Takiej mistrzyni olimpijskiej nie było. Modelka, studentka Stanfordu, "śnieżna księżniczka"
redakcja naTemat
08 lutego 2022, 23:34·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 lutego 2022, 23:34
Eileen Gu wywalczyła we wtorek złoty medal olimpijski dla Chin i jest nową bohaterką Państwa Środka, choć w niczym nie przypomina sportsmenek ze swojej ojczyzny. Mieszka i żyje w USA, wkrótce rusza na studia na prestiżowym Stanfordzie, jest wziętą modelką, a sport to tylko jeden ze sposobów na życie. W elicie jest dopiero czwarty rok i już znalazła się na szczycie. A ma dopiero 19 lat.
Reklama.
19-letnia Eileen Gu jest tak wszechstronna i tak znakomicie radzi sobie na wielu polach, że można odnieść wrażenie, że nie potrafi się zdecydować na jedną drogę w życiu, tylko chwyta za ogon wiele srok. Ale uwaga, pochodząca z Chinatown zawodniczka, którą z Państwem Środka wiąże tylko (i aż) pochodzenie, jest najlepsza w tym, czym się akurat zajmie. Tak już ma.
Jako trzylatka stanęła na nartach i od tego czasu towarzyszą jej niemal nieprzerwanie. Mama Chinka[/b], tata Amerykanin, do tego dzieciństwo w San Francisco i możliwości, o których większość jej rówieśników w Chinach nawet nie marzy, bo nie wie, że może o czymś takim marzyć. Dla nich sport to szansa na lepsze jutro, dla niej stał się jednym ze sposobów na życie.
Nie harowała od dziecka, by wyróżnić się wśród dziesiątek tysięcy, nie musiała walczyć o swoje na kolejnych zgrupowaniach, skoszarowana jak wojsko. Takie warunki ma większość sportowców w Państwie Środka, a kluczowym pojęciem jest tutaj system. Szkolenie, harówka, szansa na medal i zaszczyty. Albo miejsce wśród wielu podobnych sobie, którym się nie udało. To jednak nie w przypadku Eileen Gu.
W Chinach jest nazwana "śnieżną księżniczką", która pojawiła się w ojczyźnie niczym meteoryt, a już lśni pełnym blaskiem. Kibice w Państwie Środka chcą być jak ona. Młoda, piękna, oderwana od siermiężnego kraju, obywatelka świata. Nie musi się tłumaczyć władzom, nie musi żyć w reżimie zakazów i ograniczeń, w zasadzie nic nie musi. Robi swoje i to cholernie dobrze.
Nie lubi przegrywać, ale pnie się na szczyt niezwykle szybko. W narciarstwie dowolnym zadebiutowała jako 15-latka i przez cztery lata wypracowała dwa złote medale MŚ, dwa złote medale X-Games i dwa złote medale młodzieżowych igrzysk olimpijskich. Wygrywa jak maszyna, co przyciągnęło uwagę Chińczyków. To stąd propozycja startów w ich barwach. Eileen Gu w Chinach jest globalną marką, jest na plakatach bilbordach, w mediach.
Wybrała sport, który w USA nie jest zbyt popularny i nie przynosi kokosów. Zajmowała się już jeździectwem, łucznictwem, wspinaczką skalną, koszykówką, narciarstwem biegowym oraz lekkoatletyką. Ale w narciarstwie dowolnym jest po prostu najlepsza. I igrzyska w Pekinie to najlepszy dowód. Zdobyła złoto w Big Airze, a przecież czeka ją jeszcze Slopestyle i Halfpipe, w których jest równie mocna.
– Jestem dumna z mojego pochodzenia, tak samo jak z mojego amerykańskiego życia. Gdy jestem w USA, jestem Amerykanką. A gdy jestem w Chinach, to jestem Chinką. Po prostu – tłumaczy to, jak radzi sobie mając dwie ojczyzny, dwa życia i dwa różne światy. Co ciekawe, Państwo Środka pozwoliło jej (oraz kilkudziesięciu sportowcom) na podwójne obywatelstwo, co jest formalnie zakazane.
Dlaczego? Bo nie brakuje narodów, jak choćby Ujgurzy czy Tybetańczycy, którzy walczą o swoją autonomię i niezależność, a z czym partia i kraj walczą wszelkimi metodami. Dotąd sportowcy przyjmujący paszport chiński musieli się zrzekać drugiego. Teraz, przed igrzyskami w Pekinie, zbudowano cały program i pozwolono nieoficjalnie kilkudziesięciu sportowcom zachować drugi paszport. Taka premia od narodu, za którą trzeba oczywiście odpłacić sukcesami i medalami. Nic za darmo.
Eileen Gu doskonale wpisuje się w ten plan. Młoda, wszechstronna, obeznana z social mediami i brylująca także tam. Wprost idealnie nadająca się na idolkę i symbol nowoczesnych i otwartych Chin. Amerykanie widzą w niej pomost i szansę porozumienia z krajem, z którym od lat rywalizują i mają napięte relacje. Dziś widać, że można inaczej i że można pogodzić oba kraje oraz ich interesy. "Powinna być idolką całego świata" – mówią w obu krajach.
Choć z tych sportowych profity czerpią Chińczycy. Ale przecież Eileen to także wzięta modelka, która wzięła nawet udział w Paris Fashion Week w 2019 roku i modeling wprost nazywa drugą pracą. Do tego jest niezwykle zdolna, w szkole średniej w rok zaliczyła dwie klasy, by mieć czas na karierę sportową. Wkrótce rusza na studia na Stanfordzie, jako gwiazda i sportowa celebrytka. W Chinach już jest jedną z najpopularniejszych influenserek.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut