Nic nie budzi większych oscarowych emocji niż... źle przyznane statuetki. Nagle Oscary, które budzą mniejsze zainteresowanie niż kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu są na ustach wszystkich, a widzowie zamieniają się w zaciętych krytyków. W 96-letniej historii tych prestiżowych nagród Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nie raz przyznała najważniejszą nagrodę wieczoru – dla najlepszego filmu – produkcji, która zwyczajnie na to nie zasługiwała. Oto 8 tytułów, które nie powinny dostać Oscara. Nie dlatego, że są złymi filmami, ale dlatego, że pokonały obrazy znacznie wybitniejsze, a nawet kultowe.
"Zakochany Szekspir" Johna Maddena to świetna szekspirowska komedia i piękna kostiumowa historia wielkiej miłości, którą do dziś ogląda się z wielką przyjemnością. Problem w tym, że w 1999 roku do Oscara dla najlepszego filmu nominowane były znacznie lepsze tytuły, które bardziej zasługiwały na to prestiżowe wyróżnienie: "Elizabeth" Shekhara Kapura, "Życie jest piękne" Roberto Benigniego, "Szeregowiec Ryan" Stevena Spielberga i "Cienka czerwona linia" Terrence'a Malicka.
Który z nich powinien zostać nagrodzony najważniejszym Oscarem? "Szeregowiec Ryan", czyli jeden z najlepszych filmów wojennych w historii kina. O zwycięstwie "Zakochanego Szekspira" głównie zaważyła agresywna promocja filmu w Hollywood, za którą odpowiadał producent Harvey Weinstein, dzisiaj zhańbiony i zapomniany. Również dlatego Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej nieoczekiwanie przyznano gwieździe "Zakochanego Szekspira" Gwyneth Paltrow, a nie znakomitej Cate Blanchett za rolę brytyjskiej królowej Elżbiety I w "Elizabeth".
2. Zwyczajni ludzie (1980)
Film, który powinien wygrać: "Wściekły byk"
"Zwyczajni ludzie" Roberta Redforda to kameralny i poruszający dramat o młodym chłopaku, który nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią brata. To film znakomity, chociaż po latach zapomniany. Tymczasem produkcja, która otrzymuje Oscara, powinna zwycięsko przejść próbę czasu. Który film z 1981 roku ją przeszedł? "Wściekły byk" Martina Scorsesego, czyli jeden z najlepszych filmów sportowych w historii kina i tytuł już kultowy.
3. Wożąc panią Daisy (1989)
Film, który powinien wygrać: "Urodzony 4 lipca" lub "Stowarzyszenie Umarłych Poetów"
"Wożąc panią Daisy" Bruce'a Beresforda nie można odmówić uroku. To bardzo dobry film ze znakomitymi rolami Morgana Freemana i Jessiki Tandy, jednak w porównaniu z innymi nagrodzonymi Oscarem obrazami po prostu wypada blado. Zdecydowanie nie był to również najlepszy film 1990 roku – wygrana "Wożąc panią Daisy" była zaskoczeniem. Film wygrał bowiem z tak znakomitymi i nieśmiertelnymi tytułami, jak: "Urodzony 4 lipca" Olivera Stone'a lub "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" Petera Weira.
4. Rydwany ognia (1981)
Film, który powinien wygrać: "Poszukiwacze zaginionej Arki"
"Rydwany ognia", brytyjski dramat Hugha Hudsona, zapisał się w historii kina znakomitą muzyką Vangelisa i słynną sceną biegu nad brzegiem morza. To bardzo dobry, piękny film, ale nigdy nie powinien otrzymać Oscara. W 1982 roku zwyczajnie były po prostu lepsze produkcje. Nagroda dla najlepszego obrazu roku powinna powędrować do kultowych "Poszukiwaczy zaginionej Arki" Stevena Spielberga, czyli najlepszego filmu o Indianie Jonesie i dzieła, który jest sztandarowym dziełem Kina Nowej Przygody.
5. Angielski pacjent (1996)
Film, który powinien wygrać: "Fargo"
Nie można oczywiście powiedzieć, że "Angielski pacjent" jest filmem słabym. Ten epicki romans wojenny Anthony'ego Minghelli to jeden z najwybitniejszych popisów obsady aktorskiej w historii oraz kawał dobrego kina. Mimo że to dzieło poruszające, dziś niewiele widzów o nim pamięta. Lata 90. były wypchane znakomitymi filmami, dlatego dużo tytułów zostało pokrzywdzonych przez Akademię Filmową. W 1997 roku było to "Fargo" braci Coen, czarna komedia, która jest jednym z najwybitniejszych tytułów w historii kina amerykańskiego i która, mimo swojej kameralności, bardziej zasługiwała na wyróżnienie.
6. Tańczący z wilkami (1990)
Film, który powinien wygrać: "Chłopcy z ferajny"
Epicki "Tańczący z wilkami" Kevina Costnera swego czasu był niezwykle popularny i do dziś ma rzeszę wiernych fanów. Po latach był jednak krytykowany za historyczne nieścisłości i motyw białego wybawcy (white savior), który dzisiaj budzi ogromne kontrowersje i jest ostro tępiony (jak w przypadku dyskusji wokół "Służących" z 2011 roku). Pomijając jednak aspekty polityczne i obyczajowe, "Tańczący z wilkami" zwyczajnie nie był najlepszym filmem 1991 roku. Do dzisiaj krytycy i widzowie drapią się po głowie i zastanawiają, dlaczego Oscara nie otrzymali doskonali "Chłopcy z ferajny" Martina Scorsesego.
7. Forrest Gump (1994)
Film, który powinien wygrać: "Pulp Fiction" lub "Skazani na Shawshank"
Nie ma wątpliwości, że "Forrest Gump" Roberta Zemeckisa to świetny film: mądry, ciepły, uwielbiany przez widzów i genialnie zagrany przez Toma Hanksa. Jednak jeśli spojrzymy na filmy nominowane do Oscara w 1995 roku, rzucą się nam w oczy dwie wybitne, kultowe produkcje: "Pulp Fiction" Quentina Tarantino i "Skazani na Shawshank" Franka Darabonta. Czy każdy z tych dwóch filmów zasługiwał na Oscara bardziej niż poczciwy "Forrest Gump"? Jak najbardziej.
8. Miasto gniewu (2004)
Film, który powinien wygrać: "Tajemnica Brokeback Mountain"
W historii oscarowej kategorii "najlepszy film" chyba żadna wygrana nie zadziwiła tak bardzo, jak triumf "Miasta gniewu" ("Crash"). Pomijając fakt, że o dramacie Paula Haggisa raczej nikt dziś nie pamięta, to jest to po prostu bardzo przeciętny tytuł, który o tak ważnym temacie, jakim jest rasizm, opowiada topornie i bez finezji. W 2006 roku "Miasto gniewu" nieoczekiwanie pokonało "Tajemnicę Brokeback Mountain" Anga Lee, film wówczas kontrowersyjny, głośny i szeroko dyskutowany. Po latach możemy stwierdzić, że podczas gdy "Tajemnica Brokeback Mountain" ma stałe miejsce w historii kina, to "Crash" raczej nie zapisał się w niej złotymi zgłoskami.