Rosyjska propaganda w wersji śmiesznej i strasznej zarazem. Tak będą bronić Kamili Walijewej
redakcja naTemat
19 lutego 2022, 14:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 lutego 2022, 14:09
Rosyjskie Ministerstwo Obrony opublikowało w sieci propagandowy materiał, który ma być wsparciem dla łyżwiarki Kamili Walijewej i zarazem przypomnieć, jak ważną służbę pełni rosyjska armia. Dzięki żołnierzom "ciemne siły" nie mają dostępu do nieletniej mistrzyni. A wszystko w momencie, w którym Rosjanie szykują się do inwazji na Ukrainę. Filmik ma swoją wymowę, jest śmieszny i straszny zarazem.
Mała łyżwiarka szykuje się do wykonania tańca na lodzie, ale nagle wokół niej pojawiają się ubrane na czarno i zakapturzone postacie. Zaczynają krążyć wokół dziewczynki, coraz bliżej i bliżej. Wreszcie przerażone dziecko kuli się na środku tafli i gdy wydaje się, że może być źle, nadchodzi ratunek. Szczelnym kręgiem dziewczynkę chronią na lodzie rosyjscy żołnierze w galowych mundurach.
Łyżwiarka już się nie boi, wstaje z kolan i zaczyna się rozwijać jak kwiat, a "ciemne siły" już nie mają do niej dostępu. Wszystko dzięki dzielnym wojakom z Rosji. Dziecko zaczyna się uśmiechać, kręci piruety na lodzie, jest bezpieczne. Na koniec pojawia się na lodzie napis/hasztag: Kamila jesteśmy z Tobą. Tak prezentuje się propagandowy materiał przygotowany przez rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Ohydny spot propagandowy to nie tylko odpowiedź "dzielnych wojaków z Rosji" na dopingową aferę z 15-letnią Kamilą Walijewą w roli głównej, ale też zgrabna reklama rosyjskiego wojska. A wszystko tuż przed spodziewaną rosyjską inwazją na Ukrainę. Czegoś takiego – połączenia wojennej retoryki Rosji i olimpijskiej rywalizacji – jeszcze nie widzieliśmy.
A przecież to Rosjanie są stroną, która odpowiada za problemy genialnej łyżwiarki. To oni zbudowali zespół trenerów kadry łyżwiarek, który przyzwala świadomie na doping trimetazydyną, a poza tym pod okiem trenerki Eteri Tutberidze na mordercze treningi i zarzynanie talentów, które rozkwitają i błyskawicznie gasną pod ręką Rosjanki. To oni przyłapali swoją zawodniczkę na "koksie" i oni zgłosili jej przypadek do WADA i MKOl.
Ale później się z tego wycofali, zostawiając decyzję Trybunałowi Arbitrażowemu ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Ten zezwolił na występy 15-letniej Walijewej, ale dopiero zaczyna pracę nad przypadkiem Rosjanki i zapewne odbierze jej medal wywalczony w rywalizacji drużyn. Zajmie się też, o czym mówił szef MKOl, otoczeniem łyżwiarki, które ma dewastujący wpływ na łyżwiarki, ich kondycję psychiczną i fizyczną.
Nie jest wykluczone, że doping miał ułatwić Eteri Tutberidze jeszcze mocniejsze eksploatowanie nastoletnich zawodniczek i tylko z tego powodu powinniśmy się cieszyć, że przypadek został nagłośniony przez opinię publiczną. Tak czy siak, taka wersja nie wpisuje w propagandę Kremla, która o problemy Walijewej oskarża jak widać "ciemne siły", czyli najpewniej tak nielubiany przez siebie Zachód.
O sprawie napisał Siergiej Sumlenny, specjalista ds. stosunków międzynarodowych, który zajmuje się Rosją, Ukrainą, Białorusią i w ogóle wschodem. "Rosyjska armia będzie bronić niewinnych łyżwiarzy przed mrocznymi siłami zła. Tak, oni naprawdę serio mówią to o igrzyskach" – napisał na Twitterze i zamieścił paskudne propagandowe wideo Rosjan.
Tymczasem zapłakana Kamila Walijewa, załamane Anna Szczerbakowa i Aleksandra Trusowa, które zdobyły złoty i srebrny medal olimpijski w Pekinie, to najlepszy obraz tego, co dzieje się w rosyjskiej kadrze łyżwiarzy. Do tego wściekła trenerka Eteri Tutberidze, dopingowa afera i nieludzkie metody przygotowań do igrzysk. Mówimy o nastolatkach, które nigdy nie powinny znaleźć się w takich warunkach. Co na to propaganda Putina?
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut