Poparcie dla PiS waha się od początku roku, ale ostatni sondaż dla prawicowego wPolityce.pl wygląda trochę jak… z krainy czarów. Zapytaliśmy politologa, czy 38 proc. dla Zjednoczonej Prawicy to jeszcze realny wynik, czy raczej odległe marzenie Jarosława Kaczyńskiego.
Chodzi o badanie pracowni Social Changes, które 17 stycznia opublikował portal wPolityce.pl. Zjednoczona Prawica zgarnęła w nim 38 proc. poparcia, co oznacza wzrost aż o 7 punktów procentowych w porównaniu z poprzednim takim sondażem. To wynik rewelacyjny dla PiS, biorąc pod uwagę, że w ostatnich miesiącach z poparciem ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego bywało różnie.
Wysokim poparciem dla Zjednoczonej Prawicy pochwaliły się "Wiadomości" TVP. Michał Adamczyk prezentował planszę z wynikami, a internauci komentowali to pół żartem, pół serio.
To nie pierwszy raz, kiedy w sondażach dla prawicowych mediów PiS zyskuje trochę powyżej średniej. Ale czy to objaw oderwania się od rzeczywistości?
– Nie do końca tak to wygląda, chociaż w styczniu były też sondaże, w których PiS miało 29 proc. poparcia. Kiedy jednak wyciągniemy z tego średnią, to PiS ciągle ma powyżej 30 proc. Jeśli ktoś się łudził, że np. przez falstart Polskiego Ładu czy inflację nagle stracą, to wygląda na to, że tak się nie dzieje – mówi dla naTemat prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Nasz rozmówca zauważa, że PiS ciągle ma "linię oporu". – To daje mu pierwsze miejsce w sondażach. Nie mam wrażenia, że oni żyją w świecie złudzeń, tylko mają poparcie powyżej 30 proc. Natomiast to oczywiście za mało, żeby myśleć o samodzielnych rządach. Wszystkie sondaże, które mamy od bardzo dawna, pokazują, że jeśli PiS chce utrzymać się przy władzy, będzie musiało mieć koalicjanta.
Prof. Dudek: PiS może zaszkodzić afera obyczajowa
Wiadomo, że afera goni aferę, jednak PiS mimo to utrzymuje pozycję lidera. Prof. Dudek ocenia, że jeśli coś miałoby zaszkodzić partii rządzącej, to musiałaby być afera "innego typu".
– Pokazująca polityka PiS jako skorumpowanego złodzieja. Taka klasyczna historia mogłaby im zaszkodzić. Natomiast żadna afera z praworządnością, maseczkami, albo że PiS kogoś podsłuchuje, czy usunięto jakiegoś sędziego, to na elektoracie PiS nie robi kompletnie wrażenia. On uważa, że to jest właśnie skuteczna walka ze skorumpowanymi elitami III RP – wyjaśnia politolog.
Nasz rozmówca wskazuje, że to, co może podziałać na rządzących negatywnie, to ewidentna afera korupcyjna albo obyczajowa z czołowym politykiem PiS w roli głównej. – Groźny będzie dla nich moment, kiedy ludzie uznają, że to PiS ponosi odpowiedzialność za inflację, która szybko nie wyniesie się z Polski – przewiduje.
Jak zaznacza prof. Dudek, opozycja w tej sytuacji opozycja powinna zacząć pozorować współdziałanie. – Nawet jeśli tam wszyscy ze sobą rywalizują, mogliby przynajmniej robić to po cichu i oficjalnie deklarować, że współpracują na rzecz odsunięcia PiS od władzy. Na razie większość uważa, że jest to kompletnie nierealne – ocenia.
Politolog nie ma wątpliwości, że jedyny sukces opozycji w ten kadencji to były wybory na prezydenta Rzeszowa, kiedy liderzy opozycji rzeczywiście stanęli ramię w ramię. – Minęło już sporo czasu, ale jak widać ten eksperyment rzeszowski nie przyjął się. Znaczna część elektoratu nie wierzy, że to skłócone towarzystwo jest w stanie pokonać PiS – dodaje.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
No i rzecz jasna sprawa Polskiego Ładu. Do wiosny przyszłego roku będziemy czekać na to, jak ten system podatkowy zafunkcjonuje, i kto ostatecznie zyska, a kto straci. Na razie zyskali emeryci, którzy dostali wyższe świadczenia w nowym roku. To znacząca grupa, w której PiS ma poparcie na poziomie 60 proc. To jest po prostu partia emerytów.