Władimir Putin w poniedziałek wieczorem wygłosił oświadczenie, podczas którego podpisał dekret uznający niepodległość republik Ługańskiej i Donieckiej. Przemówienie prezydenta Rosji było jak wykład z historii, w którym przywódca dawał do zrozumienia, że Ukraina z jego perspektywy nawet... nie jest państwem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władimir Putin w telewizyjnym przemówieniu stwierdził, że Ukraina nigdy nie miała tradycji własnej państwowości. Tym samym podważył jej niezależność
Prezydent Rosji podpisał dekret uznający niepodległość republik Ługańskiej i Donieckiej
Putin krytykował USA, NATO i oskarżał Zachód o zrobienie z Ukrainy "teatru wojny". Jego zdaniem Rosjazostała "okradziona" po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Władimir Putin rozpoczął swoje telewizyjne przemówienie od nawiązania do historii, mówiąc, że współczesna Ukraina została "stworzona" przez Rosję. Jednocześnie zaznaczył, że Ukraina dla Federacji Rosyjskiej nie jest tylko krajem sąsiednim, ale również integralną częścią jej historii i kultury.
Putin: Ukraina nigdy nie miała tradycji państwowości
Polityk nie ma jednak wątpliwości, że Rosja została "okradziona" po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jego zdaniem Ukraina "nigdy nie miała tradycji własnej państwowości". Wspomniał, że to Rosja stworzyła Ukrainę i nazywał Lenina "autorem i twórcą" Ukrainy. – Ten proces rozpoczął się niemal natychmiast po rewolucji 1917 r. – zaznaczył.
Oświadczenie Putina było de facto tłem historycznym – prezentowanym rzecz jasna z jego perspektywy. Ubolewał m.in. nad tym, że w 1954 r. "Chruszczow z jakiegoś powodu odebrał Krym Rosji i przekazał go Ukrainie". – Tak właśnie ukształtowało się terytorium sowieckiej Ukrainy – wyliczał.
W dalszej części Putin skrytykował ukraińskie władze. Wydarzenia z 2014 roku, w których protestujący obalili prorosyjskiego prezydenta Ukrainy, nazwał "przewrotem". Rosyjski przywódca stwierdził też, że Ukraina pracuje nad własną bronią jądrową, a w Kijowie powstały plany... inwazji na Krym.
Putin krytykuje USA i NATO
Putin w telewizyjnym wystąpieniu brzmiał de facto tak, jakby upadek Związku Radzieckiego nigdy nie miał miejsca. Dawał do zrozumienia, że dziedzictwo "imperium" zostało zmarnowane.
Prezydent Rosji wyraził również obawy możliwym przystąpieniem Ukrainy do NATO. Powiedział, że USA i Sojusz Północnoatlantycki zmieniły Ukrainę w "teatr wojny". – Rosja otrzymała obietnicę, że NATO nie będzie rozszerzane na wschód od Niemiec, ale obietnice te nie zostały dotrzymane – tłumaczył.
W kontekście reakcji zachodnich przywódców na eskalację napięć, Putin wypowiedział się raczej w ofensywnym tonie. – Zachód zignorował żądania Rosji w sferze bezpieczeństwa, znów próbuje się nas szantażować sankcjami – dodał.
– Rosja ma pełne prawo do podjęcia środków zaradczych w celu zapewnienia własnego bezpieczeństwa. I tak właśnie planujemy działać – zapowiadał.
Decyzja Putina ws. republik na wschodzie Ukrainy
Przypomnijmy, że Władimir Putin zdecydował, iż Rosja uzna niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. O swojej decyzji poinformował wieczorem w rozmowach z Olafem Scholzem i Emmanuelem Macronem.
Wcześniej prezydent Rosji omawiał tę kwestię na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa. Dodajmy, że szefowie samozwańczych republik Denis Pushilin i Leonid Pasechnik zwrócili się do rosyjskiego przywódcy z prośbą o uznanie niepodległości.
Ukraina zaprzecza, jakoby miała plany rozpoczęcia ofensywy wojskowej przeciwko separatystycznym regionom i twierdzi, że Rosja "inscenizuje" akty ukraińskiej agresji, aby usprawiedliwić ewentualne wtargnięcie.