
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Roman Jaremczuk był podstawowym napastnikiem swojej reprezentacji podczas ubiegłorocznego Euro 2020. Zawodnik na co dzień występuje w barwach Benfiki Lizbona, jednego z najbardziej znanych i cenionych klubów w Portugalii. Jaremczuk już podczas ostatniego meczu Ligi Mistrzów wysłał jasny sygnał w stronę Ukrainy, solidaryzując się z walką rodaków z rosyjskim agresorem.
Po zdobytym golu przeciwko Ajaksowi Amsterdam Ukrainiec pokazał koszulkę, na które widniał herb Ukrainy na czarnym tle. Co ciekawe, takie obrazki nie dotarły do kibiców oglądających transmisję telewizyjną, realizator celowo ograniczył taką - "polityczną prowokację". Nieprzypadkowo jednak jednym z głównych sponsorów rozgrywek Ligi Mistrzów pod egidą UEFA jest rosyjski potentat - Gazprom.
Kibice Benfiki podobnie jak fani sportu na całym świecie przy okazji niedzielnego meczu ligowego z Vitorią Guimaraes (3:0) przygotowali wiele akcentów ukraińskich, okazując solidarność z walczącymi narodem za naszą wschodnią granicą. Portugalscy kibice zdecydowanie potępili też wojenne działania ze strony Władimira Putina i rosyjskiej armii.
Po godzinie gry na boisku pojawił się Jaremczuk, wchodząc z ławki rezerwowych. Moment w którym ukraiński napastnik pojawił się przy linii bocznej został szybko wyłapany przez fanów Benfiki. Trybuny stadionu zamieniły się w niebiesko-żółtą mozaikę złożoną z wielu flag i akcentów wspierających Ukrainę. Jaremczuka przywitały też głośne brawa.
Piłkarz wybiegł na murawę, od razu dziękując kibicom, bijąc brawo. Po chwili widać było wzruszenie na twarzy Ukraińca, pojawiły się również łzy, które ujęto w nagraniu m.in. w klubowych mediach społecznościowych.
Czytaj także: