Johannes Klaebo pewnie triumfował na trasie sprintu, obronił złoty medal wywalczony przed czterema laty
Johannes Klaebo pewnie triumfował na trasie sprintu, obronił złoty medal wywalczony przed czterema laty Fot. TOBIAS SCHWARZ/AFP/East News
Reklama.
Bardzo udany dzień w sprincie mają za sobą Szwedki, które zdominowały rywalizację i wywalczyły złoto oraz srebro. W cuglach po tytuł sięgnęła we wtorek Jonna Sundling, a srebrny medal na finiszu wywalczyła Maja Dahlqvist. Obie na igrzyskach debiutują. Brązowy medal przypadł doświadczonej Amerykance Jessice Diggins, sensacyjnie w finale zabrakło Norweżek.

Biało-Czerwone osiągnęły w tym biegu w zasadzie tyle samo, co biegowa potęga. Czyli żadnego medalu. Najlepsza z naszych biegaczek Izabela Marcisz była w kwalifikacjach 39. i nie dała rady wskoczyć do ćwierćfinału, czyli 30. Do szczęścia zabrakło dwóch sekund. 42. miejsce wywalczyła Monika Skinder, a 50. była Weronika Kaleta. Kolejna okazja do rywalizacji już w czwartek, gdy odbędzie się bieg na 10 km "klasykiem".
Tymczasem w biegu panów nie miał sobie równych Norweg Johannes Klaebo, mistrz olimpijski z PjongCzangu, który obronił właśnie złoty medal. Drugie miejsce dla włoskiego weterana Federico Pellegrino, a trzecie dla młodego Rosjanina Aleksandra Terentiewa, który znakomicie rozegrał końcówkę. Norwegia ma trzecie złoto w Pekinie, ale w sprincie jest w tym roku zaskakująco słaba.

My mieliśmy trochę radości dzięki Maciejowi Starędze, który w kwalifikacjach był 26. i miał okazję wystąpić w ćwierćfinale. Zajął w swoim biegu czwarte miejsce, bo na dystansie brakło mu sił. Nie dostał się do półfinału, ale swój występ może ocenić jako udany. Inaczej niż Dominik Bury, który w kwalifikacjach był dopiero 58. i pobiegł po prostu słabo.
Panowie na kolejny start muszą czekać do piątku, wówczas czeka ich rywalizacja na 15 kilometrów stylem klasycznym.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut