Tydzień wojny w Ukrainie. "Rosja? Imperium upada. Ukraina tę wojnę już politycznie wygrała"
Krzysztof Gaweł
03 marca 2022, 08:42·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 03 marca 2022, 08:42
– To, co robią Ukraińcy, to jest majstersztyk. Oni tę wojnę wygrywają, a politycznie to już ją wygrali – mówi naTemat w obszernym wywiadzie były oficer WSI oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który ukrywa się pod pseudonimem "Kafir". Rozmawialiśmy też o kondycji Rosjan oraz o tym, czy najeźdźcy mogą wyjść z tej wojny z twarzą.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad tydzień. Rosjanie napadli na sąsiadów, chcieli dokonać przewrotu i podporządkować sobie to państwo. Wszystko poszło jednak nie tak. – Nie spodziewałem się tego, jak to wszystko będzie przebiegało. Powiem to szczerze, wszak jestem poza służbą już sześć lat i bazuję na informacjach, które są ogólnie dostępne, nie spodziewałem się tego, że Rosjanie wejdą na Ukrainę. Spodziewałem się zamachu stanu, ale nie spodziewałem się, że tam utkną – mówi nam "Kafir", były oficer WSI i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
– Wiedziałem, że Rosjanie nie są tą armią, którą przedstawiają od dawna. Że są tą armią, która ma może 10-15 tysięcy ludzi mobilnych jednostek, a reszta to jest armia z poboru. Taka sama, jak u nas była do połowy lat 90. Czyli ludzie, którzy poszli do wojska, bo musieli. Sprzęt? To też połowa lat 90. Jego obrazy są teraz ogólnie dostępne w internecie, nie przedstawia takiej wartości, jak mogło się wydawać – opowiada nasz rozmówca i przyznaje, że większość sił dowódcy rzucili na Ukrainę bardzo bezmyślnie.
– Oczywiście, mają jednostki gwardyjskie, które prezentują sobą wysoką wartość i można powiedzieć, że mają jakieś uzawodowienie. Ale na szerszą skalę nie wydawało się, że cała ta armia może sobie poradzić z inwazją. Dlatego zaskakujące jest to, że Władimir Putin jednak zdecydował się na takie coś. Już na początku było widać, że nie chcą rozszerzać działań do stopnia, który widzimy teraz. Może mają świadomość, że ta armia nie jest tak mobilna, jak by się wydawało. A może dowództwo było oszukiwane przez podwładnych? – zastanawia się człowiek, który służył w polskiej armii m.in. w Afganistanie.
Jak przyznaje, plan agresorów był zupełnie inny i teraz rosyjscy dowódcy nie wiedzą, jak wybrnąć z patowej sytuacji. – Rosjanie chcieli załatwić sprawę poprzez zdobycie lotniska pod Kijowem, przewiezienie tam brygady desantowo-szturmowej i zapewne jednostek Specnazu, a potem dokonanie przewrotu. Nie wiemy, kto miał zostać nowym prezydentem Ukrainy, ale pewnie kogoś mieli. Kogoś, kto od razu objąłby władzę po 12-20 godzinach od inwazji – ocenił "Kafir", a jego słowa potwierdzają doniesienia mediów.
Ponoć na Białorusi na wynik walk czeka skompromitowany przed laty Wiktor Janukowycz, który został przegnany z Ukrainy przez Pomarańczową Rewolucję i jest tam ścigany. Ten plan spalił jednak na panewce. – Moim zdaniem liczyli na dobę walk, maksymalnie na półtorej. Tak oceniam te działania. Inne miejsca natarcia? Moim zdaniem to były pozorowane działania, gdzie wojska miały wejść i być witane kwiatami. Zapewne tak to miało wyglądać. I Rosjanie zupełnie się nie spodziewali tego, co się stało.
Słowa uznania należą się jednak Ukraińcom, którzy od niemal dekady przebudowywali swoją armię i zrobili ogromne postępy. – Armia ukraińska od 2014 roku i utraty Donbasu cały czas szlifowała się jak diament. Oni cały czas walczyli, ich dowódcy cały czas byli w ogniu. Nie było ściemy i pompowania balona, oni musieli być dobrzy, bo tego wymagała linia frontu i walki z separatystami w Donbasie. Nie mogli udawać, że dadzą radę i będą wygrywać na mapach – przyznał weteran polskich sił zbrojnych.
– To, co do tej pory pokazała Ukraina, to jest mistrzostwo świata. Służb specjalnych, jednostek liniowych i połączenia obu. Naprawdę pięknie to zrobili. Wiem, że giną tam cały czas ludzie, ale patrzę na to z zawodowego punktu widzenia i muszę powiedzieć, że to, co robią Ukraińcy, to jest majstersztyk. Oni tę wojnę wygrywają, a politycznie to już ją wygrali – uważa "Kafir".
Jak zwrócił uwagę, postawa zachodniej Europy od początku działań diametralnie się zmieniła. – Co by się teraz nie stało, Ukraińcy są już zwycięzcami. Putin może sobie zająć Charków, Kijów czy inne miasta. Ukraina tę wojnę politycznie wygrała. Już nie tylko Ukrainie, ale bardziej w tym momencie Europie i Ameryce zależy, żeby Ukraina tę wojnę wygrała. Bo jeśli ją przegra, to szybko się okaże, że to Europa będzie w czarnej d***e – dodał nasz rozmówca.
Ciekawy wątek podczas tej wojny stanowi walka w cyberprzestrzeni. Tutaj na Rosjan poluje grupa Anonymous, która ma ujawnić listę rosyjskich agentów na całym świecie. – To, co planują zrobić, to byłby armageddon dla służb specjalnych i polityków na całym świecie. I pewnie dla biznesu na całym świecie. Jeśli faktycznie dotarli do bazy danych wywiadu, do jego serca, to może przewartościować układ sił na całym świecie. To będzie dla Rosjan straszny cios. Oni przez długie lata nie podniosą się po tym, co spotkało ich już w Ukrainie. Stracili kilka tysięcy żołnierzy, sporo sprzętu.
– A to jeszcze przecież nie koniec. Już ponieśli militarną klęskę. Wszyscy widzą, że ta armia jest na dnie. Jeśli do tego dojdą służby, to nie wróżę Rosji świetlanej przyszłości. Dla Rosji i Putina to jest klęska, bardzo poważna porażka. Chiny patrzą na nich z boku, Chiny mogą to bardzo mocno wykorzystać. Upadek imperium? Tak, do tego potężny upadek – ocenia dla naTemat były oficer WSI i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W swojej pracy najpewniej miał okazję spotykać się z ludźmi pracującymi dla Rosjan.
I dziś obserwuje nerwowe reakcje osób, które być może są powiązani z Rosją i jej siatką agentów. – Ci ludzie się boją, to nie tak miało przecież wyglądać. Powiem tak: jeśli ludzie pracujący dla kogoś słyszą, że mają zostać ujawnione ich dane przez Anonymous, to proszę sobie wyobrazić, co musi się u nich dziać. To może być blef, nie znamy zabezpieczeń FSB i GRU, ale musimy poczekać. Jeśli to jest prawda, to Rosja może stracić znaczenie na arenie międzynarodowej. Nikt się nie będzie z nimi liczył, w Rosji są w szoku – stwierdził mocno "Kafir".
Dla Rosji wojna w Ukrainie może mieć dużo poważniejsze, niż się nam dziś wydaje, konsekwencje. – Nie zdziwię się, jak z Władimirem Putinem przestanie się liczyć Ramzan Kadyrow. Nie zdziwię się, gdy to Białoruś zrobi woltę i skończy się czas Alaksandra Łukaszenki. On może zostać "pozamiatany" przy okazji. Ta wojna może zmienić układ sił na arenie międzynarodowej. Aż się boję pomyśleć, czy jakiś wariat w Rosji nie naciśnie czerwonego guzika. Mam nadzieję, że mają to w jakiś sposób zabezpieczone. Zwłaszcza w sytuacji, w której Putin uciekł na Ural – ocenia ekspert.
Czy Rosjan stać na atak na Zachód? – Tu chodzi o honor. Rosjanie na tym punkcie są bardzo wrażliwi, a przecież ponieśli porażkę. Na każdym szczeblu. Szeregowy żołnierz nie wiedział, że jedzie na wojnę, myślał, że to ćwiczenia, a przecież teraz nie mają paliwa i nie mają co jeść. Kapral i sierżant też nie wiedzieli, że jadą na wojnę. Może myśleli, że zaraz wrócą do siebie i będzie jak zawsze. Sami nie spodziewali się wojny. Weszli do Ukrainy i wcale nie chcieli walczyć.
– Nie byli gotowi i nakręceni do boju. Nikt ich nie przygotował do walki. Oczywiście są tam jednostki, które wiedzą, po co to robią. Ale te zwykłe nie mają pojęcia, co się dzieje. Dostali rozkaz, trzeba iść naprzód. Ukraina to "czarny ląd", są roztopy i robi się bagno. Idą kolumnami, co jest sprzeczne z wszelkimi zasadami sztuki wojennej. Są łatwym celem, co mistrzowsko wykorzystują Ukraińcy, którzy są bardzo doświadczeni i walczą skutecznie – pochwalił raz jeszcze obrońców Ukrainy nasz rozmówca.
Armia Władimira Putina jest zagubiona i pokonana, dla niej ta wojna to koszmar, który się nie kończy. – Rosjanie nie wiedzą, o co walczą. Do tego ich dowódcy traktują żołnierzy jak jednorazówki. I to jest na pewno ból armii rosyjskiej. Ale nie można powiedzieć, że sytuacja by się nie zmieniła, gdyby ktoś ich zaatakował. Role mogą się wtedy odwrócić, bo potrafią się bronić. A honor jest dla nich bardzo ważny. I to może przeważyć. Mam tylko nadzieję, że w momencie próby znajdzie się tam paru ludzi, którzy będą na to wszystko patrzeć zimnym okiem – ocenia "Kafir".
– Dla Polski to historyczny moment, żeby zawrzeć sojusz z Ukrainą. Historia zatoczyła koło, możemy zostać partnerem dla Ukrainy i zarazem wielkim graczem w Europie. Oczywiście, jeżeli nasi politycy będą to potrafili wykorzystać. Nie patrzę na opcję polityczną, choć naszych "marszałków" i "zbawców narodu" nie widać od kilku dni – przyznał.
– Kibicuję jako patriota naszym politykom, by wykorzystali tę szansę. Pokazaliśmy klasę jako naród, tak to widzę. Idziemy z pomocą, nasi obywatele zachowali się na wysokim poziomie. Serce rośnie, że potrafimy się wznieść między podziałami i pomagamy – zakończył z nadzieją weteran polskich sił zbrojnych, dziś autor poczytnych książek: "Kontakt", "Pandemia", "Survival", "Hajlajf", "Weryfikacja", "Zawieszeni" oraz "WSI - oficerowie przeklęci".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut