nt_logo

Ukrainiec mieszkający w Polsce: Moi rodzice zostali, by bronić Ukrainy. To była trudna rozmowa

redakcja naTemat

24 lutego 2022, 18:40 · 2 minuty czytania
Gościem specjalnego wydania podcastu poliTYka był Vlad Semeryński, ukraiński prawnik i przedsiębiorca mieszkający w Polsce. – Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To nie jest rosyjska agresja, to nie jest inwazja. To jest wojna – powiedział Vlad Semeryński w rozmowie z Anną Dryjańską.


Ukrainiec mieszkający w Polsce: Moi rodzice zostali, by bronić Ukrainy. To była trudna rozmowa

redakcja naTemat
24 lutego 2022, 18:40 • 1 minuta czytania
Gościem specjalnego wydania podcastu poliTYka był Vlad Semeryński, ukraiński prawnik i przedsiębiorca mieszkający w Polsce. – Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To nie jest rosyjska agresja, to nie jest inwazja. To jest wojna – powiedział Vlad Semeryński w rozmowie z Anną Dryjańską.
Vlad Semeryński, ukraiński prawnik i przedsiębiorca mieszkający w Warszawie. fot. naTemat.pl

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • W czwartek o 5 rano czasu kijowskiego Rosja napadła na Ukrainę
  • Ukraińscy żołnierze bronią kraju, są już ofiary wśród mundurowych i ludności cywilnej
  • Ukrainiec mieszkający w Warszawie prosi Polki i Polaków o wsparcie i nagłaśnianie zweryfikowanych informacji o tym, co się dzieje w Ukrainie

Gość podcastu poliTYka przyznaje, że był zaskoczony szybkością i zakresem napaści Rosji na Ukrainę. Choć Władimir Putin eskalował napięcie od tygodni, Semeryński miał nadzieję, że skończy się na blefie. Dziś o 4 rano obudził go telefon od ojca: wybuchła wojna.

Prawnik, który od lat mieszka w Polsce, próbował przekonać rodziców mieszkających w Charkowie, jednym z miast atakowanych z rozkazu prezydenta Rosji, by przyjechali do Polski. Formalnie byłoby to dla nich proste, skoro mają syna w Warszawie. – Ta rozmowa była bardzo trudna. Powiedzieli, że zostają, by bronić Ukrainy – relacjonuje Vlad Semeryński.

Przeczytaj też: Jak pomóc mieszkańcom Ukrainy? Oto fundacje, do których można wpłacać pieniądze [LISTA]

Jego matka jest lekarką, która w związku z wybuchem wojny musiała ewakuować szpital, w którym pracuje. Rannych ratuje jego wuj, lekarz chirurg. – Powiedział mi, że chyba będzie musiał zamieszkać w szpitalu – opowiada Semeryński. Ojciec mężczyzny, też przedsiębiorca, zaciągnął się do armii. Teraz uczestniczy w obronie Charkowa.

Prawnik skrzyknął się ze znajomymi i jadą pod granicę, by tam zabrać do samochodów uchodźców z Ukrainy i pomóc im uciec do Polski.

Do Polek i Polaków Semeryński ma dwie prośby. Pierwsza to okazywanie wsparcia – choćby wyśmiewaną przez niektórych nakładką profilową z ukraińską flagą. – Liczą się też słowa, które padną twarzą w twarz. Nawet jeśli nie wiecie, co powiedzieć i jest niezręcznie – mówi Semeryński.

Druga prośba Ukraińca dotyczy nagłaśniania sytuacji na Ukrainie. – W ten sposób pomagacie nam uzyskać pomoc międzynarodową – tłumaczy Semeryński.

Jak podkreśla, ważne jednak jest, by rozpowszechniać prawdziwe informacje, które znajdziemy w zweryfikowanych źródłach. Równolegle z działaniami militarnymi Rosja prowadzi bowiem wojnę informacyjną, a w sieci krąży mnóstwo fejków, które mają wprowadzić zamieszanie i osłabić zdolności obronne Ukrainy.