Nawet jeśli Władimir Putin zarzeka się, że nie chce wojny w Europie, nawet jeśli analitycy na całym świecie głowią się, czy do inwazji dojdzie, czy nie, a świat wstrzymuje oddech w napięciu, te mapy i tak robią wstrząsające wrażanie. Widać na nich, jak w tej chwili osaczona jest Ukraina, jak prawie z każdej strony – z wyjątkiem zachodu – otaczają ją rosyjskie wojska. Do tego dochodzą manewry na morzach. Jakie siły Putin tam zgromadził?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na granicy z Ukrainą ma stacjonować już ponad 190 tys. rosyjskich żołnierzy. To prawie dwa razy więcej niż miało ich być w styczniu.
Jak wygląda sytuacja, wystarczy spojrzeć na mapy dostępne w mediach społecznościowych. Widać na nich, z których stron ukraińska granica jest praktycznie otoczona rosyjskim wojskiem
Gdzie i jakie wojska rosyjskie biorą udział w manewrach? W niedzielę poruszenie wywołały doniesienia o tym, że 10 rosyjskich okrętów wojennych przeszło przez Cieśninę Kerczeńską z Morza Czarnego na Morze Azowskie.
Pod koniec ubiegłego tygodnia na granicy z Ukrainą miało być ponad 150 tys. rosyjskich żołnierzy. Dziś Amerykanie mówią o ponad 190 tys., uwzględniając w tym również siły rosyjskich separatystów. To prawie dwa razy więcej niż miało ich być w styczniu, gdy docierały do nas informacje o stutysięcznym wojsku. Jeszcze na początku lutego mówiono o 83 batalionach grup taktycznych (BTG), teraz ma być ich nawet 120-125.
CNN, powołując się na swoje źródła, twierdzi, że według oceny amerykańskiego wywiadu, Rosja skierowała przeciwko Ukrainie 75 proc. swoich konwencjonalnych jednostek. "Około 35 z 50 znanych batalionów obrony powietrznej jest rozmieszczonych przeciwko Ukrainie. Dodatkowo USA szacują, że w zasięgu Ukrainy znajduje się około 500 myśliwców i myśliwców bombardujących oraz 50 średnich i ciężkich bombowców" –podała stacja.
Według innych amerykańskich źródeł ponad 40 proc. rosyjskich sił ma zajmować pozycje do ataku.
Do tego, co chwila pojawiają się nowe zdjęcia satelitarne, które mają pokazywać wzmożoną aktywność wojskową Rosji. Kilka dni temu mogliśmy na nich zobaczyć m.in. nowy most pontonowy nad rzeką Prypeć, kilka kilometrów od granicy, a także wozy opancerzone i sprzęt wojskowy na stacji kolejowej i na poligonie w Brześciu.
Jak wygląda sytuacja, wystarczy spojrzeć na mapy dostępne w mediach społecznościowych. Jak na dłoni widać na nich, z których stron ukraińska granica jest praktycznie otoczona rosyjskim wojskiem i gdzie są rosyjskie siły. Punkty są zaznaczone na Białorusi, we wschodniej Ukrainie, na Krymie, w oderwanej od MołdawiiRepublice Naddniestrzańskiej i oczywiście w Rosji.
Bez względu na rodzaj czy profesjonalizm grafiki, te mapy nie uspokajają. Wręcz przeciwnie. Jakby na nie nie patrzył, której by nie analizował, obrazy raczej nie napawają optymizmem.
Z kolei analityk wojskowy Konrad Muzyka zestawił dwie grafiki CSIS – z 27 stycznia i 18 lutego. W tym czasie widać czarno na białym, na mapie przybyło rosyjskich punktów, zagęściło się od nich m.in. na Białorusi.
"Rosja może prowadzić szeroko zakrojone operacje na Ukrainie i przeciwko Zachodowi, w tym ataki cybernetyczne, dezinformacyjne, psychologiczne, dywersyjne i sabotażowe rosyjskich służb wywiadowczych, sił operacji specjalnych i wspieranych przez Rosję separatystów. Na Ukrainie jest już znaczący rosyjski sprzęt" – napisano w raporcie, który opisaliśmy już w naTemat.
Oto, jakie siły – na lądzie i na morzu – zgromadził Putin
Rosyjskie manewry na morzach
W niedzielę poruszenie wywołały doniesienia o tym, że 10 rosyjskich okrętów wojennych przeszło przez Cieśninę Kerczeńską z Morza Czarnego na Morze Azowskie. Na Morzu Czarnym zostały okręty desantowe, gdzie manewry Rosjanie zaczęli 13 lutego.
Bierze w nich udział około 30 okrętów Floty Czarnomorskiej – fregat, małych okrętów rakietowych, kutrów, jednostek desantowych – które wypłynęły z portów w Sewastopolu i Noworosyjsku.
Wcześniej na Morzu Czarnym pojawiło się sześć amfibii z 121. Brygady Okrętów Desantowych Floty Północnej z Kola, które udały się na manewry w Syrii. Wśród nich trzy, ponad 4 tys. ton każda, zdolne przyjąć 10 czołgów i około 350 żołnierzy.
"Oddzielne ćwiczenia będą prowadzone na Morzu Śródziemnym, Morzu Północnym i Ochockim, na północno-wschodnim Atlantyku i na Pacyfiku. Ogólnie, masowe ćwiczenia obejmą ponad 140 okrętów wojennych i okrętów wsparcia, ponad 60 samolotów, 1000 elementów sprzętu wojskowego i około 10 tys. żołnierzy" – podała na początku lutego rosyjska agencja prasowa Tass.
Manewry na Morzu Czarnym miały się skończyć 19 lutego. Od 15 lutego, z udziałem ponad 20 okrętów rosyjskiej Floty Północnej, ćwiczenia trwają na Morzu Barentsa. Te manewry poruszyły Norwegów.
"Rosja ogłasza największą strefę ostrzegawczą w historii w norweskiej części Morza Barentsa. 'Obszar wpływu rosyjskich pocisków rakietowych' – brzmi ostrzeżenie, obejmujące obszar od fiordu Varanger na wschodzie aż po Wyspę Niedźwiedzią na północnym zachodzie. Norwescy rybacy twierdzą, że jest to 'całkowicie nie do przyjęcia" – relacjonował portal "The Barents Observer". Strefa, jak czytamy, ma około tysiąca kilometrów długości.
Ćwiczenia trwają też na wschodniej części Morza Śródziemnego. W tym celu 15 lutego do Syrii osobiście udał się minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. W ćwiczeniach ma wziąć udział 15 okrętów wojennych i 30 samolotów.
Jak przed weekendem podał portal Military Times, w rosyjskiej bazie lotniczej Hemeimeem w syryjskiej prowincji Latakia wylądowały bombowce dalekiego zasięgu Tu-22M3 zdolne do przenoszenia broni jądrowej oraz myśliwce MiG-31 z najnowszymi naddźwiękowymi pociskami manewrującymi Kinzhal o zasięgu ponad 2 tys. km
Portal pisze, że Szojgu przyjechał nadzorować manewry, które oznaczają "największe rozmieszczenie rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym od czasów zimnej wojny".
21 lutego biuro prasowe rosyjskiego Ministerstwa Obrony podało, że grupa okrętów Floty Pacyfiku, Floty Północnomorskiej i Czarnomorskiej wspierana przez samoloty Ił-38 (do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych) ćwiczyły na Morzu Śródziemnym "polowanie na obce okręty podwodne".
Rosyjskie manewry na lądzie
Oficjalnie rosyjskie siły biorą udział w ćwiczeniach. W sobotę ćwiczenia rosyjskiej broni nuklearnej osobiście – wraz z prezydentem Białorusi – obserwował Władimir Putin. Rosjanie odpalili pociski hipersoniczne Cyrkon i Kinżał, a także pocisk międzykontynentalny Jars z Morza Barentsa.
Oficjalnie, jak ciągle słyszmy, część z rosyjskich żołnierzy albo już się wycofała, albo się wycofuje. – Kolejny transport kolejowy z żołnierzami i sprzętem wojskowym należącym do jednostek pancernych dotarł po zakończonych ćwiczeniach do stałych baz w Niżnym Nowogrodzie – podało w piątek rosyjskie Ministerstwo Obrony. Wcześniej ogłoszono, że manewry zakończyły się na Krymie i żołnierze wracają do "miejsc stałej dyslokacji".
Choć jednocześnie okazuje się, że na Białorusi rosyjscy żołnierze mają zostać dłużej. Jak się ocenia, może ich tam być ok. 30 tys.
W ćwiczeniach biorą udział rosyjskie oddziały rakietowe, wojska zmechanizowane, lądowe, piechota morska, siły powietrzne, komandosi... Do tego dochodzą wojska prorosyjskich samozwańczych republik Doniecka i Ługańska, których może być nawet ponad 30 tys.
Pod koniec stycznia polskie media obiegła wiadomość, że najbliżej granicy z Polską, do Brześcia, Rosjanie przerzucili batalion pojazdów sił powietrznodesantowych.
Jeśli chodzi o sprzęt, niemałe zainteresowanie w sieci wzbudziły niedawno stare, dwupłatowe samoloty AN-2 Colt, które od 1947 roku były w ZSRR wykorzystywane w rolnictwie, a teraz miały być testowane w pobliżu ukraińskiej granicy.
Cały internet od tygodni pełny jest zdjęć, nagrań i analiz przemieszczania się rosyjskich wojsk. Trudno wszystkie zweryfikować. Na nagraniach widać całe kolumny wojskowych samochodów. Transporty kolejowe.
– Nie ma żadnych dowodów na deeskalację ze strony Rosji – oświadczył sekretarz stanu USA Antony Blinken. Jakie z tego wyciągać wnioski? Wszyscy w napięciu czekają.