Trudno powiedzieć, kto był pierwszy. Jednak problem zaczyna być widoczny. Podczas gdy Unia Europejska i Stany Zjednoczone stają na wysokości zadania, gdy nakładają kolejne surowe sankcje na Rosję, która rozpętała wojnę w Ukrainie, na łamach prestiżowych periodyków ukazują się analizy ekspertów, którzy zrównują agresora z ofiarą i mniej lub bardziej elokwentnie tłumaczą, że Polska i państwa bałtyckie w NATO to błąd.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Unia Europejska i USA nakładają surowe sankcje na Rosję
Sankcje to kara za wojnę w Ukrainie, którą rozpętał Putin
Niektórzy zachodni intelektualiści naiwnie powielają rosyjską propagandę
Sachs. Prawdziwi przyjaciele Ukrainy dają Putinowi to, czego chce
Na kilkadziesiąt godzin przed wybuchem wojny swoją wizją nowych porządków w Europie Środkowo–Wschodniej podzielił się Jeffrey Sachs.
Ten znany amerykański ekonomista w 1989 roku doradzał "Solidarności" – propagował terapię szokową w gospodarce współtworząc wstępną wersję planu Balcerowicza. Nazwisko Sachsa długo było synonimem skrajnego liberalizmu gospodarczego.
Sachs wyobrażał sobie, że Biden i Putin uścisną sobie dłonie ponad głowami Ukrainek i Ukraińców. Putin wycofa się z przygotowań do napaści na Ukrainę i jej rozbioru, a Biden w zamian obieca mu, że nie wpuści jej do sojuszu obronnego, jakim jest NATO. Problem rozwiązany, proszę się rozejść.
Sachs wiedział jednak, jaka będzie reakcja na jego receptę.
"To nieuchronnie doprowadzi do oskarżeń o prowadzenie polityki ustępstw. Wielu upiera się, że rozszerzanie NATO nie jest prawdziwym problemem dla Putina, który po prostu chce odtworzyć rosyjskie imperium. Wszystko inne, włączając rozszerzenia NATO, to zwykły pretekst. Bardzo się mylą" – ocenia radośnie Sachs podkreślając, że Rosja boi się inwazji od setek lat.
Prawdziwi przyjaciele Ukrainy – tłumaczy nam profesor – powinni dać Putinowi to, czego chce, dzięki czemu Ukraina zachowa bezpieczeństwo i niepodległość.
Pod tekstem Sachsa zawrzało, pojawiło się kilkaset komentarzy.
"Dlaczego piszesz o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia? Putin jest jak Hitler, a ty powinieneś wiedzieć, jak szkodliwy był kompromis Chamberlaina w Monachium w 1938 roku. Putin to tyran, który pasożytuje na wojnie. NATO jest tylko pretekstem" – napisał jeden z internautów.
Kolejny przykład: "Niesamowite jak w tak obszernym artykule, który jest poświęcony głaskaniu Rosji, nie ma ani słowa o tym, czego chce Ukraina i co Ukraina myśli o swoim losie. Wygląda na to, że jeśli jesteś małym krajem, twój głos i opinia są w gruncie rzeczy nic niewarte, prawda panie Sachs? Właśnie tego chce Putin".
"Financial Times" zablokował możliwość dodawania komentarzy. Ale użytkownicy Twittera nadal mogą to robić i są mniej dyplomatyczni. Oskarżają Sachsa o naiwne rozpowszechnianie putinowskiej propagandy.
Bennis. A gdyby tak zamiast walczyć pójść w dyplomację?
Atak Rosji na Ukrainę – w nowej odsłonie – trwał od dwóch dni, gdy Naomi Klein, kanadyjska autorka kultowego manifestu alterglobalistów "No Logo", notabene krytyczka Sachsa, podzieliła się na Twitterze swoim zachwytem nad tekstem Phyllis Bennis, amerykańskiej komentatorki politycznej.
Kręcicie z niedowierzaniem głową? Ja też. Dyplomaci próbowali zapobiec wojnie Putina aż do pierwszego wystrzału. To nie jest tak, że nikt o tym nie pomyślał, Bennis nie zrobiła odkrycia na miarę Pokojowego Nobla – przynajmniej nie tym razem.
Dalej jest już tylko bardziej rozkosznie. "Naszym pierwszym zadaniem musi być doprowadzenie do natychmiastowego zawieszenia broni" – pisze Bennis.
Cudownie przemieniony Putin (koniecznie trzeba mu uświadomić, że wojna to cierpienie) ma wycofać rosyjskich żołnierzy nacierających na Ukrainę, a wszyscy powinni kulturalnie zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Wtedy, pisze autorka, powinien zostać zawarty kompromis. Zachód ma wręczyć Putinowi gwarancję bezbronności Ukrainy – obiecać mu, że nie przyjmie jej do NATO w dającej się przewidzieć przyszłości. Wtedy prezydent Rosji poczuje się uspokojony i nie będzie miał powodu, by ją atakować. Proste?
Wychwalany przez Klein tekst Bennis nie przeszedł bez echa w dużej mierze dzięki temu, że na jej tweeta odpowiedział poseł Partii Razem Adrian Zandberg.
"Nie, to nie jest świetna analiza. Jest żenująco naiwna. Jest za to świetnym przykładem imponującej, anglosaskiej arogancji. Czy przeszło ci przez myśl, że może warto jednak sprawdzić, co o sprawie myślą ukraińscy socjaliści? Bo to oni ryzykują swoją skórą" – napisał Klein członek klubu Lewicy.
Potem posypały się dziesiątki gniewnych komentarzy innych polskich internautów. Słowem, które często się w nich przewijało było westsplaining, oznaczające objaśnianie nam świata przez osoby z Zachodu, które nie ogarniają grozy sytuacji, nie mają wiedzy o imperialistycznych zapędach Putina i historii rosyjskiej/radzieckiej agresji, ale mimo to ruszają do mediów, by nas pouczać.
Naomi Klein po kilku godzinach skasowała tweeta. "Koniec świata, Zandberg masakruje lewaków" – śmiali się użytkownicy Twittera oburzeni tekstem Bennis.
1 marca Partia Razem ogłosiła, że w związku z brakiem jednoznacznego potępienia wojny rozpętanej przez Rosję i uznania suwerenności Ukrainy, kończy współpracę z organizacjami Progressive International i Democracy in Europe 2025.
Carpenter. Ukraina jako polityczny i militarny pionek USA
Jak czytamy u Carpentera, "Władimir Putin ponosi główną odpowiedzialność za ostatnie wydarzenia, ale..." winne jest też NATO, które przez ostatnie 25 lat było głuche na obawy Rosji i przyjmowało nowych członków.
Przypomnijmy: chodzi o Polskę, Czechy, Węgry (1999), Bułgarię, Estonię, Litwę, Łotwę, Rumunię, Słowację, Słowenię (2004), Albanię i Chorwację (2009), Czarnogórę (2017) i Macedonię Północną (2020).
Członek Cato Institute przekonuje, że Rosja długo wytrzymywała te eksc... akcesy, aż wreszcie jej cierpliwość skończyła się gdy przyszedł czas na Ukrainę i jej potencjalne członkostwo w sojuszu obronnym.
"Próba Waszyngtonu, by uczynić Ukrainę politycznym i militarnym pionkiem NATO (niezależnie od braku formalnego członkostwa) może drogo kosztować Ukraińców" – dzieli się refleksją Carpenter.
Nie ma za to u niego cienia refleksji, dlaczego kraje, które sąsiadują z Rosją lub – ekhem – doświadczyły jej bliskości, na wyścigi prą do członkostwa w NATO. Nie ma też zastanowienia nad tym, czego chcą Ukrainki i Ukraińcy.
Cała Europa Środkowo–Wschodnia, z Polską włącznie, to w tej optyce strefa buforowa pomiędzy pełnoprawnymi państwami. Nie liczymy się. Nie mamy głosu. Jesteśmy piłeczkami ping-pongowymi w rozgrywce między USA i Rosją, bezwolnymi przedmiotami, które lecą w nadanym im kierunku.
Użytkowniczki i użytkownicy z Twittera mimo, że niepytani, postanowili jednak zabrać głos. Serią komentarzy odpowiedział wykładowca Ben Stanley, Brytyjczyk i "Polak z wyboru".
"Kocham ten piękny, nieprawdziwy świat, który stworzyłeś, w którym małe państwa Europy Środkowo–Wschodniej bez gwarancji bezpieczeństwa NATO nie znalazłyby się od razu pod kontrolą Rosji, gdy tylko ta zaczęłaby się podnosić (po upadku ZSRR)" – napisał Ben Stanley.
Wykładowca wyjaśnił także, że Układ Warszawski, sowiecka odpowiedź na NATO, rozwiązał się między innymi dlatego, że tworzące go pod przymusem państwa nie chciały w nim nadal uczestniczyć.
Inni internauci postawili na mniej erudycyjne wpisy. "To nie felieton, tylko pro-putinowskie brednie" – nie owijała w bawełnę dziennikarka Kalina Błażejowska. "Oto wiadomość ze 'strefy buforowej': idźcie śladami rosyjskiego okrętu wojennego. Na wypadek, gdybyście nie zrozumieli: p***dolcie się".