
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Siły rosyjskie w nocy z czwartku na piątek ostrzelały tereny wokół Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze na południu Ukrainy. Strażacy przez kilka godzin nie mogli ugasić ognia, gdyż Rosjanie prowadzili ataki. Po godz. 6 miejscowego czasu udało się jednak zwalczyć pożar. Szef obwodu zaporoskiego Ołeksandra Starucha podał, że pożar objął przede wszystkim budynek szkoleniowy i laboratoryjny.
W piątek rano podczas specjalnie zwołanej z tego powodu konferencji szef Międzynarodowej Konferencji Agencji Atomowej zapewnił, że żaden reaktor w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nie został uszkodzony i nie ma zagrożenia, jednak w wyniku rosyjskiego ataku dwie osoby zostały ranne.
Mariano Grossi oświadczył, że "mamy efektywną kontrolę nad elektrownią", ale tym samym potwierdził wcześniejsze doniesienia o tym, że teren elektrowni jądrowej w Zaporożu jest obecnie zajęty przez rosyjskie siły zbrojne.
– Utrzymujemy kontakt zarówno z personelem elektrowni, jak i prowadzimy rozmowy dyplomatyczne z Rosjanami – podkreślił. Grossi przekazał też, że Ukraina zwróciła się do MAEA z prośbą o natychmiastową pomoc w sprawie możliwego zagrożenia dla elektrowni atomowych w kraju w związku z inwazją Rosji.
Szef MAEA zadeklarował, że może udać się do Czarnobyla na konsultacje ze stronami. – Chcemy przedstawić gotowość Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Jesteśmy gotowi ruszyć w teren. Myślę, że nie możemy czekać, aż coś takiego ponownie się wydarzy. Trzeba działać – mówił Mariano Grossi podczas piątkowej konferencji.
Przypomnijmy, że MAEA już z samego rana informowała, że po nocnym ostrzale nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego elektrowni. Państwowa Agencja Atomistyki przekazała z kolei, że sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie.
Czytaj także: