Najnowsze zdjęcia satelitarne ujawniły, że wojska rosyjskie zaczynają zbliżać się do granicy ukraińskiej. Wzmożenie militarne, według oficjalnych komunikatów, jest elementem przedłużenia ćwiczeń wojskowych na Białorusi – ćwiczeń, które miały zakończyć się w zeszłym tygodniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od minionego tygodnia obserwujemy kolejne przejawy rosyjskiej agresji. Władimir Putin, choć zapewniał o wycofaniu części wojsk z powrotem do baz, skierował armię niebezpiecznie blisko granicy Ukrainy
Jak poinformowało CNN, Rosja zmobilizowała już 75 proc. sił przeciwko naszemu sojusznikowi. Amerykańska administracja ostrzega, że do inwazji może dojść w każdej chwili
Równolegle, wspierani przez Rosję separatyści kontynuują prowokacje w Doniecku i Ługańsku, by dalej oskarżać stronę ukraińską o inicjowanie konfliktu zbrojnego
Wzmożona aktywność wojsk Rosji przy granicy z Ukrainą
Zdjęcia satelitarne udostępnione przez firmę Maxar pokazały, że w pobliżu północno-wschodniej granicy Ukrainy doszło do mobilizacji militarnej. Rosja najprawdopodobniej rozkazała swoim jednostkom zajęcie pozycji w terenie.
"Siły rosyjskie stacjonują ok. 20 mil od granicy w pobliżu drugiego co do wielkości miasta Ukrainy" – ostrzegł w niedzielę po północy dziennikarz Fox News Lucas Tomlinson. Jeszcze przed 4.00 poinformowano, że żołnierze rosyjscy opuścili miejsce postojowe.
Jeszcze w niedzielę separatyści wspierani przez Rosję mieli otworzyć ogień z "broni ciężkiej". Jak przekazało dowództwo ukraińskiego wojska, celem prowokacji jest publiczne kierowanie oskarżeń o inicjowanie konfliktu zbrojnego przez stronę ukraińską.
Według scenariuszy dalszego rozwoju konfliktu, Władimir Putin chce stworzyć pretekst do podjęcia decyzji o interwencji militarnej.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken przekazał, że Kreml miał już podjąć decyzję o zaatakowaniu swojego sąsiada. Interwencję dyplomatyczną ostatniej szansy podjęła jednak Francja. Zarówno strona amerykańska, jak i rosyjska zgodziła się na organizację specjalnego szczytu.
– Dopóki czołgi nie wjeżdżają, a samoloty nie latają, będziemy wykorzystywać każdą okazję, i co chwilę musimy sprawdzać, czy dyplomacja nadal może odwieść prezydenta Putina od kontynuowania tego planu – powiedział przedstawiciel Białego Domu.
Joe Biden postanowił jednak Putinowi konkretny warunek. Jeśli do organizacji szczytu dojdzie do ataku na Ukrainę, USA odejdzie od stołu, a także od razu nałoży dotkliwe sankcje na Rosję.
Rosyjski ambasador w USA Anatolij Antonow oficjalnie zdementował doniesienia o planowanym ataku na Ukrainę. W programie "Face the Nation" zapewnił, że nie ma żadnych planów dotyczących inwazji lub agresji zbrojnej, które miałyby być wymierzone w naszego sojusznika.