Delegacja NIK na Białoruś wzbudza kontrowersje, a służby mają sprawdzić, jaki był rzeczywisty cel wizyty w Mińsku. Czy Marian Banaś może być traktowany przez opozycję jako "świadek koronny"? Zapytaliśmy o to posłankę Izabelę Leszczynę.
O Marianie Banasiu znowu zrobiło się głośno, ale tym razem za sprawą kontrowersyjnego wyjazdu przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli do Mińska. W delegacji wziął też udział Jakub Banaś, syn szefa NIK. Jak podawała "Rzeczpospolita", służby mają się przyjrzeć, czy wyjazd na Białoruś mógł być "przykrywką dla innych działań".
Według dziennika służby sprawdzają, czy wyjazd ma związek z "biznesami" Banasia-juniora. Jedna z jego firm miała prowadzić interesy ze stroną białoruską, wykorzystując stare kontakty ojca.
Leszczyna o Banasiu: Nigdy nie był bohaterem mojej bajki
Jak wiadomo, Banaś stał się teraz niewygodny przede wszystkim dla PiS. Dlatego o białoruską delegację NIK zapytaliśmy przedstawicielkę opozycji. Posłanka Izabela Leszczyna podkreśla, że w sytuacji geopolitycznej z jaką mamy obecnie do czynienia, wyjazd delegacji NIK na Białoruś, można porównać do wyjazdu premiera Mateusza Morawieckiego na spotkanie z partiami proputinowskimi.
Jeszcze niedawno Donald Tusk wskazywał, że szefa NIK należy traktować jako politycznego "świadka koronnego", który chce zeznawać w sprawie "mafii politycznej, której był uczestnikiem". – Jak każdy świadek koronny, wymaga on ochrony – mówił przewodniczący PO w momencie, gdy prokuratura złożyła wniosek o uchylenie immunitetu Banasiowi.
W sprawie delegacji do Mińska Banaś nie przedstawił mocnych argumentów. W ubiegłym tygodniu zajęła się tym Komisja ds. Kontroli Państwowej, której podlega NIK oraz Komisja Spraw Zagranicznych. "Rz" zaznacza, że wymijające wyjaśnienia pracowników prezesa nie przekonały posłów.
– Sprawa wizyty delegacji NIK na Białorusi budzi szereg dodatkowych wątpliwości. Tej wizycie przewodził faktycznie Jakub Banaś. Wątpliwe są podawane publicznie podstawy do organizowania tej wizyty – wyjaśniał Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
Oficjalnie wizyta odbyła się na zaproszenie przewodniczącego Komitetu Kontroli Państwowej Białorusi i "miała charakter wyjazdu służbowego".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Świadkiem koronnym zostaje bandyta, który przechodzi na stronę wymiaru sprawiedliwości. Chce zeznawać, żeby obciążyć tych, z którymi współdziałał w złym procederze. I to niczego nie zmienia. To znaczy Marian Banaś nigdy nie był bohaterem mojej bajki i nie będzie. Natomiast każdy sposób na obnażenie przestępstw, których dopuszcza się władza PiS, jest dobrym sposobem. Marian Banaś jako świadek koronny jest po prostu potrzebny.