Donald Tusk spotkał się dziś z nowym szefem PSL-u Januszem Piechocińskim. – Dzisiejsza rozmowa mnie upewniła, że prezes Piechociński jest mentalnie przygotowany do tej roli i spokojnie, także uspokajając mnie, mówił, że statutowe organy podejmą decyzję 1 grudnia – mówił premier.
– Ustaliliśmy, że po 1 grudnia dojdzie do spotkania w cztery oczy, a później do spotkania koalicyjnego, aby ustalić zmiany w rządzie. Nie należny spodziewać się rewolucji, oczywiście porozstawiam dowolność, czy wejdzie do rządzie czy ktoś inny, szanujemy koalicjanta –zapewniał Donald Tusk. – Z zadowoleniem przyjąłem deklarację, że koalicja jest bezdyskusyjna, więc jestem zupełnie spokojny – dodał.
Premier nie dziwi się Piechocińskiemu, że PSL nie przedstawił propozycji zmian w rządzie zaraz po kongresie. – Na takie sytuacje rzadko kto jest przygotowany. Prezes Piechociński mówił publicznie, że przewidywał, że członkowie rządu nie będą zaraz po zjeździe rezygnować z funkcji – przypomniał. – Nie mówiłbym, że PSL nie jest przygotowany, ale że wszyscy potrzebujemy chwili oddechu by rozwiązać ten problem – dodał.
– Rzeczą naturalną jest, że szef partii koalicyjnej jest w rządzie, ale to nie przymus, to ich wybór – mówił Tusk, pytany o sugestie, że Janusz Piechociński chciałby zająć miejsce Sławomira Nowaka i zostać ministrem transportu. – Dla mnie najważniejsze jest to, że jeśli nie będzie prezesa w rządzie, to trzeba będzie ustalić formułę konsultacji koalicyjnych – stwierdził szef PO. Zaznaczył, że nie przewiduje zmian składu resortów, jakie przypadają PSL-owi.
Donald Tusk skomentował też dzisiejsze informacje ABW na temat przygotowywanego przez Brunona K. zamachu na Sejm. – Ta sytuacja pokazuje, że jeden nieodpowiedzialny, czy szalony osobnik, jest w stanie doprowadzić do tragedii – przestrzegał. – Nie można lekceważyć w żaden sposób tego, co mówił ten osobnik. Treści, jakie publikował niech będą sygnałem, żeby wyrzec się agresji i brutalnego języka w debacie publicznej, bo on sprzyja takim działaniom, jak to, które mogło doprowadzić do tragedii – mówił premier. – Jestem przekonany, że ten ostrzegawczy sygnał może być dla Polski dobrą nauką – dodał.
Według premiera data ujawnienia informacji jest przypadkowa. – Nie wiem, dlaczego dzisiejszy dzień miałby być lepszy czy gorszący, według mojej wiedzy to prokuratura zdecydowała o dacie, nie widzę też niczyjego interesu politycznego w tym, że ogłoszono te informacje. Byłoby źle, gdyby długo je przetrzymywano – dodał. – 30 października wpłynęła informacja, zapoznano mnie z nią 31. Wskazywano, że istnieje osobnik, który jest przygotowany do zamachu, zapewniono, że nie ma zagrożenia. Następnie 9 listopada poinformowano, że został zatrzymany – dodał.
– Wydaje się, że sekciarstwo prowokuje takie zachowania – bronił swoich słów z sobotniej Rady Krajowej, gdzie mówił o opozycji "sekta". Tusk nie zamierza dyscyplinować swoich posłów. – Wydaje mi się, że jest to wystarczające ostrzeżenie dla wszystkich w Polsce, nie żeby wszyscy się we wszystkim zgadzali, ale żeby wystrzegali się agresji – tłumaczył.
Działanie ABW nie przekonało jednak premiera do wstrzymania reformy ABW, która ma ograniczyć jej kompetencje śledcze. – Po radzie ministrów odbyłem spotkanie z szefem MSW i generałem Bondarykiem, szefem ABW, i potwierdziłem wolę przeprowadzenia takich zmian, które zdejmą z ABW cześć obowiązków śledczych w drobnych sprawach – tłumaczył Tusk. – Ta sprawa pokazuje, że jeśli ABW skupia się na działaniach wyspecjalizowanych, to jest skuteczna – ocenił.