Decyzja w tej sprawie jeszcze jednak nie zapadła.
Dodajmy, że już wcześniej amerykański dziennik "New York Times" informował, że prezydent USA Joe Biden rozważa wysłanie nawet do 5 tys. żołnierzy na wschodnią flankę NATO. W razie wybuchu konfliktu na linii Ukraina-Rosja liczba wojsk może zostać zwiększona do 50 tysięcy. Równolegle rodzinom amerykańskich dyplomatów nakazano opuszczenie ambasady Stanów Zjednoczonych w Kijowie.
W ostatnią sobotę odbyła się narada Joe Bidena z przedstawicielami administracji w ośrodku Camp David. To właśnie tam miała paść propozycja zwiększenia obecności militarnej USA na wschodniej flance NATO. Prezydent ma podjąć ostateczną decyzję jeszcze w tym tygodniu.
Według wywiadu Ukrainy, inwazja ze strony Rosji ma rozpocząć się na przełomie stycznia i lutego. – Rosja może w dowolnym momencie dokonać ataku na Ukrainę – oceniła w ubiegłym tygodniu rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut