Kolejna doba z wichurami w Polsce nie oszczędziła obiektów sportowych. Mrożące krew w żyłach chwile przeżyli piłkarze ŁKS 1926 Łomża podczas meczu w Białymstoku. Piłkarski balon dosłownie zawalił się nad głowami przeszło trzydziestu osób będących na murawie. W wyniku zdarzenia jeden z piłkarzy doznał niegroźnego urazu.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Ostatnich kilkanaście godzin zwłaszcza dla rejonów środkowej Polski jest wyjątkowo trudnych ze względu na szalejące wichury. Anomalie pogodowe nie ominęły obiektów sportowych, o czym donoszą wpisy w mediach społecznościowych. Jednym z informujących internautów jest były piłkarz i kapitan Legii Warszawa, Arkadiusz Malarz.
"Płakać się chce" – napisał były bramkarz mistrzów Polski. Malarz zamieścił na Twitterze post z filmem pokazującym, jak wiatr dosłownie zmiótł balon piłkarski akademii byłego zawodnika. W odpowiedzi pojawił się wpis dziennikarza "Przeglądu Sportowego" Piotra Wołosika, ukazujący poziom zniszczeń w Białymstoku.
O wydarzeniu na terenie ośrodka Jagiellonii Białystok poinformował w mediach społecznościowych inny klub piłkarski, ŁKS 1926 Łomża. W sobotę rozgrywano bowiem mecz zespołów juniorskich, gdzie w jego trakcie doszło do zawalenia się konstrukcji balona.
W wyniku tego zdarzenia jeden z piłkarzy doznał urazu głowy. Na szczęście obyło się bez poważniejszych konsekwencji, choć sytuacja była bardzo groźna. W trakcie zdarzenia pod balonem w ośrodku Jagiellonii przebywało ok. 30 osób.
"W wyniku dzisiejszego zdarzenia, po przewróceniu się ławki rezerwowych jeden z naszych zawodników doznał lekkiego urazu głowy. Po założeniu kilku szwów został zwolniony do domu. Poza tym zdarzeniem, nikt inny nie doznał żadnych obrażeń." – napisano na klubowym koncie ŁKS na Facebooku.
Skutki wichury odczuli również mieszkańcy warszawskiego Ursynowa. W stolicy doszło do zerwania balona sportowego, który pofrunął na domki mieszkalne. Sytuacja była groźna, w powietrzu znalazły się bowiem stalowe elementy konstrukcji ze sportowego obiektu, ale na szczęście nikomu nic złego się nie stało.
Zniszczenia i straty po trwających wciąż wichurach dopiero będą liczone. Jak widać, w przypadku klubów sportowych również należy liczyć się z poważnym konsekwencjami ostatnich kilkunastu godzin w kraju.