
Alan Andersz był gościem ostatniego wydania "Dzień Dobry TVN". Aktor znany przede wszystkim z roli Patryka Jankowskiego w serialu "39 i pół" opowiedział o swoim stanie zdrowia.
REKLAMA
Alan Andersz w "Dzień Dobry TVN"
Alan Andersz gościł w ostatnim odcinku programu śniadaniowego "Dzień Dobry TVN". W rozmowie z Dorotą Wellman i Marcinem Prokopem aktor otworzył się na temat stanu swojego zdrowia.W 2012 roku Andersz uległ poważnemu wypadkowi. W konsekwencji musiał przejść skomplikowane operacje, po których był w śpiączce. Długa rekonwalescencja pozwoliła mu jednak wrócić do formy.
– Po wypadku skończyłem szkołę, bo chciałem się rozwinąć (...) To było dziesięć lat temu i bardzo często gadałem o negatywach: że zostawili mnie znajomi itd. Zapomnijmy o tym. Powinienem podziękować temu gościowi, który tak naprawdę nic nie zrobił, bo ja się poślizgnąłem, za to co zrobił, bo ja inaczej myślę. Jest super – stwierdził aktor cytowany przez stację.
Aktor opowiedział również o swoich zmaganiach z niską samooceną oraz o korzystaniu ze wsparcia psychologicznego.
– Nie ukrywam tego, że jestem w terapii od paru lat i szukamy tego, skąd to się wzięło i dlaczego tak jest (...) Jest coraz lepiej. Trafiłem do show-biznesu, jak miałem 9 lat. Jesteś cały czas na świeczniku i nawet jak ci się wydaje, że nie jesteś, to jesteś – wyznał.
Czytaj także: Andersz dodał, że na jego poczucie własnej wartości miały wpływ także okrutne komentarze, które słyszał jako mały tancerz.
– Wszystkie komentarze dzieci dookoła, które w tamtym momencie wydawały mi się nijakie, to po latach, kiedy mam swoją świadomość, widzę, że to miało sens. Do tego jeszcze tańczyłem, więc nie będę mówił, jak byłem wyzywany. Kiedy koleś wchodzi z dekoltem do pępka, to wiadomo, jak się go nazywa. Tak nie powinno być, ale takie dostawałem komentarze – wspominał.
Chociaż Andersz w ostatnim czasie nie za często pojawia się w filmach czy serialach, nie rezygnuje z aktorskiego fachu i realizuje się w innych pasjach, takich jak skakanie ze spadochronem czy stolarstwo.
– Chodzę na castingi, walczę, nie poddaję się – stwierdził. – Przez długi okres miałem taki feedback, że ludzie boją się o moje zdrowie. Jak wygląda plan filmowy? Tam się dużo dzieje. Jest milion malutkich rzeczy i nic się nie ma prawa się wysypać. Jak masz prawdopodobieństwo, że coś się może stać, to wolisz jednak mieć spokój. Abstrahując od branży, spokój jest najważniejszy. Jak go nie znajdziesz w środku, to już nic nie będzie – stwierdził na koniec.