"Jeśli opozycja po wygranej nie rozliczy i nie zdelegalizuje PiS, w Polsce rozpęta się piekło"
Eliza Michalik
11 lutego 2022, 14:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 lutego 2022, 14:17
Zewsząd słyszę opinie, że PiS się sypie i rozpada, bo afery, bo skandale, bo Pegasus… Pomijając fakt, że wieści o rozpadzie PiS słyszałam już dziesiątki i żadna nie była prawdziwa, chcę wam powiedzieć jedno: PiS-owi daleko do rozpadu, a jedności i woli walki ma wciąż jeszcze sporo (nawet nadgryziony spadkiem w sondażach i kryzysem, wciąż pięć razy więcej niż opozycja). Na opozycji wolę walki, pomysły i energię wydaje się mieć tylko kilkunastu polityków i polityczek, w tym Donald Tusk, a w Zjednoczonej Prawicy wszyscy - darmowa kasa od podatników bardzo mobilizuje!
Reklama.
PiS walczy o najwyższe stawki (dla swoich)
PiS się nie rozpada ani nie jest bliski upadku, owszem, po dwóch kadencjach rządzenia przeżywa swoje pierwsze poważniejsze kryzysy i spadki zaufania, ale jest pełen woli działania i wie, że walczy o najwyższe stawki: pieniądze życia dla swoich, umocnienie się na państwowych spółkach i w instytucjach i przede wszystkim: o wygrane wybory.
Rzucą na ten front tyle politycznego „mięsa”, ile nigdy nie widzieliście. Zrobią wszystko, żeby do tego czasu zniszczyć lub zneutralizować TVN, zabiorą się też za inne niezależne media, a raczej ich resztki. Przed wyborami spodziewajcie się wszystkiego.
W przeciwieństwie do wielu komentatorów nie żywię wielkich złudzeń, że te wybory będą wolne. Dlaczego miałyby, skoro już poprzednie odbyły się z naruszeniem zasad powodujących w zasadzie ich nieważność?
Wiemy dziś, że niedozwolony wpływ na ich wynik wywarła nie tylko ogromna, przeprowadzona na niebywałą skalę propaganda TVP, ale i nielegalne podsłuchy dokonywane za pomocą Pegasusa - wciąż nie wiemy, ile osób tak naprawdę podsłuchiwano, jakie wrażliwe informacje czy haki na nie zebrano i jak się nimi posłużono? Nie wiemy, czy ktoś nie był zastraszany albo szantażowany.
PiS pójdzie drogą Trumpa
A i tak to, co działo się w 2019 roku, to moim zdaniem nic wobec tego, co wydarzy się w 2023, a najpewniej wydarza już teraz - bo to będą wybory o wszystko.
Tak, po dwóch kadencjach rządy PiS-u zachwieją się, zresztą już się chwieją, co jest objawem normalnego zużycia władzy, niegdyś dokładnie po takim czasie, w połowie drugiej kadencji zaczęło spadać poparcie dla rządzącej PO.
Politycy PiS są świadomi konsekwencji prawnych przegranych wyborów, bardzo boją się ewentualnych rozliczeń i zrobią wszystko, żeby im zapobiec. I raczej nie będą się wzdragać także przed użyciem metod nielegalnych.
Polacy nie powinni się też łudzić, że jeśli PiS przegra wybory pokojowo przekaże władzę - nic z tych rzeczy. Sądzę, że jeśli PiS jakimś cudem przegra najbliższe wybory, jego wyborcy, umiejętnie zmanipulowani przez polityków tej partii wyjdą na ulicę - i nie będą to pokojowe protesty z różami tylko gwałtowne zadymy, włącznie z demolowaniem ulic i atakami na budynki państwowych instytucji. Uczestnicy miłych opozycyjnych protestów dostaną wtedy lekcję, jak się protestuje!
Sądzę też, że PiS pójdzie drogą Trumpa - zacznie twierdzić, że opozycja sfałszowała wybory i nie uzna ich wyniku, od pierwszego dnia po przegranej intensywnie pracując nad odzyskaniem władzy.
Co oznacza, że jeśli opozycja już następnego dnia (dosłownie!) po wygranych wyborach nie zabierze się za realne rozliczenie bezprawia rządów PiS i nie złoży wniosku o delegalizację tej partii, nie zmiecie z powierzchni ziemi bezprawnych instytucji stworzonych przez PiS, które nie mają żadnego umocowania, jak fałszywy trybunał Przyłębskiej - w Polsce rozpęta się piekło, bo każdego litościwie pozostawionego przez zwycięzców na stanowisku człowieka poprzedniej władzy (jak niegdyś Mariusza Kamińskiego) PiS wykorzysta, żeby odzyskać rządy. I tak się zapewne stanie.