Mateusz Morawiecki razem z Danielem Obajtkiem zwołali z samego rana konferencję prasową, by pokazać, że ceny paliw od wtorku rzeczywiście spadły. To efekt obniżonej stawki podatku VAT z 23 do 8 proc. Niestety, Polacy nadal będą płacić na stacjach znacznie więcej niż przed wybuchem drożyzny.
– Tak jak obiecaliśmy, to szanowni państwo zrobiliśmy. O ile ceny paliwa w wielu krajach, we Francji, w Danii, w Niemczech rosną w ostatnim czasie o 5-6 proc., u nas spadły zgodnie z obietnicami. To dla przeciętnej polskiej rodziny kilkadziesiąt złotych na jednym tankowaniu – mówił Mateusz Morawiecki podczas konferencji na jednej ze stacji Orlen w Warszawie.
Premier wskazał, że inflacja do Polski przyszła razem z pandemią, z manipulacjami cenowymi Gazpromu i nieodpowiedzialną polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Jak przekonywał, dzięki działaniom jego rządu, "zwalczymy tę inflacyjną hydrę".
– W cenie energii elektrycznej co najmniej połowa to koszty polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Dzisiaj ta przyczyna też bije Polaków po kieszeniach i podnosi inflację – podkreślał szef rządu.
Z kolei szef Orlenu Daniel Obajtek tłumaczył, że po obniżeniu VAT na paliwa średnia cena litra benzyny na stacjach wynosi 5,19 zł, a oleju napędowego – 5,24 zł.
– To są najniższe ceny w UE, dzięki rządom premiera Mateusza Morawieckiego. My jako Orlen staramy się przenosić to na rynek. (...) Sądzę, że nasza konkurencja również zaimplementuje te ceny – wskazywał Obajtek.
Obniżka cen paliw
Przypomnijmy, że już w grudniu 2021 r. mogliśmy zobaczyć na stacjach pierwsze obniżki cen, w związku z wprowadzeniem tarczy antyinflacyjnej i obniżeniem podatku akcyzowego.
Jeszcze przed weekendem średnie ceny paliw według BM Reflex wynosiły odpowiednio dla: benzyny bezołowiowej 95 - 5,87 zł/l, bezołowiowej 98 – 6,14 zł/l, dla oleju napędowego – 5,93 zł/l i autogazu – 3,10 zł/l. Tym samym ceny benzyny i oleju napędowego rosły o 8-9 gr/l w porównaniu do poprzedniego tygodnia.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut