Rosjanie w Ukrainie nie odnoszą takich sukcesów, jak chcieli. Analitycy przecenili rosyjską armię, a niezbyt docenili ukraińską - twierdzi związany z Wilson Center rosyjski niezależny analityk i dziennikarz Kamil Galejew. Władimir Putin miał też liczyć na to, że wojna w Ukrainie nie będzie wcale wojną, a "operacją specjalną", czyli czymś na czym on się zna.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trwa piąty dzień wojny w Ukrainie. Wcale nie wygrywają jej Rosjanie.
Zdaniem niezależnego analityka z Moskwy wielu przeceniło rosyjskie wojsko, a nie doceniło ukraińskiego.
Analityk Kamil Galejew opublikował swoją analizę na Twitterze. Zastawia się w niej, dlaczego Rosja przegra tę wojnę. Jak pisze, duża część tzw. realistycznego dyskursu uznała, że Władimir Putin po prostu tę wojnę wygra.
Czemu Rosjanie przegrywają wojnę?
"Ale skąd wiemy, że tak jest?" - pyta analityk i przedstawia swoje stanowisko w tej sprawie. Jego zdaniem inni analitycy przeceniają rosyjską armię, nie doceniają jednocześnie ukraińskiej. Źle też rozumieją rosyjską strategię i cele polityczne Rosji.
Analityk przypomniał, że prawdą jest, że były minister obrony Rosji Anatolij Sierdiukow znacznie zwiększył efektywność armii w latach 2007-2012, ale nie przekłada się to wcale teraz na to, że Rosja jest w stanie łatwo wygrać wojnę lądową, gdyż potem nastąpiły zmiany kadrowe.
Autor analizy przypomina, że Serdiukow zreformował armię, ale nie przyniosło mu to chwały. "Zwiększył jej wydajność, walczył ze skorumpowanymi i nepotycznymi producentami uzbrojenia, poprawiając zaopatrzenie armii. W rezultacie stał się bardzo niepopularny, narobił sobie wielu potężnych wrogów i został zdymisjonowany w 2012 roku, tracąc władzę i status" - pisze Galejew.
Zastąpił go jednak Siergiej Szojgu, który pracował w rządzie od 1991 roku, czyli od samego początku istnienia Federacji Rosyjskiej. "Pracował dla wszystkich prezydentów, wszystkich premierów, uniknął wszystkich czystek" - zwraca uwagę analityk.
Autor pisze, że oznacza to tyle, że jest sprytnym przedsiębiorcą politycznym, który maksymalizuje swoje polityczne przetrwanie niekoniecznie dla dobra armii. "Ale żeby to osiągnąć, trzeba zminimalizować animozje. Dlatego nie warto sprzeciwiać się potężnym grupom interesów" - czytamy.
A Serdiukow walczył z grupami interesów i dlatego został zniszczony. Szojgu był od niego sprytniejszy. "Rozpoczął kampanię PR, przedstawiając siebie jako "wybawcę" od spuścizny Serdiukowa. Wszystko, co zrobił jego poprzednik, zostało zdemontowane" - informuje analityk.
Jak pisze, jest jeszcze jeden ważny element w tej układance. Szojgu jest etnicznym Tuwijczykiem. Ludzie nie postrzegają go zatem jako etnicznego Rosjanina, co oznacza, że nie jest on niebezpieczny dla przywódcy i można mu spokojnie powierzyć armię.
Putin miał nie spodziewać się wojny
Dodatkowo Szojgu nie tylko pozbył się osób mianowanych przez Serdiukowa, ale też nie przeszkadzał staremu establishmentowi wojskowemu. Przestał też spierać się z dostawcami sprzętu o jego cenę i jakość. "Uległ też licznym kłamstwom na temat rosyjskiej wielkiej strategii" - czytamy w analizie.
Galejew zwraca również uwagę na postać Władimira Putina. W jego ocenie deklaracja o „operacji specjalnej” w Ukrainie jest szczera, gdyż on nie spodziewał się wojny. "Nie wie, jak prowadzić wojny. Przez całe życie organizował i uruchamiał operacje specjalne" - pisze autor.
Przypomnijmy, że już wcześniej pojawiały się informacje, że Moskwa liczy na szybkie podbicie Ukrainy, co się wcale nie stało. Wymienione powyżej powody sprawiają, że teraz Rosajnie przegrywają wojnę w Ukrainie.
Sytuacja może jednak ulec zmianie. Dodajmy, że amerykański wywiad przekazał informację, że z dużym prawdopodobieństwem białoruskie wojska dołączą w poniedziałek do sił rosyjskich dokonujących inwazji na Ukrainę.
Od zeszłego czwartku trwa atak wojsk rosyjskich na Ukrainę. Mimo bombardowań Rosjanom nie udało się wkroczyć do Kijowa i Charkowa, dwóch największych miast. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w niedzielę wieczorem, że dla jego kraju kluczowe będą najbliższe 24 godziny.
Siły rosyjskie napotkały silny opór ze strony ukraińskich obrońców, a Amerykanie uważają, że inwazja jest trudniejsza i przebiega wolniej, niż pierwotnie zakładał Kreml. Jednocześnie podkreśla się, że wraz z upływem czasu sytuacja może się zmienić.
USA i kraje Unii Europejskiej nakładają na Rosję dotkliwe sankcje. UE poinformowała, że po raz pierwszy w historii sama kupi broń. I przekaże ją Ukraińcom.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.