Gest w wykonaniu europosła z Bułgarii przysłonił całą debatę poświęconą Polsce i Węgrom. Gdy schodził z mównicy, pewnie sam nie spodziewał się, jaki skandal wywoła. Tłumaczył potem, że doszło do nieporozumienia, ale Europa szybko go oceniła. Kim jest nacjonalistyczny polityk z Bułgarii, który wcześniej zdążył wyrazić silne poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przypomnijmy, debata w PE dotyczyła praworządności w Polsce i na Węgrzech. Angeł Dżambazki, europoseł Bułgarskiego Ruchu Narodowego, bronił w jej trakcie obu krajów, i to w dość emocjonalny sposób.
– Nigdy nie zgodzimy się z tym, byście mówili nam, co mówić i co robić. Niech żyje Orbán i Fidesz, niech żyje Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość, niech żyje Bułgaria i nasz naród. Niech żyje Europa narodów – usłyszał Parlament Europejski.
Gdy Bułgar zszedł z mównicy i był już na schodach, europosłowie zobaczyli gest hejlowania w jego wykonaniu. Nagranie obiegło w świat. "Faszyzm rozlewa się w Europie jak pożary lasów" – skomentowała na Twitterze włosko-palestyńska dziennikarka i analityczka polityki zagranicznej, związana z uniwersytetem w Miami.
Cały zagraniczny Twitter ugiął się od oburzenia. Jego gest potępili inni eurodeputowani. "Faszystowski salut w Parlamencie Europejskim jest dla mnie nie do przyjęcia – zawsze i wszędzie. Obraża mnie i każdego w Europie. Opowiadamy się za czymś przeciwnym. Ten gest pochodzi z najciemniejszego rozdziału naszej historii i musi tam pozostać" – zareagowała w ostrych słowach nowa przewodnicząca PE Roberta Metsola.
Wiceprzewodnicząca PE, Pina Picierna, która prowadziła debatę, dwa dni wcześniej odebrała głos europosłowi PiS Joachimowi Brudzińskiemu. Jak mówił nam europoseł Adam Jarubas z PSL, podczas wystąpienia Polaka – nie na temat i za długiego – mogła stracić cierpliwość i chyba trochę puściły jej nerwy.
Zachowania Bułgara również nie zostawiła bez reakcji. – Potępiłam ten incydent i poprosiłam o ukaranie za wykonanie tego haniebnego i niedopuszczalnego gestu – powiedziała Włoszka.
Dżambazaki zaprzecza, domaga się przeprosin
Bułgarski europoseł zaprzecza, że wykonał gest hitlerowskiego pozdrowienia. Tłumaczył w PE, że było to nieporozumienie, gdyż był to gest pożegnania, sygnał skierowany w stronę jednego z europosłow, że odebrał jego uwagę.
Mówił, że była to zła interpretacja. – Nie używam takich znaków, uważam, że nie ma dla nich miejsca, ani w tej izbie, ani w społeczeństwie – przemawiał.
Kolegów z PE oskarżył o zniesławienie i domaga się przeprosin od tych, którzy szerzą kłamstwa.
Kim jest Angeł Dżambazaki
Angeł Dżambazaki, rocznik 1979, zasiada w PE drugą kadencję. Jest wiceprzewodniczącym Bułgarskiego Ruchu Narodowego (WMRO), partii nacjonalistycznej, która w PE razem z PiS należy do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
"Dzisiejsze orzeczenie TSUE jest obrzydliwością. Nie ma rozsądnego człowieka, który myśli, że Węgry lub Polska nie mają funkcjonujących zasad praworządności. Zamiast tego używacie go jako bicza przeciwko państwom narodowym, którymi gardzicie. Niech żyją państwa narodowe Europy!" - napisał na Twitterze.
Komentował także szczyt przywódców partii prawicowych i nacjonalistycznych w Madrycie z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego.
Przy okazji obecnego skandalu niektórzy w mediach społecznościowych przypominają zdarzenie z 2020 roku z jego udziałem. Bułgarski polityk miał rzucać petardami i lać wodę przez okno – na uczestników antyrządowych protestów demonstrujących przed siedzibą jego partii w Sofii. W rozmowach z mediami zaprzeczył, a potem – jak opisuje Euractiv – odmawiał odpowiedzi. Dziennikarz stacji bTV miał mu zadać pytanie 12 razy. Jak czytamy. polityk odmówił przeprosin, twierdził, że wideo zostało zmanipulowane.
Portal opisuje też, że Dżambazaki został przyłapany, jak chciał wnieść broń na pokład samolotu. Tłumaczył, że zapomniał jej zostawić w domu.
Głośno było też o jego przeprosinach pod adresem dwójki europosłów w 2019 roku – po tym , jak eurodeputowaną Karimę Delli nazwał "Francuzką pochodzenia algierskiego”, a eurodeputowanego Ismaila Ertuga "Niemcem tureckiego pochodzenia”.
"Zyskał reputację zarówno w PE, jak i w Bułgarii za swoje oburzające zachowanie" – pisze Euractiv.