Monika Kuszyńska zabrała głos w związku z aferą jaka wybuchła po wpisie jej siostry. Kilka dni temu Marta Kuszyńska napisała, że w zespole Varius Manx "znęcanie psychiczne i molestowanie było na porządku dziennym". Teraz, w godzinnym materiale wideo, artystka wyjawiła, co wydarzyło się między nią a członkami formacji Roberta Jansona.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Monika Kuszyńska zdecydowała, że opowie o swoich przeżyciach z Varius Manx
– Nigdy nie jestem gotowa, ale czuję, że po prostu muszę wreszcie przewalczyć w sobie lęk, który mam i skoro zaczęłaś coś takiego, to trzeba się z tym mierzyć – powiedziała na początku filmiku Monika Kuszyńska, zwracając się do swojej siostry.
Materiał opublikowała na YouTubie Marta Kuszyńska. Na początku okazało się, że była wokalistka nie wiedziała, że jej siostra udostępniła kontrowersyjny wpis na Facebooku. Kiedy już go przeczytała, dostała ataku paniki.
Przez to uświadomiła sobie, jak dużą traumę pozostawiło po niej to, co działo się w zespole Varius Manx. Podjęta przez nią terapia sprowokowała ją do tego, by zamknąć pewien etap związany z tym, co spotkało ją ze strony byłych kolegów.
– Ta sytuacja (...) wreszcie postawiła mnie przed faktem, że muszę to z siebie wyrzucić, bo inaczej tego nie zamknę. Mam w sobie dużo lęku, mimo że tak wiele przeszłam i zrobiłam w swoim życiu, co dało mi ogromną siłę. Aż nie do wiary, jak bardzo ten okres współpracy z zespołem Varius Manx, potem ten wypadek, (...) był dla mnie trudnym czasem i jak bardzo mnie naznaczył – wyznała.
– Z wieloma rzeczami sobie poradziłam, a z tym jakoś jeszcze do tej pory nie umiem. To jest też ważne, dlaczego to się teraz dzieje, po tylu latach. Więc u mnie to była terapia, ale też to, że zostałam matką i zaczęłam patrzeć przez pryzmat dzieci, młodych kobiet, na zagrożenia, które są wokół nich, a są bagatelizowane. Mam w sobie marzenie od dawna, żeby się przestać bać, po prostu. I wiem, że dopóki nie powiem tego głośno, to nie przestanę się bać – przyznała Monika Kuszyńska.
Dodała, że gdy śpiewała w popularnej formacji "działy się rzeczy bardzo nieprzyjemne, trudne dla nas". Jej siostra postanowiła przytoczyć jedną z takich sytuacji.
– Jeden z chłopaków z zespołu – wiedząc, że jestem twoją siostrą i widząc, że jestem niepełnoletnią, młodziutką dziewczyną – mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, którego na tym etapie nawet nie rozumiem, bo nie znam takich słów, ale czuję, że to jest agresja – powiedziała.
– I co się dzieje na to? Chłopaki z zespołu siedzą i się śmieją mi prosto w twarz, przyklaskując mu w ten sposób. Kolejne doświadczenia przekraczały granice mojej cielesności – wyjawiła.
Zasugerowała też, że lider zespołu miał tendencję do "epatowania treściami pornograficznymi". – To była druga tendencja, "wesołkowanie" w ich stylu, czyli dowcipy na granicy lub przekraczające granicę, opresyjne, seksistowskie. Ale z dwojga złego, jak masz dwie opcje, to wybierasz "mniejsze zło" – dopowiedziała piosenkarka.
– Próbowałam się do tego dopasować. Ludzie z zewnątrz i z branży też mi mówili, że 'to jest taka branża', że 'trzeba mieć grubą skórę', że 'oni tacy są, bo to są faceci', że 'to normalne i naturalne', że 'to przecież nikomu krzywdy nie robi' – wspomniała artystka.
– Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie – podkreśliła.
Monika Kuszyńska nawiązała także do wypadku, któremu uległa podróżując z zespołem w maju 2006 roku.– To jest w ogółe niebywale, że ja ten wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji. Zobacz, jaki to jest absurd... Ile to mnie kosztowało cierpienia ten wypadek, to była totalna trauma. (...) A mimo to wytłumaczyłam sobie i chciałam widzieć to zdarzenie jako coś, co uratował mi życie. (...) Wreszcie mogłam się odciąć – stwierdziła.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut