Igrzyska olimpijskie w Pekinie obfitują w niecodzienne historie związane z reprezentantami Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Tym razem w roli głównej wystąpiła Weronika Stepanowa. Złota medalistka w narciarskim biegu sztafetowym mocno zareagowała na oskarżenia skandynawskich dziennikarzy.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Weronika Stepanowa w wieku 21 lat sięgnęła w Pekinie po złoty medal olimpijski w biegu sztafetowym 4x5 km. Rosjanka zaprezentowała świetną formę na ostatniej zmianie, w dużej mierze przyczyniając się do sukcesu Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Stepanowa ruszała na trasę z przeszło dziesięcioma sekundami straty do liderujących Niemek. 21-latka potrafiła jednak odrobić stratę, dodatkowo na metę docierając ze sporą przewagą. Niemka Sofia Krehl straciła łącznie do młodszej o pięć lat rywalki prawie pół minuty.
Po tak miażdżącym występie dziennikarze skandynawscy zaczęli mocno wątpić w czystość praktyk zastosowanych przez Stepanową w Pekinie. Szwedzka gazeta "Expressen" wprost zarzuciła Rosjance korzystanie z zakazanego wosku, wspomagającego poślizg nart na trasie biegowej. Mowa o dodatku fluoru, który ma ułatwiać jazdę narciarek, ale jego stosowanie jest niedozwolone.
Na reakcję ze strony mistrzyni olimpijskiej nie trzeba było długo czekać, Stepanowa zabrała głos w mediach społecznościowych. Rosjanka zakpiła z oskarżeń ze strony dziennikarzy, sugerując "dobry węch nawet z bardzo daleka". Stepanowa tym samym zasugerowała, że komentarz mógł być skierowany przez osobę, której nawet w Pekinie aktualnie nie ma, ale wysnuł dziwne teorie.
Na jednej ripoście Rosjanka nie poprzestała. 21-latka skierowała mocniejszy przekaz w stronę skandynawskiej gazety.
"Mam sugestię dla tego dziennikarza, który to napisał. Dlaczego nie zażądasz sprawdzenia moich majtek? Może na wypadek, gdybym miała tam ukryty silnik?" – wystrzeliła Stepanowa.
Nagranie z mocną wiadomością mistrzyni z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego znalazło się na stories na Instagramie olimpijki. Póki co jednak nie udowodniono Rosjance nieprawidłowości związanych ze smarowaniem nart przy jakimkolwiek starcie na chińskich igrzyskach.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut