
Reklama.
20-latka Jacquelin Morley korzystając z uroków Wylie Bay pływała na dmuchanym kole około 180 metrów od brzegu. Kobieta tego dnia postanowiła zrelaksować się na spokojnej wodzie pod promieniami australijskiego słońca.
W ułamku sekundy spokojny wypoczynek na plaży zmienił się w krwawą walkę o życie, gdy 20-latkę zaatakował rekin biały. Drapieżnik uznał, że dziewczyna będzie doskonałym posiłkiem i chwycił ją zębami w okolicach klatki piersiowej.
Młoda kobieta pod wpływem adrenaliny, w panice próbowała wiosłować w kierunku brzegu, a całą jej walkę o życie obserwowali inni plażowicze, z których nikt nie ruszył na ratunek.
– Być świadkiem czegoś takiego? To sprawia, że włosy na karku stają dęba – mówi Darren Patten, który w chwili ataku znajdował się obok grupy znajomych Jacquelin.
– Być świadkiem czegoś takiego? To sprawia, że włosy na karku stają dęba – mówi Darren Patten, który w chwili ataku znajdował się obok grupy znajomych Jacquelin.
Dziewczynie jakimś cudem udało się dopłynąć na brzeg. Natychmiast zajęli się nią okoliczni mieszkańcy. Następnie przetransportowano ją samolotem do szpitala w Perth po ataku wielkiego rekina białego, który wbił zęby w jej tors.
30 minut po ataku na Jacquelin w okolicy zauważono ogromnego białego rekina, który czaił się w wodzie blisko brzegu, właśnie tam gdzie doszło do ataku. – Wydawało się, że płynie na coraz głębszą i głębszą wodę – powiedział mieszkaniec Wylie Bay Barry Brown, który obserwował dziewczynę dryfującą na dmuchanym kole pół godziny przed atakiem.
– Wtedy rzeczywiście zobaczyliśmy postać pod dmuchanym kołem. Nie byliśmy do końca pewni, czy to delfin, czy coś innego – dodał. Mężczyzna doskonale pamięta, że chwilę po ataku kobieta zaczęła spokojnie płynąć na plecach w stronę brzegu. Jedną ręką trzymała się za bok. W wodzie ciągnął się za nią ślad krwi.
Rekin wykonał kilka okrążeń wokół 20-latki i odpłynął, co jest bardzo dziwne, bo przecież wszędzie była krew, która takie drapieżniki stymuluje do ataku. Obserwujący całą sytuację plażowicze byli przekonani, że rekin w każdej chwili może wrócić, dlatego bali się wejść do wody i udzielić pomocy Jacquelin.
Dopiero kiedy dziewczyna była około 20 metrów od brzegu Barry Brown przełamał się i wskoczył do wody na pomoc 20-latce. Podniósł ją i jak szybko tylko mógł wybiegł z wody na plażę.
Może Cię zainteresować: To nie koniec spawy pisarza Jakuba Żulczyka i prezydenta Dudy. Jest decyzja prokuratury ws. apelacji
Tam czekała już na nich dziewczyna Browna, która miała pomóc w zatamowaniu krwawienia. – Owinęliśmy Jacquelin ręcznikiem, jednym ruchem wrzuciliśmy na tył samochodu, a potem pognaliśmy prosto do szpitala – relacjonuje mężczyzna. Atak wydarzył się w okolicy Esperance, gdzie w ostatnich latach zdarzały się śmiertelne ataki rekinów na ludzi.