Przewodniczący Platformy Obywatelskiej miał zmienić front względem pozostałych partii opozycyjnych – pisze w środę "Gazeta Wyborcza". Donald Tusk jest coraz bardziej sceptyczny do budowy jak najszerszej koalicji, na co wpływ miały m.in. ataki ze strony Lewicy i Polski 2050. Zamiast tego chce "koalicji chętnych".
W miniony weekend na konwencji programowejPlatformy Obywatelskiej padło wiele konkretnych obietnic i rozwiązań dotyczących obecnej sytuacji w kraju. Ale to końcówka przemówienia Donalda Tuska była najbardziej wymowna pod względem dalszych poczynań największego ugrupowania opozycyjnego.
Przewodniczący PO wyjawił, że "otrzymuje sygnały" od innych partii opozycyjnych, iż "nie są one skłonne do budowy wspólnej listy" na wybory w 2023 roku. Jego zdaniem jest to błąd, ale według rozmówców "Gazety Wyborczej" w weekend byliśmy świadkami "korekty strategii wyborczej" ze strony PO.
Mimo że wielu polityków PO nadal optuje za jak najszerszą koalicją na opozycji, o tym mówił ostatnio choćby Rafał Trzaskowski, to jednak przewodniczący PO nie jest już do tego podobno tak przekonany.
"Ofensywa miłości, nawet najdelikatniejsze namawianie do jedności, może wywołać agresję u tych, którym poparcie jest zabierane" – mówi "Wyborczej" jeden z doradców Tuska. Przewodniczący PO boi się, że kłótnie między przedstawicielami opozycji, których byliśmy świadkami ostatnio, urosną do takiej rangi, że uniemożliwią porozumienie się już po wygranych wyborach. A tego Tusk zdecydowanie nie chce.
– Wszyscy widzimy, jak Anna-Maria Żukowska z Lewicy biega po mediach pisowskich po to, by przejechać się po Tusku. A Szymon Hołownia w internecie szydzi z postawy "na kolanka do Tuska" i twierdzi, że trzeba zrobić wszystko, by nie powrócić do Polski z 2015 roku, gdy rządziła koalicja PO-PSL – przekazał gazecie doradca Tuska.
– Najgorsze jest to, że rozmawiamy bardzo normalnie i konstruktywnie z Szymonem, a potem on urządza te występy sceniczne. Do pewnego momentu można to tolerować, ale do pewnego momentu – dodał.
Podkreślił, że Hołowni takie zabiegi nic nie dają, bo ataki na Tuska tylko pozbawiają go poparcia.
Dlatego przewodniczący PO miał zmienić front. Nadal chce poszerzenia koalicji wyborczej, ale o tych, którzy będą chętni współdziałać na różnych płaszczyznach, np. przy kontroli wyborów.
Ale prezes PiS nie ma powodów do radości, bo drugie miejsce w badaniu Kantara zajęła Koalicja Obywatelska z poparciem aż 26 proc. badanych. Z kolei po 9 proc. wskazań uzyskały Polska 2050 Szymona Hołowni oraz Konfederacja.
Zwraca uwagę szczególnie niski wynik tej pierwszej formacji (spadek o 2 pkt proc. w porównaniu do poprzedniego sondażu Kantara), która w innych badaniach występuje jako potencjalny koalicjant KO po ewentualnym zwycięstwie z PiS. Lewica notuje zaś poparcie na stabilnym poziomie – 7 proc.
Do parlamentu nie dostałyby się PSL-Koalicja Polska oraz Kukiz'15 – po 3 proc. wskazań. Porozumienie Jarosława Gowina jest w jeszcze gorszej sytuacji – chce na nie głosować zaledwie co setny ankietowany (1 proc.).
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut