wzory, wzory i jeszcze raz wzory. "Marni for H&M"
wzory, wzory i jeszcze raz wzory. "Marni for H&M" materiały promocyjne H&M
Reklama.
Zaczęło się, jak to zwykle w biznesach bywa, od miłości. Ona była pół Włoszką pół Chilijką o egzotycznej urodzie. On właścicielem prosperującego zakładu kuśnierskiego Civi. Najpierw pokochali siebie, a zaraz potem modę.
Joanna Horodyńska
stylistka

Mam wrażenie, że Polki boją się je łączyć wzory, szczególnie te pozornie nie pasujące. Marni jest modą trudną.

W 1994 roku Consuela i Giannie stworzyli markę Marni. Zaczęło się niewinne, od skrawków futer szynszyli i norek, które Consuela doszyła zaprojektowanym przez siebie kolorowym, awangardowym ubraniom. Nie miała doświadczenia, więc do projektowania podeszła, jak do zabawy. Łączyła wzory, mieszała mocne kolory, zestawiała trudne tkaniny. Na efekty tych szaleństw nie musieli długo czekać.
W 1998 na łamach "Vogue" po raz pierwszy pokazano ubrania Marni. Włoszki oszalały na punkcie kolorowych, wzorzystych tkanin i krojów w stylu hippie. Rok później marka, słynąca również z butów na koturnach, stała się osobnym domem mody. Kiedy ubrana w płaszcz Marni Angelina Jolie odbierała Złoty Glob za rolę w filmie „Przerwana lekcja muzyki”, o marce zrobiło się naprawdę głośno. Luźne kroje, naturalne tkaniny, a co najważniejsze oryginalne, ciekawe wzory szybko przypadły kobietom do gustu i stały się znakami rozpoznawczymi marki. W tym roku z okazji 18 urodzin Marni postanowiła zaprojektować kolekcję dla popularnej sieci H&M. Efekty są oszałamiające.
- W kolekcji jest dużo kolorów i printów, które będą bardzo modne w tym sezonie - komentuje Zuza Kuczyńska, stylistka z magazynu „Elle”. Myślę, że wbrew powszechnym opiniom Polki lubią kolor, dlatego te lekkie i ciepłe w tonacji ubrania powinny im się spodobać, tym bardziej, że czuć w nich zbliżającą się wiosnę.
Zuza Kuczyńska
stylistka z magazynu Elle

Jedyne co nie podoba mi się w tym pomyśle, to fakt, że dzień „po”całe miasto ubrane jest w te same ciuchy. Trzeba kupić, a potem na jakiś czas schować w je szafie.

Co prawda wzorzyste tkaniny, są dość trudne w łączeniu, ale wystarczy jeden, mocny element, żeby ożywić strój. - Cieszę, się że kolekcja Marni wchodzi do sklepów, bo wszyscy jesteśmy już bardzo stęsknieni za kolorem. Moim zdaniem to jedna z najlepszych linii wielkich projektantów zaprojektowanych dla H&M. Sama się po nią wybieram! - dodaje Kuczyńska.
- Mam tylko obawy co do wzorów - przyznaje stylistka Joanna Horodyńska - Mam wrażenie, że Polki boją się je łączyć, szczególnie te pozornie nie pasujące. Kolekcja bardzo mi się podoba, ale dla osób nie interesujących się modą, może być trudna. Polki pewnie chętniej wybiorą z niej biżuterię, buty czy torebkę, bo są bardziej neutralne. Może też sukienki w jeden wzór, a co zresztą? Nie wiem. Wierzę, że Polki się zmieniają i będą chciały eksperymentować.
Polityka H&M rzeczywiście do takich eksperymentów skłania. Rzadko bowiem się zdarza, żeby sukienka od topowego projektanta kosztowała 200 zł. Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy ta znana sieciówka wchodzi w mariaż z wielkimi nazwiskami. Przyczyn takich posunięć Joanna Horodyńska dopatruje się w kryzysie: - Domy mody projektują dla dużych sklepów, żeby o sobie przypomnieć i wzbudzić zainteresowanie w trudnych czasach. Marni nie jest popularną marką w Polsce. Są trudni, a przy tym upiornie konsekwentni. Nie udają, nie łapią się trendów tylko robią swoje. Za to ich cenię.
Jest też druga strona medalu, którą dostrzega Kuczyńska: - Myślę, że dzięki takim konceptom rośnie świadomość mody w społeczeństwie. Ludzie nie zajmujący się nią na co dzień, mogą wiele się nauczyć, poczuć projektantów. Tym bardziej, że kolekcje są zwykle zaprojektowane w charakterystycznym dla marki stylu. Jedyne, co nie podoba mi się w tym pomyśle to fakt, że dzień „po”całe miasto ubrane jest w te same ciuchy. Trzeba je kupić, a potem na jakiś czas schować je w szafie.
Radę stylistki warto wziąć sobie do serca. Tym bardziej, że kolekcja „Marni for H&M” jest bardzo letnia, zarówno w krojach, jak i kolorystyce, co podkreśla prezentujący ją film reklamowy nakręcony w Marakeszu. Zanim jednak będzie gorąco, musi zrobić się chociaż ciepło. Póki co, czeka nas długa kolejka pod sklepem H&M. Kawałek lata w środku zimy trzeba sobie wystać.