Maryla Rodowicz postanowiła skomentować najbardziej szokującą teorię spiskową, która wiąże się z jej przeszłością i związkiem z Danielem Olbrychskim. Plotka głosiła, że doczekali się niepełnosprawnego dziecka, które mieli później oddać do domu dziecka. "Dowiedziałam się również na jednej ze stron, że są świadkowie" – podkreśliła znana wielu pokoleniom gwiazda polskiej estrady.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Maryla Rodowicz musiała zmierzyć się z niejedną przykrą plotką. Media, czytelnicy i internauci od lat sugerują, że kiedy w latach 70-tych Daniel Olbrychski dali porwać się miłosnym zawirowaniom, spłodzili potomka. Według teorii spiskowych para miała skrzętnie zataić informację.
Co więcej, ich dziecko miało być niepełnosprawne, a rodzice na tyle bezduszni, żeby oddać je do domu dziecka. Z plotki rodziły się kolejne wersje zdarzeń, które głosiły, że owoc miłości aktora i Rodowicz był wychowywany przez siostry zakonne na Podkarpaciu, a kolejne, że artystka niemalże w ogóle nie odwiedza potomka.
Maryla Rodowicz ukrywała niepełnosprawne dziecko ze związku z Danielem Olbrychskim? Wymowny komentarz
Niedawno Maryla Rodowicz w wywiadzie na łamach pisma "Machina" opowiedziała, jak było naprawdę. Wokalistka została zapytana o to, czego się boi. Odpowiedź mogła zaskoczyć niejednego czytelnika. Chodzi o dziwne plotki i pogłoski, które pojawiają się nie tylko w mediach, ale także wśród obcych i znajomych.
Piosenkarka właśnie wtedy odniosła się do wspomnianej wersji zdarzeń na temat jej przeszłości. Rodowicz przyznała, że puściły jej nerwy i nie mogła uwierzyć własnym uszom.
"Boję się pająków, ale myszy już na przykład nie. I okrutnych plotek. Takich jak ta, która ostatnio do mnie dotarła. Rzekomo w latach 70. miałam niepełnosprawne dziecko z Olbrychskim i oddałam je do domu dziecka. Dowiedziałam się również na jednej ze stron, że są świadkowie. Czy pani da wiarę?" – podkreśliła poruszona.
"Jedna osoba napisała, że siostra jej matki pracuje w tym domu dziecka i widziała, że ja tam przyjeżdżałam, ale bardzo rzadko. A to dziecko ma wodogłowie i ta 'siostra jej matki' widziała, jak ono ciągle w oknie stoi. No ludzie" – dodała.
Artystka przywołała jeszcze jedną plotkę z przeszłości. "Kiedyś dzwoni do mnie mama i prosi, żebym nie nosiła pieniędzy w siatce na warzywa!" – wspomniała. "Dowiedziała się, że ktoś mnie widział na ulicy z ażurową siatką, z której wypadały pieniądze. Byli naoczni świadkowie" – przytoczyła.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut