Kraje Zachodu przewidują, że Rosja zaatakuje w najbliższym czasie Ukrainę. Władimir Putin rozmawiał właśnie z Alaksandrem Łukaszenką. Po spotkaniu oskarżył władze Ukrainy o łamanie praw człowieka, w tym także w Donbasie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Alaksandr Łukaszenka przyleciał w piątek do Moskwy. Spotkał się tam z rosyjskim prezydentem. Na konferencji po spotkaniu pojawiły się oczywiście wątki Ukrainy.
Putin i Łukaszenko będą "bronić się" przed NATO
Podczas wspólnego wystąpienia z Łukaszenką Władimir Putin zapewniał media, że "wspólne ćwiczenia wojskowe obu krajów nikomu nie zagrażają".
– Rosja i Białoruś będą nadal podejmować kroki w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa w świetle aktywności NATO – zakomunikował rosyjski lider.
Putin odniósł się również do możliwości dialogu z Zachodem. Jak powiedział, jego kraj nie jest przeciwny temu, aby dyskutować pewne propozycje USA i NATO. Dodał jednocześnie, że te negocjacje muszą iść razem z priorytetowymi żądaniami Rosji. Przypomnijmy, że wśród tych żądań jest nierozszerzanie NATO, w tym o Ukrainę.
Mówiąc o możliwym ataku Rosji na Ukrainę, Putin nazwał twierdzenia na ten temat "wrzutkami". Jego zdaniem, na Ukrainie "masowo i systematycznie naruszane są prawa człowieka", a w Donbasie "sytuacja się zaostrza".
O tym mówił też Łukaszenko, który stwierdził, że "ludzie są gotowi stamtąd uciekać i być może już to robią". Zapewnił jednocześnie, "nikt nie chce wojny", a tym bardziej zaostrzenia konfliktów.
Podobnie jak Putin oskarżył Zachód o eskalowanie napięcia. W tej sytuacji, jak stwierdził, Białoruś i Rosja "są zmuszone" do poszukiwania sposobów zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Takim rozwiązaniem według polityków jest właśnie rozmieszczenie wojska rosyjskiego na Białorusi.
Zachód jest niemal pewny ataku ze strony Rosji
Dodajmy, że Zachód jest całkowicie innego zdania. Brytyjskie ministerstwo obrony opublikowało specjalną mapę, która przedstawia potencjalny plan inwazji Rosji na Ukrainę. Władimir Putin mógł podzielić atak na dwa etapy, z czego ostatni zakłada ekspansję aż do Odessy. Eksperci resortu zaznaczyli, że Władimir Putin może rozpocząć wojnę bez żadnego ostrzeżenia.
"Rosja utrzymuje znaczącą obecność wojskową, która może przeprowadzić inwazję bez ostrzeżenia. Prezydent Putin nadal może zapobiec konfliktowi i postawić na pokojowe rozwiązania" - poinformowało brytyjskie ministerstwo obrony.
Z udostępnionej mapy wynika, że pierwsze ataki będą miały na celu zajęcie Kijowa. Armia rosyjska może uderzyć z trzech różnych miejsc. W zajęciu terytorium naszego sojusznika ma pomóc Białoruś.
Kolejne trzy manewry dotyczą zajęcia miasta Dniepr. Wojsko ma rozpocząć inwazję w tym miejscu z północy, wschodu i południa. Żołnierze mają również zostać skierowani do walk z nielegalnie okupowanego Krymu.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut